baronfirulet baronfirulet
739
BLOG

PiS jako neo - endecja

baronfirulet baronfirulet Polityka Obserwuj notkę 4

Co jakiś czas wraca kwestia analogii współczesnej Polski do tej przedwojennej. Porównuje się problemy oby państw i sposoby ich rozwiązywania. Poszukuje się podobieństw losu. Czasami porównuje się niektórych polityków do tych z dwudziestolecia. Jarosław Kaczyński został porównany do Piłsudskiego na okładce znanego tygodnika. Rafał Ziemkiewicz co jakiś czas narzeka, że w Polsce brak kontynuacji myśli narodowców. Bo ci co narodowcami się mienią, nie rozumieją jak by dziś działał Dmowski. A pozostali mają spuściznę endecji w...

No nie pamiętają o niej .

Ja ze swej strony paradoksalnie uważam, że w Polsce endecja działa. A jej kontynuacją jest środowisko skupione wokół Jarosława Kaczyńskiego, aktualnie funkcjonujące pn. Prawo i Sprawiedliwość.

Zacznijmy od szefów obu ruchów. Wbrew pozorom J.K. jest dużo bardziej podobny do Dmowskiego niż Piłsudskiego (wbrew sugestii „Wprostu”). Pomijam już że Dmowski nie założył nigdy rodziny, choć i to na swój sposób charakterystyczne. Podobieństwo między oboma politykami polega m.in. na tym, że obaj prawidłowo intelektualnie rozpoznawali rzeczywistość i mierzyli swoje działania podług tych rozpoznań. W zasadzie prawidłowo, ale polityk to nie naukowiec. Polityk powinien przede wszystkim działać. Jak np. Piłsudski. Niby socjalista, ale bardziej dowódca. Nie cofający się przed niczym. Jak trzeba napadający na pociągi w celach rabunkowych, jak trzeba współpracujący z Niemcami. Wszystko w jednym celu. By mieć wyćwiczoną i zaufaną grupę współpracowników. Bardziej skupiony na działaniu niż na podziwianiu własnej moralnej czy intelektualnej racji. Dlatego to Piłsudskiemu było łatwiej przejąć władzę po 1918 roku jak również w 1926. Dmowski nawet jak by był w Polsce po 1918 nie zdobyłby władzy. Nie miał do tego ludzi i środków. Nie miał do tego charyzmy. Polityk - intelektualista zawsze przegra z politykiem aktywnym i obdarzonym charyzmą. Co więcej polityk pozbawiony skrupułów (hamulców moralnych) zawsze wygra z politykiem zaopatrzonym w takowe. Dlatego politycy lewicy częściej wygrywają w bezpośrednich starciach o władzę z politykami prawicy.

Dlatego Piłsudski bez trudu przejął władzę w Polsce w konfrontacji z Dmowskim i dlatego Kaczyński zawsze przegrywa z politykami lewicy czy Michnikiem albo Tuskiem. I zawsze przegrywać będzie nawet jeśli ma rację.

Zwróćmy uwagę na charakterystyczny element. Piłsudski dość szybko socjalistą być przestał, a potem jako Marszałek realizował endeckie koncepcje granicy wschodniej. Podobnie po przewrocie majowym polityka wobec mniejszości narodowych była bardziej endecka niż „socjalistyczna”.

Podobnie dziś ma się sytuacja z Kaczyńskim. Słusznie mówił w latach 90-tych o układzie i w zasadzie po aferze Rywina przyznano mu rację, choć wcześniej oskarżano go że jest fantastą („oszołomem”). Teraz pewnie też ma rację opisując sytuację Polski (kondominium) i lekarstwo na nią, ale nie on będzie je podawał. W polityce nie chodzi o to żeby mieć rację. Chodzi o to żeby działać. Kaczyński bardziej tu podobny jest do Dmowskiego niż Piłsudskiego.

 

Drugą charakterystyczną cechą Kaczyńskiego jest jego afirmacja dla demokracji. Endecja to akronim od Narodowej Demokracji. Podkreślenie moje. Dmowski był również demokratą tzn. zwolennikiem rządów większości. Widział, że większość Polaków go popiera, skalkulował sobie, ile potrzeba mu mniejszości narodowych, by je spolonizować, a jednocześnie zjednoczyć wokół siebie większość Polaków i... poniósł porażkę. Bo okazało się że nawet mając większość za sobą nigdy nie uda mu zdobyć większości bezwzględnej. Większości zdatnej do rządzenia. Demokracja pokazała swoją krnąbrną naturę. Nawet jeśli mamy w miarę jednolity etnicznie i kulturowo naród, w otoczeniu nieprzychylnych sąsiadów to zawsze (podkreślam zawsze) znajdą się tacy co będą przeciw i ci co będą umiarkowani (churchillowa tratwa, w której każdy wiosłuje w swoją stronę). Zdobyć pełną większość na dłuższy czas jest niepodobieństwem. Kalkulacje Dmowskiego zawiodły go w kluczowym dla niego miejscu.

Kaczyński podobnie jest przekonany o słuszności demokratycznej drogi. Wie, że ma rację. Wie, że większość ludzi zgadza się w wielu punktach z tym co on głosi. PiS, ma dzisiaj (koniec października 2010) najlepiej merytorycznie przygotowaną partię w Polsce. Ich wizja państwa, ładu gospodarczego i polityki zagranicznej jest najbardziej spójna i najsensowniejsza. Pomimo tego PiS nie ma poparcia większości (wyniki kolejnych wyborów to potwierdzają), co więcej działając (jako premier) ściśle wg mechanizmów prawnych dostępnych władzy wybory przegrał pomimo zastosowania najlepszej możliwej strategii.

Kiedy był premierem deficyt budżetowy malał, podatki spadały, płace rosły, PKB rósł, społeczny wskaźnik optymizmu przewyższał wskaźnik pesymizmu. Mimo to przegrał. Ewenement na skalę światową. Nigdy w żadnym demokratycznym kraju premier w takie sytuacji by nie przegrał. A on przegrał. Dlaczego? Może dlatego że jest typowym inteligenckim safandułą nie potrafiącym wykończyć przeciwnika, kiedy ma go na łopatkach?
A może dlatego, że te "twarde" dane to za mało by wygrać? Do zwycięstwa potrzeba czegoś jeszcze. Czego?

PiS działa wg najlepszych politologicznych wzorców opisujących partię działająca w warunkach demokratycznego państwa prawa i cały czas przegrywa. Kaczyński działa zawsze wg zasad. Proszę sobie przypomnieć jak to było w czerwcu 1992. Macierewicz zrobił dokładnie to do czego zobowiązał go Sejm. Podał listę agentów, jaką miał w zbiorach i mimo tego został za to zniszczony. Kaczyński nadal (pomimo tamtej nauczki) działa tak samo. W każdej sytuacji stara się postąpić uczciwie i zgodnie z prawem i prawdą i za każdym razem dostaje w tyłek. Zwracają mu na to uwagę jego współpracownicy (lub byli współpracownicy) – ostatnio p. Migalski – zwracają mu na to też uwagę dziennikarze (np. Łukasz Warzecha) a skutki są dalej takie same. Kaczyński uważa, że wystarczy mieć rację, którą poprze większość i zdobędzie się władzę i ją odpowiednio spożytkuje.

Ktoś może powiedzieć, że Kaczyńskiemu brakuje odpowiedniego "opakowania". Wielu twierdzi, że ma takie z powodu nieprzychylnych mediów. Moim zdaniem to tylko część prawdy. Poprawienie PR-u (niekoniecznie w kierunku, w którym zrobiono to podczas ostatnich wyborów prezydenckich) może trochę pomóc. Ale problem pozostanie ten sam. Kaczyńskiemu się wydaje, że wystarczy mieć rację, żeby większość (kiedyś, w końcu) przyznała mu rację.

A nowoczesny polityk nie przejmuje się treścią, bo wie że i tak ważniejsze jest opakowanie. Co więcej polityka we współczesnej demokracji nie polega już na tym na czym polegała jeszcze przed wojną. Wtedy polityk w dużej mierze zajmował się knuciem, snuciem intryg, napuszczaniem jednych na drugich by dojść jakoś do wyznaczonego (ale jednak merytorycznego, programowego) celu. I taki po dziś dzień jest Kaczyński.

Obecnie zaś politycy zajmują się raczej szczuciem jednych grup społecznych na drugie. Chodzi o takie rozpalenie namiętności między poszczególnymi grupami, żeby niemożliwe było jakiekolwiek długofalowe porozumienie. Najlepszy jest ten co potrafi przy tym zachować wizerunek dobrotliwego. To szczucie nie wszędzie przybiera postać tak groteskowego karnawału, jak u nas, ale zawsze proces przebiega podobnie. Polityk „zauważa” jakichś upośledzonych, którym należy to „wynagrodzić”. Zdobywając ich poparcie wymusza na państwie, by ono wzięło na siebie ciężar tego „wynagrodzenia”. Oczywiście kosztem „uprzywilejowanych” i w ten sposób wykopuje się przepaść między poszczególnymi grupami. Bo ci „uprzywilejowani” muszą już zawsze płacić na tych „pokrzywdzonych”. Tak było np. w Zjednoczonym Królestwie gdzie na pocz. XX w. Stwierdzono, że skoro jesteśmy tacy wspaniali („splendid isolation”) to nie możemy sobie pozwolić na biednych. Wobec czego opodatkowano najbogatszych bardziej by wsparli biednych. Biedy oczywiście nie zwalczono, Imperium upadło, a podatki progresywne pozostały. Podobnie w Niemczech, gdzie uznano, że nie można „krzywdzić” obcokrajowców i trzeba ich wspomóc gdy tylko zechcą przyjechać. Oczywiście wspierać ich mają miejscowi, którzy i tak płacą im pensję jako tzw. Gastarbeiterom. Rzecz jasna goście się zadomowili, choć wcale nie zechcieli zamienić się w Niemców. Ale elektorat jest. Można i jego napuszczać na innych i na niego napuszczać. Podobnie zrobiono z kobietami (samotnym matkom państwo musi wszak pomóc), Murzynami (będąc czarnym trudniej im znaleźć pracę) Lista jest długa i można ją dowolnie wydłużać: homoseksualiści, dzieci (młodzież), emeryci i kogo dusza zapragnie. Trzeba tylko dobrze ustalić target. U nas kluczowy podział jest na „młodych, wykształconych z dużych miast”, którzy są lepsi od tych... innych. Wsparcie, co prawda nie jest bezpośrednio finansowe, ale sam mechanizm podziału jest równie skuteczny. Chodzi o to, aby pod pozorem rozwiązywania (często słusznego) problemu doprowadzić do sytuacji, żeby wielu „zawdzięczało” wiele tak nielicznym. A prawdziwą władzę dzieki temu mają ci nieliczni.

Każda demokracja w naszym kręgu cywilizacyjnym jest demokracją silnie zoligarchizowaną i to zarówno instytucjonalnie jak i zwyczajowo. Każdy kraj na swój sposób ogranicza ekscesy demokracji, a jego decydenci stają się coraz bardziej ukryci za zewnętrzna fasadą „życia politycznego”. Nie znaczy to, że polityka się skończyła. Znaczy to jedynie, że skończyła się polityka w stylu z początków XX wieku. Skończyła się polityka w stylu Dmowskiego, którą nadal uparcie stosuje Kaczyński.

On sam moim zdaniem skazany jest na porażkę. Wybory prezydenckie 2010 roku pokazały, jak łatwo jest zrobić kogoś z nikogo.

Historycy twierdzą, że pomimo trwania tego samego porządku prawnego Rzeczpospolita w XVII wieku (po Potopie) z państwa w którym rządziła szlachta, zamieniała się państwo w którym rządziła magnateria. Zachowując odpowiednie proporcja zamieniła się z demokracji w oligarchię. To samo stało się u nas w 2010 roku. Wybory prezydenckie były tylko kulminacją i potwierdzeniem tego procesu. Na dziś jesteśmy oligarchią. Grupa rządzących jest czasami bardziej widoczna, czasami mglista. I dlatego Kaczyński nie będzie rządził. Podobnie jak Dmowski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka