Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
757
BLOG

Lis jak Komorowski

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 1

 

Tomasz Lis napisał i opublikował w portalu naTemat wystąpienie Bronisława Komorowskiego, które prezydent mógłby wygłosić w II rocznicę Katastrofy Smoleńskiej, ale którego jak wiadomo powszechnie nie wygłosił. Wyjątkowe to wydarzenie, godne moim zdaniem odnotowania. Oto krótki fragment przemówienia Komorowskiego, które podsuwa prezydentowi redaktor:

 „Dziś wszystkim Polakom, ale i rosyjskim władzom chcę jasno powiedzieć - jest już naprawdę najwyższy czas, by wrak tupolewa znalazł się w Polsce, by czarne skrzynki znalazły się w Polsce. To nie tylko kwestia śledztwa. To kwestia symboliki, której lekceważyć absolutnie nie można. Wrak samolotu na pokładzie którego zginęła prezydencka para i tylu wspaniałych ludzi, musi wrócić do Polski i w imieniu Rzeczpospolitej daję słowo - wkrótce tu wróci.”  

 Tomasz Lis może pisać za władzę i może pisać dla władzy przemówienia, może ją wspierać jak chce, i nie jest to żadna nowość. Można jednak wątpić, czy obecny prezydent poszedłby tak daleko w deklaracjach, że wrak „wkrótce tu wróci”. Fakt napisania tego tekstu red. Lisa jest godny odnotowania, bo jego zachowanie nie jest odosobnione, wtórują mu troską o rząd Durczok i Morozowski ubolewając nad tym, że rząd 10 kwietnia milczał. Zaczyna to wszystko przypominać wybory w 2007 roku i słynne hasło Tusku – musisz! Wtedy, jak trafnie zauważa w jednym z ostatnich felietonów Kamil Durczok, ”dla szefa Platformy odsunięcie PiS było kwestią politycznego życia albo śmierci”. Hasło sprzed pięciu lat znowu jest aktualne. Donald Tusk traci poparcie, prawdy o Smoleńsku domaga się coraz więcej Polaków, PiS zyskuje, widmo Premiera Jarosława Kaczyńskiego powraca.

Najbardziej boleśnie przeżywają to czołowi dziennikarze z komercyjnych telewizji. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w razie odwrotu, nie będzie łagodnego lądowania w nowej rzeczywistości. Nie chodzi tu o zemstę czy wilcze bilety, ale utratę wpływów. Niektórzy redaktorzy tacy jak Jarosław Gugała czy Andrzej Morozowski przypominają dziś bardziej komisarzy politycznych czy lektorów partyjnych z KW PZPR niż dziennikarzy i nie ma w tym nic aż tak strasznego czy dziwnego. Niejeden redaktor przy zmianie ekip przechodził do polityki, więc możemy być spokojni o losy Andrzeja Morozowskiego. Jeśli dziennikarz chce spać spokojnie – niezależnie od tego, kto rządzi – wystarczy, żeby był przyzwoity. A jak nie był, to może przecież pisać przemówienia dla Komorowskiego, Tuska, Sikorskiego i Joanny Muchy. Tomasz Lis poszedł po rozum do głowy i już zaczął. To bardzo inteligentny człowiek. Dobrze wie, że jego program w Dwójce już dawno powinien spaść z anteny. Nie, nie za stronniczość. Jest po prostu kiepski i nudny, a to największa porażka.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka