Behe Behe
541
BLOG

Gumowa ręka trupa

Behe Behe Kultura Obserwuj notkę 2

Przepisów na skandal garstka:

    1. Weź przedmiot jaki obrzydliwy, juchą ociekający lub służący do igraszek nieprzystojnych. Ciepnij go znienacka telewizyjnemu redaktorowi pod sam nos albo pocznij wymachiwać nim przed gawiedzią zgromadzoną na konferencji prasowej.
Termin przydatności do spożycia: dopóki jakiś jegomość na znak swych przekonań politycznych nie pożre przed kamerą jeszcze bijącego serca wołu lub nie uskuteczni autopenetracji wspomnianą zabawką.

    2. Wleź do balii z musującą wodą i na oczach milionów widzów uprawiaj namiętną miłość z osobą, którą znasz od godzin ledwie kilku.
Termin przydatności do spożycia: dopóki ktoś na oczach milionów widzów nie odmówi uprawiania namiętnej miłości z osobą znaną od godzin ledwie kilku, wywołującym tym dysgust nowoczesnego świata.

      3. Weź psi stolec i wetknij weń polską flagę.
Termin przydatności do spożycia: dopóki ktoś nie pocznie sprzedawać psiego stolca pod nazwą "bajaderki papieskie".

      I tak można ad infinitum... Wspólny składnik tych przepisów? Dużo jak najbardziej pikantnych przypraw niwelujących idealnie nijaki, plastikowy smak potraw. Współczesne danie pod nazwą "Skandal" musi być kolorowe i fantazyjne, by przyciągnęło uwagę klienta. Kucharz uwija się jak w ukropie... szybko, szybko! Już następne danie wjeżdża na stół - jeszcze bardziej zaskakujące, by klient nie poszedł do konkurencji. Podstawowy błąd: do skandalu niepotrzebny jest kucharz. Naprawdę smaczny skandal robi się sam.


      Za największą skandalistkę w świecie pop kultury uważa się obecnie amerykańską wokalistkę występującą pod pseudonimem Lady Gaga. Czymże próbuje zwrócić na siebie uwagę? (zresztą zupełnie niepotrzebnie, bo jako jedna z bardzo niewielu sama się broni dzięki prawdziwemu talentowi wokalnemu). Dziwacznymi fryzurami i perukami? Te mogą wprawić w zadziwienie jeno panią Krysię z tczewskiego zakładu fryzjerskiego "U Krychy". Butami na półmetrowych koturnach i w kształcie kopyta? Ciekawy casus - ale tylko dla ortopedy. Suknią z surowego mięsa? Tylko PETA pokrzyczy z oburzeniem. No, może jeszcze Dżoanna Krupa - członek PETA wysunięty z ramienia na czoło - pojawi się na plakacie, z natchnioną miną bolejąc nad takim losem siostry-świni tudzież brata-wołu. Zaprojektowaną przez siebie dziewiczo białą suknią ślubną z ogromną waginą z materiału na przodzie? Mniemam, że największy skandal będzie, gdy na weselu Germanotty jej ciotuchna Susan ze stanu Dakota, po raz pierwszy w życiu golnąwszy sobie ponad miarę, odkręci swą protezę nogi i pocznie nią gmerać w atłasowej waginie, doprowadzając tym siostrzenicę do spazmów plastikowej rozkoszy.

      Mamy i w naszym zakątku polską odpowiedź na Lady Gagę. Chodzi tu oczywiście o przaśną Dodę vel Dorotę Rabczewską - wprawiającego w konsternację babochłopa, u którego już samo połączenie wybujałych (oczywiście plastikowych) drugorzędnych żeńskich cech płciowych z wybujałymi (oczywiście sterydowymi) cechami męskiego wyglądu byłoby wystarczającym powodem do określenia wspomnianej mianem dziwoląga. Ale nie. Doda poszła dalej - bo zgodnie ze współczesnym mottem pop kultury - musi być mocniej, szybciej i... jeszcze bardziej obleśnie. Kręcenie gołą dupą na koncertach uczęszczanych głównie przez trzynastolatki już nie wystarczy. Uprawianie seksu oralnego z mikrofonem, kreowanie się na łatwą, a jednocześnie niedostępną? Burzliwy związek z polską odpowiedzią na Davida Beckhama, rytualne palenie jego ciuchów na balkonie? Mało, mało! Bogu - a raczej Szatanowi - dzięki, z odsieczą przybył czarny rycerz Nergal, wokalista deathmetalowego zespołu Behemoth i zaprzysięgły satanista. I rozpoczęła się podróż Dorotki na drugą stronę tęczy, do mrocznej Krainy Oz (w której, nomen omen Ozzy Osbourne przebywał już dziesiątki lat temu, i z której powrócił jako telepiący się staruszek z papką zamiast mózgu). Pokazał Nergal Dorotce światy, o jakich nie śniła. Pokazał jej mhhrrrok i złooo. Śmiem mniemać, że kiedyś urządził dla niej romantyczny wieczór połączony z pokazem filmowym, po którym Dorotka rozsmakowała się w nekrofilii. Pod czułym przewodnictwem swego guru, z zadziwieniem otwierając napompowane usta sexy doll obejrzała film "Nekromantik" w reżyserii Jorga Buttgereita - skądinąd osobliwie liryczną analizę trudnej miłości i destrukcyjnej pogoni za nieosiągalnym spełnieniem. I pomyślała nasza diwa: to jest to! Tak oszołomię publiczność, tak wzbudzę kontrowersję i znowu ożywię wyobraźnię już nieco znudzonych widzów. Jedni będą mnie wielbić, inni zaczną na mnie plwać - ale cel osiągnę. Widownia znowu się zapełni, na 'Pudelku' znowu będzie o mnie głośno, a sprzedaż płyt skoczy, że ho, ho, a może jeszcze bardziej! Udała się więc do sklepu ze śmiesznymi rzeczami (bo chyba nie do sex shopu) i na jednym z koncertów ni stąd, ni zowąd, jęła się smyrać między udami gumową ręką trupa. Jeszcze trzymającą się kupy, choć już w stanie dość zaawansowanego rozkładu. A tu co? Zamiast świętego oburzenia, głośnych odgłosów womitowania tudzież nagłej mody na nekrofilię, rozległa się... cisza. Ktoś tam może parsknął śmiechem, inny wzruszył ramionami, a niżej podpisana wysmarowała bajkę "O Dodzie, co się trupom nie kłaniała". Jakie czasy - taka Doda, jaka Doda - taki skandal.

      Pozwolę sobie z moralizatorskim zacięciem pomachać kosturkiem i wykrzyknąć: "Dziś prawdziwych skandalistów już nie ma!" Tak nam się wszystko przejadło, wręcz przeżarło, że na wygibasy i pseudoekscesy celebrytów i artystów patrzymy z entuzjazmem godnym misia koala. Ostały się nam jeno mizerne namiastki enfants terribles, o których po paru latach słuch zaginie. A to John Galliano po pijaku wrzaśnie 'Żydzi do gazu!', a to Lars von Trier tak się zapętli w swej wypowiedzi, że wyjdzie na sympatyka Hitlera, a to Dorota Nieznalska przybije do krzyża męskie genitalia, a to Gunther von Hagens każe spreparowanym zwłokom grać w szachy. Może i przez chwilę pokrzyczymy, może i się oburzymy, ale na letnio, bez przekonania. Aż do następnego skandaliku. Tych nie zabraknie, bo parada pajaców trwa, a każdy staje na głowie, byle tylko było szybciej, mocniej, brutalniej. Bodźce muszą być podawane w coraz większych dawkach, adrenalina powinna wręcz rozsadzać głowy, inaczej zapanuje tak zwana "zima na ludożerce" - innymi słowy nastąpi brak jakiejkolwiek reakcji. Gdzie współczesnym skandalistom do "sodomickiej" relacji Paula Verlaine'a z Arthurem Rimbaud, która wręcz przeszła do historii i stała się inspiracją dla innych twórców? Do francuskiej pisarki Anais Nin, przez jednych uwielbianej za odważną kobiecość, przez innych oskarżanej o uprawianie pornografii? Lub choćby do uroczego skandaliku, jakim był wybór Małgorzaty Braunek do roli Oleńki w ekranizacji "Potopu" i który to wybór wywołał ożywioną narodową debatę?

       Skandalizować też trzeba umieć, najlepiej z wdziękiem, bez napinki, niejako przy okazji. Niestety ostatnimi czasy zamiast enfants terribles z prawdziwego zdarzenia szokować nas próbują enfants idiots, a żywe emocje i prawdziwą kontrowersyjność zastąpił plastik, silikon i gumowa ręka trupa.

Behe
O mnie Behe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura