bazyl pinxit
bazyl pinxit
bazyl murawa bazyl murawa
308
BLOG

AFRYKA W EUROPIE? ALBO ODWROTNIE...

bazyl murawa bazyl murawa Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

  Moje notki czytane są niestety przez wiele niewłaściwych osób. Obyczaj salonu wyklucza to, żebym te osoby z grona czytelników wykluczył. Piszę więc dalej z nadzieją, że Mili Czytelnicy, którzy nie pojmują konwencji tego blogu, albo ci, co się lenią w pracy umysłowej nad przekazywanymi treściami, albo ci, którzy potrzebują zupełnie innej strawy duchowej, przestaną tu zaglądać. Nie każda notka jest udana i solą attycką doprawiona do smaku. Uwierzcie jednak, jak już znajdę czas na pisanie – to bardzo się staram! Tak jak teraz, kiedy piszę ten (fikcyjny oczywiście) list. A przecież list fikcyjny nie przestaje być listem suflera. Może go złapać prawdziwy Wielki Polityk, lekko zmienić i włączyć do materiałów Narady Samej Góry.
    Teraz proponuję do politycznego użycia List  Tajnego Radcy Stanu do Prezesa Partii Najmądrzejszych Polskich Polityków.
Ekselencjo Prezesie, z bólem serca muszę Ekselencji odmówić, chociaż przyznam, że oferowana mi stawka za usługę doradczą przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Uchodźcy, imigranci są problemem w skali Europy najważniejszym, problemem nie tylko ekonomicznym, politycznym i kulturowym. Są także jednym z trudniejszych problemów naszych sumień. Wiem, że bez mojej rady, Ekselencja nijak nie potrafi poprowadzić Narady Samej Góry. Kłopot jest taki, że mam radę, ale nie mogę jej dać, bo już się w pewnym sensie zużyła. Ktoś bardzo mi drogi wysłuchał tej rady i różowym paluszkiem zrobił kółko na czole.
  A przecież nie mówiłem niczego głupiego. Powiedziałem mniej więcej tak: Rozumiemy, że człowiek, którego spotyka zły los, chce wyruszyć za marzeniem o lepszym losie. Dochodzą go słuchy, że gdzieś jest dobrze i bezpiecznie, więc próbuje się tam dostać. Burzliwe losy wielu państw afrykańskich, wojny na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie tworzą ciśnienie wypychające masy ludzkie. Mit europejskiego dobrobytu, łatwego socjalu, przychylnych praw człowieka tworzy efekt zasysania. Efekt jest podobny do sił pochodzących z różnicy między poziomem wody za zaporą, a poziomem poniżej przegrody. Ta różnica ciśnień uruchamia potężne turbiny elektrowni. Wokół Morza Śródziemnego ruch mas ludzkich napędzany jest różnicą pomiędzy poziomem życia w bogatych krajach cywilizacji powstałej na chrześcijańskim fundamencie, a poziomem biedy i przemocy w krajach Południa. Różnica poziomów wysyła ludzi w drogę,  to ona uruchamia potężne procesy społeczne. Afryka chce do Europy – to jest zjawisko,   które będzie towarzyszyć nam, naszym dzieciom, a pewnie naszym wnukom. Mówię  Afryka, ale mówię to do kogoś dość bystrego, aby sobie dopowiedział – Syria, Afganistan, Wietnam. I ten ktoś będzie pamiętał o różnicach między tymi i następnymi na liście krajami. Wszyscy oczekują od naszych polityków odpowiedzi. Czy przystać, aby Afryka zamieszkała w Europie –  ale wtedy przyniesie ona ze sobą nie tylko dobro mieszkające w ludziach, w tradycji kulturowej, w pięknie afrykańskiego chrześcijaństwa. Zamieszka u nas i co wtedy począć z jej Islamem, jej plemiennymi nienawiściami, terroryzmem, korupcją, nędzą, przestępczością? A może zdołamy powstrzymać wielką przeprowadzkę budując w Afryce Drugą Europę – z jej dobrobytem, uniwersytetami, demokracją, systemem ubezpieczeń. Obecnie pojawił się projekt organizacji w Afryce Północnej obozów dla pasażerów zgarniętych z przemytniczych łodzi na Morzu Śródziemnym – to jakby kolejny nieśmiały krok w stronę Drugiej Europy w Afryce. Za pierwszy uznam nasze szpitale i szkoły w Libanie i Syrii. Aby jednak ta recepta zadziałała, trzeba pieniędzy tysiące razy większych niż takie półśrodki. Musielibyśmy się hojnie i solidarnie podzielić tym, co mamy na koncie, na stole i w garnku. Musielibyśmy czy musimy? Jakie inne wyjście? Czy  przyjęcie Afryki na europejską stronę Morza Śródziemnego nie pociągnie za sobą jeszcze większych kosztów? Przecież nie wystarczy dać im łóżka, swetry, jedzenie i lekarstwa. Jeśli chcemy nadal być w Europie u siebie, musimy uwieść przybyszów pięknem i mądrością naszej kultury, musimy ich nauczyć języka, nawrócić, zapewnić pracę, otoczyć szczerą przyjaźnią, zapraszać na sąsiedzkie grillowanie i wspólne granie kwartetów smyczkowych. Oni muszą się stać, Polakami, Litwinami, Chorwatami, Belgami, Portugałami etc. Muszą iść z nami na Pasterkę i dostawać 500 +. To trudne i kosztowne.  Rządy nie mają innych pieniędzy niż  pieniądze obywateli.
   Jeżeli będziemy Afrykę tylko przywozić i trzymać za drutami obozów – nie będziemy mogli spać spokojnie i bezpiecznie posyłać dzieci do szkoły.
    Od  od polityków oczekujemy, że będą roztropni, ostrożni i odpowiedzialni, że zapewnią nam bezpieczeństwo. Jest naszym obowiązkiem popierać ich, gdy robią  coś dobrego. Ale jednocześnie musimy pamiętać, że skrzywdzony biedny przybysz ma prawo oczekiwać od nas czegoś – i oczekuje. Miłosierdzia, współczucia, ruszenia do pomocy. Biskup Rzymu, papież Franciszek wyraża te oczekiwania wyraźnie, a mianowanie polskiego jałmużnika papieskiego, Konrada Krajewskiego, kardynałem, jest jakby pieczęcią potwierdzającą te oczekiwania. Niektórzy z naszych obywateli ofiarnie podejmują działania na rzecz potrzebujących z dalekich krajów, dają ofiarę swojego czasu, trudu, nieraz życia. Inni tylko okazjonalnie rzucą na tacę papierek na ten cel. Jeszcze inni wzruszają ramionami – mam potrzebujących bliżej. Póki jednak problem istnieje i rośnie – nikt nie ma prawa powiedzieć – dałem dosyć. I z tym – tragicznym w wymowie – stwierdzeniem musimy żyć, do takiego życia wychowywać dzieci i młodzież. A przecież nie  możemy żyć w strachu, w smutku, w poczuciu winy. Chcemy żyć w Polsce z dostępem do źródeł pokoju i radości. Jak to godzić? Oto pytania dla dorosłych, na miarę ich dojrzałości. Ekselencjo, czy w tym, co ja mówiłem, nie było nic mądrego? A może sama ze siebie wpadła Ekselencja Prezes na jakie dobre rozwiązanie? 


Jestem mieszkańcem bloku w wielkim mieście, nie jestem narodem. Trzeba odwagi i kompetencji, aby brać się do komentowania bieżących wydarzeń politycznych. A myślę, że trzeba do tego także odrobiny zadufania. Bo wiadomo, że nie jest nam dana pewna i pełna wiedza o toczących się wysoko rozmowach, targach i zadawanych sobie podstępnie ciosach. I wiedza o mechanizmach objawiających skutki tego wszystkiego też nie jest dostępna. Słyszymy natomiast to, co do nas mówią osoby na wysokich stanowiskach i medialni komentatorzy. Przeważnie nie jesteśmy zadowoleni z tego, co do nas mówią. Poczułem pokusę, aby zastanowić się nad tym, co właściwie powinni mi powiedzieć. CO JA CHCIAŁBYM OD NICH USŁYSZEĆ, GDYBYM BYŁ NARODEM? Idąc za szeptem sumienia porzucam inne zatrudnienia literackie i ośmielam się podpowiadać Osobom, to, co moim zdaniem powiedzieć lub napisać powinny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka