Beem.Deep Beem.Deep
824
BLOG

Dlaczego tak trudno znaleźć wspólny "język smoleński"?

Beem.Deep Beem.Deep Polityka Obserwuj notkę 69

Biorę udział w różnych dyskusjach. Narażam się właściwie wszystkim, bo nie mam "bogów smoleńskich". Interesuje mnie wyłącznie prawda i sposoby jej osiągania. Zgodnie bowiem z prawem implikacji prawda obowiązkowo musi wynikać z prawdy, z fałszu może wynikać zarówno prawda, jak i fałsz.

Weźmy ostatni przykład, czyli zadymę wokół słów Antoniego Macierewicza, jakoby trzy osoby mogły przeżyć katastrofę. Moim zdaniem rację mogą mieć wszyscy. Jest bowiem możliwe, że były to wiadomości niesprawdzone i wszyscy zginęli w pierwszych sekundach po uderzeniu tupolewa w ziemię. Jednakże rację może mieć też Antoni Macierewicz, zarzucając polskim służbom, że w ogóle nie podjęły tego wątku i nie zweryfikowały istotnej informacji. Jeśli to prawda, to państwo polskie nie zdało kolejnego egzaminu w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Weźmy teraz przykład z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Ginie prezydent kraju i cała masa ważnych osobistości. Jaka hipoteza powinna być postawiona przez służby specjalne na pierwszym miejscu? Ano, że miał miejsce zamach. W Polsce tymczasem od pierwszych chwil wmawiano, że była to zwyczajna katastrofa lotnicza, jakich wiele na świecie. Gdyby tylko wmawiano, to pół biedy, ale wszelkie czynności, a zwłaszcza zaniechania, wskazują na to, że hipoteza ta od początku traktowana była jako najmniej prawdopodobna, ewentualnie, że nawet gdyby była bardzo prawdodobna, to ze względu na miejsce katastrofy i tak nie będziemy mieli szans na przeprowadzenie dowodu na jej potwierdzenie.

Kolejny przykład. Krótko po katastrofie minister Jerzy Miller jedzie do Moskwy i w imieniu Polski podpisuje porozumienie, na mocy którego wrak tupolewa (a także oryginalne czarne skrzynki) może być Polsce zwrócony dopiero po prawomocnym zakończeniu śledztw prokuratorskich (i ewentualnie sądowych) na terenie Rosji, czyli po wielu, wielu latach. Potem zaś polscy dygnitarze państwowi oznajmiają, że wrak tupolewa wróci na pierwszą rocznicę, na drugą rocznicę i tak dalej oraz narzekają na postawę Rosjan. Na koniec zaś minister Sikorski udaje oburzonego postępowaniem Rosjan i usiłuje zainteresować kwestią wraku administrację brukselską. No to ja się pytam, czy jest to tylko skrajna głupota, czy także hipokryzja i liczenie na krótką pamięć Polaków? Bo nie wierzę, że minister Sikorski "zapomniał", co podpisał minister Miller!

Jak w takich warunkach znaleźć wspólny język? Niezwykle trudno, bo musiałaby być dobra wola po wszystkich stronach. No i jak do tego skłonić Rosjan, skoro podłożyliśmy się na własne życzenie?

Beem.Deep
O mnie Beem.Deep

1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Polityka