Jakiś czas temu wpadła mi w ręce następująca pozycja wydawnictwa ITB z 1985 r. - "Analiza Katastrof i Awarii Konstrukcji Budowlanych w Latach 1978 – 1982". Z całej książki najbardziej utkwił mi w pamięci opis jednej z awarii, która miała miejsce pod koniec 1978 roku, a która to dotyczyła komina żelbetowego ( w nieokreslonej w książce lokalizacji). Opis ten utkwił mi bynajmniej nie z powodu wielkości awarii, liczby ofiar itp – tutaj na szczęście nikomu nic się nie stało, ale z powodu skali błędów i zaniechań jakie musiały mieć miejsce podczas budowy tego nieszczęsnogo komina.
Komin został wybudowany w 1976 roku, miał wysokośc 80 m, średnicę zewnętrzną 396 cm, a wewnętrzną – 304 cm. Komin był cylindryczny, a jego kolejne warstwy składały się żelbetowego płaszcza zewnętrznego o grubości 20 cm, oraz dwóch warstw termoizolacyjnych : 12cm żużla granulowanego oraz 14 cm żaroodpornego betonu.
Stan awaryjny miał miejsce pod koniec 1978 roku. Jego efektem było odchylenie wierzchołka komina o ok 65 cm połączone z silnym popękaniem płaszcza komina. Ponieważ przechylający się komin zagrażał sąsiedniej ciepłowni, zdecydowano się na jego wyburzenie metodami pirotechnicznymi (2 lata po budowie!) w dniu 17 grudnia 1978 r..
Zaskakujące są przyczyny awarii komina. Otóż okazuje się że nadzór nad budową musiał być czysto iluzoryczny, skoro komin w momencie oddania do eksploatacji miał już ponad 30 cm odchylenia od pionu i nikomu to najwyraźniej nie przeszkadzało. Równocześnie podczas ekspertyzy wyszło na jaw, że jedną z głównych przyczyn awarii było wykonanie "fragmentów płaszcza komina, na różnych wysokościach, z muru ceglanego (!) często nie przewiązanego i z nieprawidłowo wypełnionymi spoinami, zamiast projektowanego płaszcza żelbetowego". Czytając ten fragment można naprawdę można dojść do wniosku, że budowy nie tylko nikt nie nadzorował, nikt nią nie kierował (a przynajmniej nikt o podstawowej chociażby wiedzy technicznej), a nawet sami robotnicy chyba niekoniecznie musieli wiedzieć co się wogóle dzieje – co w czasach centalnego planowania oraz powszechnego haosu PRL-u niekoniecznie dziwi.
Ostatnią przyczyną było wykonanie części płaszcza z betonu nie zabezpieczonego przed wpływem mrozu, wskutek czego nastąpiło znaczne zmniejszenie jego wytrzymałości. Betonowanie częsci komina nastapiło z koniecznosci w trakcie styczniowych mrozów – o czym w książce już nic nie ma, natomiast taka informacja znajduje się w sieci.
Otóż wiedziony ciekawością poszperałem w internecie – i udało mi się znaleźć nieco więcej o przedmiotowym kominie. Znajdował się on w Piotrkowie Trybunalskim w budowanej tam wówczas drugiej ciepłowni. Efektem wyburzenia komina (w sezonie grzewczym) była konieczność pracy ciepłowni do końca sezonu bez komina, co " wzbudzało nie lada sensację" . Więcej na ten temat można znaleźć na stronie Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Piotrkowie Trybunalskim. Tak tam też jest opisana przyczyna awarii : "Przerwanie ciągłości budowy komina przez firmę, która musiała wyjechać do huty Katowice, aby wrócić do jego budowy za rok i w warunkach silnych mrozów kontynuować jego budowę musiało zaowocować. Komin zaczyna się pochylać w kierunku hali kotłów i biurowca. Zostaje powołana specjalna komisja ekspertów, która nie ma wątpliwości co do jego dalszych losów".
Podsumowując – błędy wykonawcze i fatalne odgórne zarządzanie (wymuszające betonowanie podczas mrozów) omal nie doprowadziły do katastrofy.
Cytaty za :
L. Runkiewicz, W Kędra - "Analiza Katastrof i Awarii Konstrukcji Budowlanych w Latach 1978 - 1982" , Wydawnictwo Instytutu Techniki Budowlanej, Warszawa 1985
Strona internetowa Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Piotrkowie Trybunalskim.
Inne tematy w dziale Technologie