kelkeszos kelkeszos
529
BLOG

Co zrobią wyborcy Grzegorza Brauna? O dobrym towarzystwie

kelkeszos kelkeszos Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 109

Nadspodziewanie dobry wynik Grzegorza Brauna, zaskakujący nawet dla bukmacherów ( w pojedynku z Hołownią zwycięstwo Brauna wycenili na 4:1 ) bardziej chyba wstrząsnął polskojęzycznymi "elitami" niż jakiekolwiek inne wyborcze parametry. Sam  redaktor arcybiskup Terlikowski uznał za stosowne zabrać głos, z wyżyn swojej ambony, do której jest przytroczony złotym łańcuchem przytwierdzonym do niemniej złotej obroży. Już nazajutrz po elekcji uznał konieczność udzielenia kapłańskiego napomnienia wyborcom diabła wcielonego, jakim jest przywódca Konfederacji Korony Polskiej. Terlikowski to najwymowniejszy, ale oczywiście nie jedyny kaznodzieja wygłaszający mowy uderzające w ksenofobiczny, antysemicki, antyukraiński, prorosyjski i zacofany elektorat, który nie tylko ośmielił się zagłosować na Grzegorza Brauna, ale nawet ostentacyjnie się z tym obnosił, choćby w formule podsłuchanych przez redaktora arcybiskupa rozmów głośno prowadzonych w miejscu publicznym ( !!! ), albo wywieszania banerów z podobizną kandydata na ogrodzeniach własnych posesji.

To oburzenie Terlikowskiego jest ostrzeżeniem dla ludzi głosujących na Grzegorza Brauna, bo redaktor arcybiskup z pewnością zinwentaryzował i zapamiętał twarze, głosy i posesje, co w przypadku zwycięstwa Trzaskowskiego  prawdopodobnie będzie oznaczało odwet, bo polskojęzyczne "elity" nikomu nie darują tak wyrażonej swobody myśli. Nie po to chodzą w obrożach i na łańcuchach, aby jacyś wolni ludzie zaburzali im komfort przeżywania własnych nadęć, stymulowanych obcą karmą.

Oczywiście nie ma obelgi jaka nie padła w stronę zwolenników Grzegorza Brauna ze strony niedorozwiniętych polskojęzycznych "elit", ale nawet spore grono osób, którym trudno odmówić zdolności pojmowania rzeczywistości i realnego przejęcia sprawą Polski, głośno się zastanawia skąd się wzięło tak wysokie poparcie dla źle kojarzącego się kandydata, od którego "ekscesów" odwracali głowę, w mniemaniu, że to tylko marginalny polityk, niezdolny do zainteresowania swoim przekazem tych, którymi się zwykle pogardza i to nie tylko w głównym nurcie, ale także w mediach uważających się za patriotyczne. A niedzielny wynik dla wszystkich jest szokiem, o tyle trudnym do przeżycia, że trzeba z niego wyciągnąć praktyczne konsekwencje w postaci pozyskania tych wyborców w drugiej turze, albo ich zneutralizowania.

Nie ukrywam, że sam należę do grupy, która udzieliła Grzegorzowi Braunowi swojego poparcia, co zresztą zapewne dla czytelników i komentatorów moich notek nie jest żadnym zaskoczeniem. I choć jak zwykle znalazłem się trakcie wyborów w tym samym towarzystwie co zawsze, czyli pośród ludzi najgorzej wykształconych, zamieszkujących najbardziej zapadłe miejsca na mapie Polski, czyli wioski zasiedlone przez chuściane babcie modlące się w maju pod przydrożnymi kapliczkami, to tym razem zmieniły się liczby. Jest nas dużo. Na tyle dużo abyśmy stali się istotnym elementem gry, na dodatek elementem trudnym do medialnego sformatowania i politpoprawnej obróbki wiązkami luksów, decybeli i zadęć głupków z naukowymi tytułami, albo przytwierdzonymi aureolami świętych. 

W tej sytuacji dwaj rywale z drugiej tury mają wielki problem - Rafał Trzaskowski nawet nie spróbuje spojrzeć w stronę wyborców Grzegorza Brauna, bo szczerze nimi gardzi , podobnie jak całe jego otoczenie. W drugą stronę emocja jest podobna bo dla ludzi wolnych Trzaskowski jest - no tu chciałoby się użyć jidysz i starego określenia Urke Nachlnika na "sz" celnie określającego takich chłoptasi ,  ale pozostańmy przy bogatych zasobach polszczyzny - niedojdą, trzymaną za kołnierz przez doroślejszych i sprytniejszych graczy, nieodmiennie antypolskich. Trzaskowskiemu pozostaje zatem tylko nadzieja, na demobilizację, budowana na przekonaniu, że przecież Karol Nawrocki jako kandydat wspierany przez PiS, poniesie przeciwko Grzegorzowi Braunowi te same emocje jakie wobec Konfederacji Korony Polskiej od dawna prezentuje kierownictwo i spora część elektoratu tej partii. Takie rachuby nie są bezpodstawne i mają twarde oparcie w faktach, bo rowy wykopane przez obłędy jakimi dotknięte zostało Prawo i Sprawiedliwość, zwłaszcza w czasach premierowania Mateusza Morawieckiego są rzeczywiście głębokie. Sam wielokrotnie miałem na tym forum do czynienia z napaściami ludzi ogarniętych pandemicznymi szaleństwami, albo proukraińską furią, nakazującą iść zwolennikom PiS ramię w ramię z najgorszą globalistyczną hołotą, albo spadkobiercami Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, przebierającymi na Czerskiej nogami, żeby jak najszybciej wysłać nasze wojska na dzikie pola. W tym momencie te urazy i uprzedzenia trzeba jednak na chwilę schować za plecy. Nie po to aby głosować na mniejsze zło, do czego już niestety przywykliśmy.

Tym razem zwolennicy Grzegorza Brauna mogą zagłosować na dobro, ponieważ kandydatura Karola Nawrockiego takie elementy posiada. Doceńmy przede wszystkim to, że jednak PiS nie wystawiło Mateusza Morawieckiego. To jednak ukłon w naszą stronę, że ten Tartuffe nie uzyskał prezydenckiej nominacji, co samo w sobie jest najlepszą oceną jego rządów. Nie padło wprawdzie żadne przepraszam, ale oszczędzenie nam widoku banerów z podobizną człowieka będącego najbardziej niebezpieczną, bo dobrze zakamuflowaną opcją globalistyczną trzeba uznać za gest pojednawczy. Minimalne, ale jednak jakieś zadośćuczynienie. Nie wiem czy Karol Nawrocki wspierał pandemiczny zamordyzm, ale już sam fakt, że tego nie pamiętam, przemawia na jego korzyść. Co do proukraińskiego obłędu - zdaje się, że nawet jeśli mu ulegał, to już wytrzeźwiał, jak zresztą przytłaczająca większość myślących Polaków, którym sami Ukraińcy pomogli w przejrzeniu na oczy, poniewierając Tuskiem, jak wydłubaną z nosa kulką. Tak nas traktują i chyba tylko absolutne tępaki i absolutni zdrajcy tego nie zauważają.

To wszystko jeszcze nie jest wystarczająco zachęcające do oddania głosu na Karola Nawrockiego, nie daje on bowiem żadnych realnych gwarancji na kurs w stronę autonomii jednostek, samodzielności społecznej i państwowej suwerenności. No nie daje, to fakt, ale tylko w przypadku zwycięstwa tego kandydata pozostajemy w grze. Przy takiej skali poparcia dla wolnościowej prawicy, z jaką mamy do czynienia, dostaliśmy do garści poważne atuty. Aby je można było tu i teraz wykorzystać, nie czekając na wybory w 2027r., bo one w przypadku zwycięstwa Trzaskowskiego odbywać się będą w skrajnie trudnych dla prawicy warunkach,  musi wygrać Karol Nawrocki. Nie na zasadzie mniejszego zła, tylko pełnego dobra, jakim jest możliwość normalnego uczestnictwa w uczciwej grze politycznej. Dlatego nie mamy wyjścia i musimy pokazać polskojęzycznym "elitom", że ich nadzieja na naszą demobilizację jest rzeczywiście matką głupich.


kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (109)

Inne tematy w dziale Polityka