Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
553
BLOG

Tylko symboliczna decyzja Kaczyńskiego

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 12

 

                   Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński to „straszny człowiek”, jak zauważa dziś pod swoją notką Alex_Disease. Określenie straszny człowiek implikuje różne straszne skojarzenia. Używa przemocy, zdradza przyjaciół, kryje w sobie straszne tajemnice, nienawidzi ludzi. Jeśli Prezes PiS jest straszny, to co powiedzieć o Januszu Palikocie? Krwiożerczy? Za mało, brakuje słów. O prezydencie Bronisławie Komorowskim na szczęście nie można powiedzieć, że jest straszny, bo jego postać wymyka się łatwym ocenom. Może tajemniczy? Ta wymieniona tu trójka trójka może stanąć za trzy lata do walki o urząd Prezydenta RP. Oczywiście zapomniałem o Zbigniewie Ziobro i może jeszcze o kimś. Zastanawiam się, jaki jest sens analizowania dzisiejszej decyzji Jarosława Kaczyńskiego o starcie w wyborach prezydenckich 6 kwietnia 2012 roku. Bardziej interesuje mnie, czy przegra Barack Obawa jesienią tego roku, bo być może zatrzyma to proces wasalizacji Ameryki. Polska już prowadzi wasalną politykę wobec Rosji. Wystarczy się wsłuchać w sens słów ministra Sikorskiego, który mówi, że w sprawie wraku TU-154 po stronie rosyjskiej jest deficyt dobrej woli. Nie ma co, dyplomacja najwyższej próby. To w takim razie po polskiej stronie jest deficyt polskiej racji stanu w sprawie Katastrofy Smoleńskiej.

  

              Wracając do decyzji Prezesa PiS, uważam, że ma ona tylko znaczenie symboliczne, nawet nie polityczne. Prorokowanie dziś, co będzie za trzy lata w Polsce, kto będzie startował w wyborach prezydenckich, z jakimi szansami to wróżenie z fusów, albo zwykłe bajanie. Na przykład Bronisław Komorowski. Ma spore sondażowe zaufanie społeczne, ale jego start za trzy lata oznaczałby, że do 2015 roku nie wyjaśnimy nic w sprawie przyczyn katastrofy samolotu TU-154. Że nie zdarzy się po prostu nic. Tylko naiwni chyba sądzą, że ujawnienie prawdy o 10 kwietnia, nie zmiecie większości elit III RP. A obecny prezydent jest wręcz ich ikoną. Podobny los spotka Janusza Palikota, choć w wyborach prezydenckich może zdobyć kilkunastoprocentowe  poparcie wyborców, dla których żadna katastrofa nie żadnego znaczenia. Tacy ludzie też żyją w Polsce. Zresztą, jeśli obecnej ekipie uda się przepoczwarzyć w nowy nowotwór polityczny, to Palikot może być jego premierem. Jarosław Kaczyński może dziś deklarować cokolwiek, ale co będzie się działo w Polsce za rok, dwa lata, doprawdy nie wiadomo. Tusk może przeciągać linę rządzenia do kolejnych wyborów, ale ani on, ani Kaczyński nie mogą do końca przewidzieć reakcji społecznych na coraz gorszą sytuację materialną wielu grup społecznych. Może też być i tak, że niezadowolenie z drożyzny wywoła również gwałtowny powrót sprawy smoleńskiej, która nie będzie już tylko marginesem dwudziestu kilku procent społeczeństwa, jak raczył to zauważyć Paweł Poncyljusz. Ten „margines” jest coraz większy, a procent zadowolonych kurczy się już z dnia na dzień. Co wyłoni się z chaosu rządów Tuska, kto będzie w Polsce nowym liderem, nie zostało jeszcze przesądzone. Na początek Polska musi wstać z kolan, bo tak właśnie wygląda polityka tego rządu po 10 kwietnia 2010 roku. Żeby tak się stało, Polacy  muszą sami tego chcieć, muszą sami docenić wartość niezależnej  i odważnej polityki.

P.S.

Wszystkim Czytelnikom, Blogerom, Życzliwym i Nieżyczliwym Komentatorom, Twórcom portalu i jego Pracownikom życzę Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy   

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka