Od paru dni kampanię zdominował Tuskobus. Tak naprawdę gdyby nie tragiczna próba samobójcza pod kancelarią Premiera, Tuskobus dominowałby pewnie nadal.
Ciekawiło mnie co też takiego jest w tyn busie, że tak przyciąga uwagę mediów. Po lekturze wpisów na twitterze dziennikarzy i blogerów, którzy brali w tym tour udział zrozumiałem, na czym polega geniusz tego pomysłu.
Otóż jak Państwo wiedzą za Tuskobusem podąża bus zapełniony dziennikarzami i blogerami. Dlaczego oni jadą tym busem, a nie swoim środkiem transportu dojeżdżają na same spotkania Premiera? Może dlatego, że organizatorzy obiecują "niespodzianki" po drodze, może z oszczędności.
W każdym razie z tychże wpisów wyłania się obraz świata, w którym nic poza tak dramatycznymi zdarzeniami jak zjedzenia pomidora przez D.Tuska w kampanii się nie dzieje.
I wtedy zrozumiałem, że Ci ludzie faktycznie są skazani na tego pomidora. Poświęcają cały swój dzień na to, żeby zobaczyć tego pomidora, więc muszą o tym napisać. W sposób naturalny staje się to dla nich ważne, skoro jechali tam cały dzień... I do tego będąc w tym busie nie są w stanie dotrzeć na konfernecje organizowane w Warszawie, czy gdziekolwiek indziej, przez inne partie. Może pojedzie tam inny dziennikarz, ich kolega. No ale tamte nie są tak ważne, jak to nasza z PREMIEREM i do tego PO CAŁYM DNIU PODRÓŻY.
Tak więc odcięci - informację ze świata zbierają pewnie przez smartfony i tablety, ale o ile mają dobry zasięg i o ile właśnie sztab Tuska nie organizuje im czasu - sprytnie zaangażowani w tour jednego z kandydatów, żyją tą tylko jedną kampanią. Szkoda tylko, że sami jakby o tym zapominają. Nie mam im tego za złe, ale może czasem warto jasno określić swoje położenie, a nie wmawiać światu, że prezentują jedynie słuszne stanowisko.
Pod postami proszę o dyskusję na temat, o jakim tekst traktuje. Komentarze chamskie, zawierające personalne ataki i nie na temat będę usuwał.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka