Pamięć blogerska jest krótka – Internet żyje dniem dzisiejszym. Gorzej, jeśli krótką pamięć mają osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie finansów naszego Państwa.
Pan Balcerowicz wystąpił z filipiką w obronie „wolnego” rynku i banków podkreślając, że tak zwani „frankowicze” zachowali się jak typowi spekulanci. W swym wywiadzie podkreśla, że „podstawą zachodniej cywilizacji jest to, że umowa jest wiążąca. Chyba że się wykaże, iż umowa była niezgodna z prawem.” oraz, że kredyty udzielane we frankach szwajcarskich nie były instrumentem spekulacyjnym banków.
Szanowny Pan Profesor ma krótką pamięć i zapewne już nie pamięta afery z tak zwanymi „opcjami walutowymi”. Banki namawiały na ich zakup przedsiębiorstwa podkreślając, ze zabezpieczy je to przez ryzykiem walutowym. Wiele firm się dało na tą śpiewkę nabrać – w efekcie wpadły bardzo duże problemy finansowe. Często skończyły się one upadłością. Akcja z tymi „opcjami” przyniosła oczywiście bankom spory zysk, jednak księgowi i prezesi spółek zmądrzeli i „źródełko” po prostu wyschło. Banki więc rzuciły się na kredyty we frankach.
Chwileczkę – w jakich frankach? Czy ktoś z „frankowiczów” otrzymał jakieś franki szwajcarskie? Ale skąd! Na ich rachunkach nie pojawił się ani jeden frank! Pojawiło się za to zobowiązanie we frankach szwajcarskich!
Co więcej – jak długo było to możliwe banki broniły jak niepodległości braku możliwości spłaty tych zobowiązań we frankach! Należało je spłacać w złotówkach – a banki przeliczały je na franki według własnego „widzi mi się”. Dopiero zmiana prawa zmusiła banksterów do przyjmowania spłaty rat kredytu bezpośrednio we frankach. Prowadziło to to absurdu – jeśli obywatel Polski wykonał pracę w Szwajcarii i otrzymał zapłatę we frankach nie mógł nimi spłacić swego zadłużenia – musiał wymienić franki na złotówki (oczywiście na wymianie zarobił bank lub kantor), a następnie złotówki na franki (tym razem oczywiście zarobił bank).
Musiał to być naprawdę niezły interes, jeśli (a tak było!) kredyt we frankach było znacznie łatwiej otrzymać niż kredyt w złotych (łagodniej oceniano tzw. „zdolność kredytową”), a i raty początkowo były sporo niższe.
Oczywiście banki utrzymują się z kredytów, chcą więc udzielić ich jak najwięcej. Ale na polskim, głodnym po czasach PRL dóbr wszelakich – a zwłaszcza mieszkań łatwo było im uzyskać uprzywilejowaną pozycję. I taką pozycję sobie zapewniały dzięki kolejnym „liberalnym” rządom. Wystarczy tylko spojrzeć na rozwijające się w naszych miastach „ulice bankowe” - np. w Krakowie w jednym budynku (np. na ul. Królewskiej) mieści się 5 banków (a po drugiej stronie ulicy jeszcze trzy). Musi to być świetny interes – w dodatku jego prowadzenie nie wiąże się praktycznie z żadnym większym ryzykiem – przecież ewentualnych dłużników będzie ścigać aparat państwowy – jest bankowy tytuł egzekucyjny, sąd elektroniczny i komornicy. Przy okazji pożywią się też różne firmy windykacyjne.
Szanowny Panie Profesorze – proszę nie bredzić o równym ryzyku – wszak banki powszechnie (do dziś!) żądają zabezpieczenia w wysokości co najmniej 150% wartości nieruchomości oraz oświadczeń o poddaniu się egzekucji!
To nie są UMOWY, Panie Profesorze, to są DYKTATY, które zostały usankcjonowane polityką Państwa Polskiego. Prowadzenie każdej działalności gospodarczej powinno być związane z ponoszeniem ryzyka – dotyczy to także banków. Istotą cywilizacji zachodniej jest RÓWNOŚĆ PODMIOTÓW zawierających umowę, a nie bezwzględne wykorzystywanie słabości przez silniejszego.
Tymczasem w Polsce dalej pozostaje aktualna wypowiedź Mackie Majchra z „Opery za trzy grosze”:
„Czymże jest obrabowanie banku w porównaniu z założeniem banku?”
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka