barbie barbie
1924
BLOG

Przed nami: pot, łzy - i oby nie krew!

barbie barbie Społeczeństwo Obserwuj notkę 75

    Polska przypomina mi odzyskany majątek, którym przez wiele lat zarządzał niekompetentny i służący obcym panom rządca. We wczesnym PRL obowiązywało przecież coś w rodzaju pańszczyzny i przywiązania do ziemi – nakazy pracy, zakaz wyjazdu za granicę, kara śmierci za malwersacje gospodarcze... Okresowo (1956, 1970, 1980...) następowały „odwilże”, które jednak szybko kończyły się „przykręceniem śruby”.

    Jednak obcy pan stracił moc, jego rządcy stracili poparcie i wpływy – zaczęliśmy swym majątkiem zarządzać sami. Był on co prawda w opłakanym stanie i trzeba było się zabrać do roboty. Niestety, nie zaczęliśmy od remontu gospodarstwa – ale od remontu dworu! Rezultat jaki jest każdy widzi. Mamy ulice pełne dobrych samochodów (proszę się rozejrzeć), wiele nowych „eksluzywnych” i zamykanych osiedli, galerie handlowe, latamy na wakacje na „Kanary” i Karaiby... Jednym słowem fajnie jest!

    Niestety nie jest! Zadłużenie Polski, jak i jej obywateli jest ogromne i ciągle rośnie. Sam dług oczywiście nie musi być problemem, jeśli ma się go z czego spłacać. Problem w tym, że w Polsce nie pozostaje „wartość dodana”. Owszem, zagraniczne firmy zatrudniają pracowników i im płacą (często dość słabo – poniżej 1000 Euro miesięcznie), ale zyski (śmietankę) zatrzymują (różnymi metodami) dla siebie. Dla „polaczków” pozostaje w sam raz tyle, aby dało się żyć, ale o zmniejszaniu zadłużenia (nie mówiąc już o oszczędnościach) nie ma mowy. Gdyby nie otwarcie granic i prawdziwy exodus ok. 3 mln młodych (najbardziej dynamicznych) ludzi mielibyśmy potworne bezrobocie (i zapewne rozruchy).
   A równocześnie „właściciele Polski” mogą bez zmrużenia oka wydać na obiad sumę większą od średniej polskiej pensji, bo pobierają miesięczne pobory w wysokości pięcio- lub sześciocyfrowej. Prasa piętnuje posiadłości Janukowicza na Ukrainie, a jakoś dziwnie nie zauważa dworków i zamków polskich polityków. Nadal tkwimy w „budowach socjalizmu” - ciekaw jestem, ile „zarobiliśmy” na tym „EURO 2012”? Jakoś nikt nie wykazuje chęci do przedstawienia rozliczeń – na pewno za to zarobili (i to sporo milionów) „zarządzający” budowami stadionów...

    Duże dochody nie są niczym złym – ale tylko wtedy, gdy nagradzani takimi apanażami przynoszą więcej kasy niż pobierają! Czy Pan Grad, „budujący” elektrownię atomową za drobne 55000 zł miesięcznie i jemu podobni naprawdę nam się opłacili?

    Co na to politycy? Obiecują poprawę, nowe reformy itp. Żaden nie ma odwagi powiedzieć, że czekają nas pot i łzy i należy się modlić, aby do tego nie doszła krew. Wystarczy spojrzeć na Ukrainę. Owszem, w Polsce jeszcze nie doszło do tak drastycznej sytuacji, ale dość konsekwentnie dążymy w tym kierunku. Polska pogrąża się coraz bardziej – a w dodatku tak zwana „opozycja” ma pełne usta obietnic bez pokrycia (poprawa służby zdrowia, powrót do niższego wieku emerytalnego, dodatki na dzieci itp.). Kto ma na to zarobić i na czym o tym już nie ma mowy.

   Czy znajdzie się ktoś odważny, kto powie Polakom, ze trzeba się zabrać do konkretnej roboty, przestać żywić różnych pasożytów i wreszcie liczyć na siebie? Dworki i pałace już (na kredyt) wyremontowaliśmy, stadiony i hale na igrzyska zbudowaliśmy – czas na remont budynków gospodarczych, trzeba wyciągnąć czarne narzędzia i zabrać się do konkretnej roboty. A że trzeba się będzie przy tym spocić – zapewne tak, lecz lepiej się teraz spocić niż później krwawić i płakać!

   Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że „państwowe” to nie jest „niczyje' tylko „nasze”? Panie i Panowie z Sejmu i okolic choć mają usta pełne opowieści o sprawiedliwości i demokracji tkwią „po uszy” w PRL, w którym „kombinowało się” na delegacjach i przynosiło się do domu „służbowy” papier toaletowy z pracy. A że dziś jest to zwrot kasy za paliwo czy kombinacje na biletach lotniczych to co to za różnica?
Nie mam złudzeń – ci ludzie nie wezmą się do żadnej prawdziwej pracy – oni umieją tylko „pokombinować” i nie ma co na nich liczyć.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo