baronfirulet baronfirulet
60
BLOG

Po co SD

baronfirulet baronfirulet Polityka Obserwuj notkę 8

„Dziennik” to u mnie w domu gość cotygodniowy. Trochę z nawyku, trochę z przymusu kupujemy go co tydzień w piątek głównie dla programu telewizyjnego i dodatku „Kultura”.

W tym tygodniu jednak święto Wojska Polskiego zesłało nam również dodatki sobotnie. A wśród nich „Magazyn”. Magazyn jak magazyn. Na przedzie Doda w środku Tarantino, a na końcu Max Fuzowski. Wśród tych rarytasów, znalazł się i Michał Karnowski z analizą poczynań Pawła Piskorskiego.

W tym miejscu muszę prosić o wybaczenie, że nie daję linku, ale żadną miarą nie mogę znaleźć artykułu w necie. Może pojawi się po weekendzie. Tymczasem obejdziemy się bez darmowej reklamy i streszczę o co chodzi Karnowskiemu.

Paweł Piskorski to osoba wielce mnie interesująca. Z kilku powodów. Najważniejszy to ten że jego polityczny życiorys jest świetną ilustracją jakie mechanizmy działały i działają w Polsce po 1989 roku na ludzi funkcjonujących na poziomie trochę wyższym niż prywatny. Piskorski zaczynał jako aktywista podziemia w latach 80-tych na Uniwersytecie Warszawskim. Był rzutki, aktywny, lubiany i antykomunistyczny. Potem przyszła „wolność”, w z nią nowe wyzwania i wybory. Nasz bohater działał w środowisku UD-UW i pozostał mu wierny do dziś. Trochę to dziwne, bo przecież było to środowisko zintegrowane głównie wokół własnych życiorysów i młodzi zdolni byli albo usuwani, albo trzymani na krótkiej smyczy. Panu Pawłowi się jednak udało sporo. Został nawet Prezydentem Warszawy i wielu wróżyło mu wielką karierę. Pisze o tym zresztą Karnowski w swoim artykule. Co doprowadziło do zakończenia tak świetnie zapowiadającej się kariery? Autor artykułu daje trzy odpowiedzi:

  1. Zlekceważył wagę niejasności ze zdobywaniem swego majątku. Uznał to za nieistotne, a w dzisiejszej Polsce (po aferze Rywina) jest to istotne i to go hamuje
  2. Popiera bez zastrzeżeń projekt pn. III RP, a Polacy dzisiaj chcą zmian. Spór się tylko toczy, jak je wprowadzać
  3. Zlekceważył wybory do PE i dlatego dziś jego Stronnictwo Demokratyczne dołuje w sondażach.

Tyle Karnowski (w skrócie) – autor artykułu podaje argumenty za swoimi tezami. Co mnie najbardziej zastanawia w tym artykule (co mnie zawsze zastanawia – przyznam szczerze) to milczące założenia przyjęte na początku.

Michał Karnowski milcząco zakłada, że Piskorski wrócił do polityki na poważnie. Że ten cały projekt z SD to poważna inicjatywa. Stronnictwo ma być realną alternatywą dla Platformy po lewej stronie tak jak PiS jest po prawej stronie. Potencjalnie ma być w jakimś stopniu sprzymierzeńcem PiS-u w myśl zasady „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”.

Marketingowo zrobiono to bez zarzutu. Nagłośniono „rozwód” Olechowskiego z Platformą. „Przypomniano” sobie o Piskorskim i młyny zaczęły miarowo, acz systematycznie mielić zadany temat. Co prawda na początku i teraz efektów nie widać, ale gracze są cierpliwi.

Czy aby jednak na pewno SD ma być realną alternatywą?

Na początek przyjrzyjmy się Piskorskiemu jako człowiekowi. Jak się porówna jego fotografie z czasów studenckich, czy nawet z czasów „prezydenckich” z dzisiejszymi to można mieć wrażenie że nie jest to cały Piskorski, ale półtora Piskorskiego. Może się czepiam, ale wszyscy którzy obserwują go nieco dokładniej wiedzą jak wielką wagę przywiązuje on do autoreklamy. Ja zaś jak go widzę teraz w telewizji czy gazetach widzę człowieka sytego, zadowolonego z siebie i swojego statusu i niezbyt skorego do podbijania świata. Karnowski delikatniej to ujmuje pisząc o lekceważeniu niejasności dotyczących majątku. Bądźmy szczerzy. Czy Piskorski to idiota? Na pewno nie. Więc skoro ma to gdzieś to może dlatego, że to całe SD to lipa i dętka. Może nie chodzi o „zagospodarowanie elektoratu lewicowego” tylko o jego zagłuszenie i spacyfikowanie.

Może chodzi o to żeby ludziom „mającym serce po lewej stronie” pokazać: chcesz być uczciwym lewicowcem to możesz sobie zagłosować na jakiś kanapowych ekologistów, postkomunistów albo SD (ze spasionym Piskorskim i wyliniałym Olechowskim).

Ale możesz też nie „zmarnować swojego głosu” i zagłosować na wiarygodnych, choć może nieco zbyt liberalnych, za to na pewno szczerych Euro-pejczykówz Platformy i odsunąć zagrożenie PiSobolszwicko - faszystowskie od kraju.

W tym wypadku rola Piskorskiego skończy się jesienią przyszłego roku, jak Tusk wygra wybory ewentualnie rok później jak Platforma powtórnie pokona PiS i utrzyma większość w parlamencie.

A Paweł Piskorski wróci do zamrażarki, do ewentualnego wykorzystania w późniejszym terminie.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka