barbie barbie
1147
BLOG

Skąd wziąć dzieci (notka konstruktywna)

barbie barbie Społeczeństwo Obserwuj notkę 105

Właściwie wszyscy zdają sobie sprawę, że starzenie się naszego społeczeństwa to poważne zagrożenie.Tak zwany „wskaźnik dzietności” wyniósł w Polsce w 2013 r. 1,31, co umieszcza nas na 212 miejscu na Świecie wśród 224 badanych państw! Uważa się, że dla prostej reprodukcji wskaźnik ten powinien wynosić 2,10-2,15 do czego nam bardzo daleko. Rezultat to starzejące się społeczeństwo, a sytuację pogarsza jeszcze ogromny (ok. 3 mln czyli ok.8% społeczeństwa) odpływ młodych ludzi na emigrację.

Nie będę ukrywał, że do napisania tej notki zachęciła mnie „koleżanka małżonka” oraz bloger Salonu24 o nicku ZUKOSA świetnym i obszernym komentarzem z 11.12 20:16 pod moją poprzednią notką:

http://barbarus.salon24.pl/620701,przed-nami-pot-lzy-i-oby-nie-krew


Niby wszyscy o tym wiedzą, niektórzy nawet „głośno trąbią”, ale konkretnych działań (poza propagandą) jakoś nie widać. Wychowaliśmy z żoną czwórkę dzieci i to w dodatku „zaplanowanych” a nie „wpadniętych” - lecz dziś prawie na pewno nie zdecydowalibyśmy się na to.Przyczyn jest wiele, a najważniejsza to kara finansowa, którą nakłada społeczeństwo na młode małżeństwo, któremu rodzi się dziecko! Nie, proszę PT Czytelników, ani trochę nie przesadzam i proszę mi nie pleść bzdur o „zasiłkach rodzinnych” w wysokości 100 zł na dziecko. W dodatku te zasiłki są wypłacane jedynie wówczas, gdy dochód na osobę w rodzinie nie przekracza ok. 600 zł. Czyli dla 3 osobowej rodziny (rodzice i jedno dziecko) kryterium całkowitego dochodu to 1800 zł. Takie małżeństwo otrzyma 100 zł, co zwiększy jego przychody do całych 1900 zł miesięcznie (oczywiście po przedstawieniu odpowiednich dokumentów, odczekaniu na wydanie decyzji itp.). Jeśli oboje rodzice pracują i zarabiają np. po 1200 zł (czyli łącznie 2400 zł) nie dostaną nic! Zaiste, piękna to zachęta (a raczej kiepska jałmużna).

Tyle o „wsparciu” państwa, a teraz wydatki. Wiele opracowań wskazuje, że koszt wychowania dziecka do osiągnięcia formalnej pełnoletności to ok. 200 tys. zł. 18 lat to 216 miesięcy, a więc średnio miesięcznie wychodzi 925 zł– i nie wydaje mi się to wartość zawyżona, jeśli weźmiemy pod uwagę choćby opłaty za żłobki i przedszkola wynoszące 600-1000 zł miesięcznie. Młode małżeństwo na dorobku (jeśli ma szczęście i oboje znaleźli dobrą pracę) dysponuje dochodem około 4000-5000 złotych netto, z czego oczywiście musi pokryć czynsz lub raty kredytu mieszkaniowego. Załóżmy, że pozostaje im połowa czyli ok. 2000-2500 zł i nagle z tej kwoty znika 1000-1500 zł miesięcznie przeznaczone na utrzymanie dziecka. Dziwicie się Państwo, że dzieci się nie rodzą? Przecież środki antykoncepcyjne są znacznie tańsze (ale proszę nie wyciągać z tego wniosku, że sugeruję podwyżkę ich ceny lub ograniczenie dostępności!).

A przecież tak łatwo można by zmienić tą sytuację. Moje przykładowe małżeństwo płaci spory podatek PIT – ok. 700 – 900 zł miesięcznie. Jest to kwota porównywalna z kosztem utrzymania i wychowania dziecka! Wystarczyłby prosty ruch i ten węzeł gordyjski zostałby przecięty – od chwili narodzenia dziecka dochód małżeństwa powinien się dzielić nie na dwie – a na trzy osoby! A więc całkowity dochód na osobę spadłby z 2000-2500 zł do ok. 1300-1700 zł, a w przypadku większej liczby dzieci jeszcze bardziej – i oczywiście zmniejszyłby się znacznie należny podatek PIT. Byłaby by to rzeczywista pomoc państwa i zachęta do powiększania rodziny. Co więcej, taki system promowałby aktywność rodziców, którzy bez obaw dążyliby do uzyskiwania coraz większych zarobków. Byłby to typowy przykład „podarowania wędki – nie ryby.”. W latach, gdy rodziły się nasze dzieci nie byliśmy z żoną karani podwyższaniem podatku za to, że staraliśmy się im zapewnić jak najlepszy byt, wykształcenie czy wakacje. Dziś nie dość, że za wzmożony wysiłek zostanie rodzinie zabrany dodatek rodzinny (za dużo Pan zarabia, Panie Kowalski) to jeszcze w dodatku grozi progresja podatkowa. Dlatego moja żona urodziła pierwsze dziecko po ok. 2 latach małżeństwa w wieku 24 lat, a moje córki obdarzyły nas pierwszą wnuczką dopiero mając 34 lata! Proste – nieprawdaż? Wystarczyłoby zgłoszenie urodzenia dziecka w USC, aby z automatu zmieniła się wysokość pobieranych zaliczek na podatek dochodowy.Tak, zaliczek, proszę Pani Premier i Panie Ministrze Finansów, bo młode małżeństwo decydujące się na dziecko potrzebuje KASY ZARAZ TERAZ, a nie „zaraz potem”.

Cóż, zdaję sobie sprawę, że to głos „wołającego na puszczy” - ale pomarzyć można. Co więcej właściwie można być pewnym, że te dodatkowe pieniądze nie zostałyby przez młode rodziny (no, może wyjąwszy przypadki patologiczne) „przeputane” lecz rzeczywiście wydane na upragnione (częściej, niż się niektórym wydaje) dziecko – wrócą więc do Pana, Panie Ministrze Finansów w postaci szeregu podatków i akcyz - dziecko trzeba ubrać (VAT), dowieźć (zazwyczaj samochodem – a więc VAT i akcyza), opłacić żłobek i przedszkole (które znów opłacą podatki) itp.

Byłaby to pomoc rzeczywista i na pewno zauważona – a nie „ściema propagandowa” w rodzaju różnych „kart dużej rodziny”, która na pewno nie wpłynie na wzrost dzietności. Wystarczy porównać dzietność polek w Polsce i na emigracji (choćby w Wielkiej Brytanii).

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (105)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo