Czytając info na temat wywiadu tej reżimowej propagandystki ze Zbginiewem Ziobro trudno oprzeć się wrażeniu, że to jakieś déjà vu i że Monice Olejnik pomyliły się epoki. Oczywiście pamiętam, że Monika Olejnik rozpoczęła pracę w komunistycznym radiu niemal zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, ale do tej pory jakoś się sprytniej maskowała. Ba! Nawet potrafiła uronić krokodyle łzy z powodu katastrofy smoleńskiej.
Tym razem jednak nie wytrzymała. Raz, że jej ukochany PRL-bis sypie się na jej oczach w posadach, a dwa, że Zbigniew Ziobro raczył skrytykować ukochanego prezydenta WSI. Oczywiście, gdy Bronisław Komorowski niedwuznacznie sugerował, iż krytycy sposobu przeprowadzania tegorocznych wyborów tkwią w "odmętach szaleństwa", to było wszystko na miejscu. Natomiast, gdy Zbigniew Ziobro skonstatował, iż prezydent Bronisław Komorowski w ten sposób nie wyczuł powagi chwili i po prostu odleciał od rzeczywistości, to było dla Moniki Olejnik ponad miarę. Reżimowa propagandystka przerwała wywiad, zabrała swoje zabawki i wyszła ze studia.
Pamiętam ileż to było "lamentu" ze strony Moniki Olejnik, gdy któryś z polityków PiS (nie pamiętam już który) wyszedł ze studia albo gdy politycy tej partii nie chcieli przychodzić do reżimowego TVN. PiS godził wtedy wprost w fundamenty demokracji pookrągłostołowej. Teraz ta sama osoba robi dokładnie to samo i idę o zakład, że lemingi będą piały z zachwytu.
http://niezalezna.pl/61591-olejnik-wsciekla-za-krytyke-komorowskiego-nakrzyczala-na-goscia-i-wyszla
Komentarze