Beret w akcji Beret w akcji
3075
BLOG

Jak zostać fajną staruszką?

Beret w akcji Beret w akcji Polityka Obserwuj notkę 281

To moja jubileuszowa, setna notka. Skojarzenie - sto lat, sto lat...  Postanowiłam poświęcić ją starości. Temat tkwi we mnie od dawna, przymierzam się i przymierzam... Czyż będzie lepsza okazja?

Żyjemy w starzejącym się społeczeństwie, demografia wygląda zastraszająco. Niedługo liczba ludzi starych przewyższy liczbę młodych; wywoła to szereg poważnych problemów, zachwieje podstawami życia społecznego. Ale nie o demografii chcę pisać i nie o problemach społecznych, które są tuż za progiem. O tym innym razem.

Starość, będąc jednym z największych problemów, paradoksalnie niemal nie pojawia się w debacie publicznej. Nic dziwnego. Przecież i w skali indywidualnej wypieramy ją ze świadomości. Starość nas przeraża, wolimy udawać, że jej nie ma. A jeśli nawet i jest - to dotyczy innych, starych. Bo przecież nie nas.

W świecie kultu młodości, siły, urody, zdrowia, sprawności, wyścigu, sukcesu - nie ma miejsca dla starości. To temat wstydliwy, niemal tabu.

Każdy, kto osobiście zetknął się z najtragiczniejszym obliczem starości, wie, jak to może być. Ci, którzy latami towarzyszyli swym Rodzicom w śmiertelnej chorobie, niedołężnieniu, demencji, degradacji psycho-fizycznej, utracie świadomości - wiedzą. Ci, którzy karmili, myli, ubierali, zmieniali pieluchy - wiedzą. Ci, którzy zmagali się przy tym z własnym lękiem, bezsilnością, przemęczeniem, rozpaczą, buntem - wiedzą. Ci, którzy walczyli jednocześnie z niewydolną służbą zdrowia, absurdalną biurokracją, bezmyślnością, bezdusznością i obojętnością - wiedzą. Ja wiem.

W tej dziedzinie - jak w każdej innej - nie ma żadnej równości. Można zasnąć pogodnie, w pełni sił; można odejść nagle. Nie wszyscy wiedzą i nie wszyscy się dowiedzą. Ja wiem.

Ponieważ wiem, postanowiłam zmierzyć się z tematem. To duże wyzwanie - ale co mi tam, nie idę na łatwiznę. Więcej - postanowiłam zostać fajną staruszką. To dopiero wyzwanie. Może grzeszę pychą? Nie chcę rozśmieszać Opatrzności dalekosiężnymi planami. Trudno być fajną staruszką bez świadomości, nie poznając najbliższych lub krzycząc z bólu. Nie ja będę o tym decydować, dlatego też planuję sobie ostrożnie - tylko te elementy, które teraz pozostają w zakresie mej wolnej woli.

Przeczytałam kiedyś o charakterystycznych zjawiskach, rzutujących na obraz starości. Dominuje utrata. Utrata atrakcyjności seksualnej, pozycji społecznej i zawodowej, statusu, zdrowia, sprawności, witalności. W Polsce - na ogół - utrata statusu finansowego, ubóstwo. Utrata bliskich, przyjaciół. Utrata poczucia przydatności, motywacji, chęci do życia.

Zabrakło mi w tym bilansie tej drugiej strony - zysków. Tego, czego nie daje młodość, a starość może, choć nie musi. Mądrości, cierpliwości, dystansu. Umiejętności odróżniania  ziarna od plew , nietracenia  czasu na to, co nie jest tego warte. Delektowania się tym, czego za młodu się nie dostrzegało. Komfortu odrzucenia masek, nieuczestniczenia w wyścigu, konkurencji. Komfortu czasu na sprawy, na które zawsze go brakowało. Komfortu spokoju wewnętrznego, równowagi, harmonii.

Niedawno pożegnaliśmy Kogoś bardzo nam bliskiego. Jego starość była heroiczna, wylatywała ponad poziomy. Dla jednych był zastępcą Chrystusa na ziemi, dla innych autorytetem, człowiekiem niezwykłym, wielkiego formatu. W swej pełnej bólu i cierpienia starości pokazał światu, kochającemu młodość i odrzucającemu starość, że stary, niedołężny człowiek może być Mistrzem. Do końca autorytetem, kimś ważnym, potrzebnym, kochanym. Że może płynąć z niego moc, mądrość, siła i wielkość. Że starym, zniedołężniałym ciałem rządzi młody, potężny duch. On był jeden. Jego misja była niepowtarzalna. Jego siła płynęła nie tylko z Niego samego. Nieprędko Go ktoś zastąpi - o ile w ogóle. Po Jego śmierci płakały miliony - miliardy?

Nasza starość, moja starość, aż takich obowiązków nie nakłada;  ale jakieś - chyba też.  Dlatego opracowałam sobie taki niezbędnik - może jeszcze komuś się on przyda? Czy starość może być piękna, dobra, szczęśliwa. Tak. Tylko, zdaje się, trzeba wykonać kawał solidnej roboty. Tej najtrudniejszej - pracy nad sobą. Część już chyba odwaliłam. A raczej było mi dane - że mogłam. Dużo jeszcze przede mną.

Niezbędnik fajnej staruszki:

- polubić siebie, poznawszy się uprzednio bez samooszustwa i pobłażliwości

- poznać swe mocne i słabe strony; z mocnych umiejętnie korzystać, słabymi nie zadręczać siebie i bliźnich, nie dręczyć się poczuciem winy

- polubić innych; widzieć w ludziach przede wszystkim ich zalety, starając się rozumieć ich wady

- nabrać dystansu do siebie, innych, rzeczywistości, przemijania, starzenia się

- wybaczyć sobie i innym, nie wracać do dawnych krzywd, bólu i ran

- nie powtarzać dawnych błędow

- otwierać się na nową rzeczywistość, nie pozostawać z tyłu, w miarę możliwości dotrzymywać kroku

- znajdować radość w najdrobniejszych sprawach codziennych - w słońcu, chmurach, kwitnącej wiosną akacji, kolorach jesieni i śnieżnych pejzażach zimy, ukochanych książkach, starych filmach, porannej kawce, pięknej muzyce zza okna czy radosnym psie sąsiada

- cieszyć się zdrowiem, gdy tylko się da - każdą godzina wolną od dolegliwości

- mieć pasję, hobby

- obcować z ludźmi  młodymi, dając im wyrozumiałość, pogodę i zrozumienie. To nieprawda, że mlodzi nie chcą kontaktów ze starymi. Nie chcą - ze zramolałymi zrzędami, apatycznymi nudziarzami czy agresywnymi egoistami. Z mądrością, doświadczeniem, ciepłem, dobrocią, humorem - chca, chcą... aż furczy!

- zachować aktywność zawodową, na ile to możliwe; robić coś sensownego - najlepiej dla innych. Nawet gdy bliscy odejdą i niby nie ma dla kogo - to pozory. Tyle jest wokół nieszczęścia i tak wielka jest potrzeba miłości, że nie trzeba daleko szukać. Wolontariat czy pomoc potrzebującym - to trudne zadania; zawsze można opiekować się choćby zwierzętami, miejscami pamięci, cmentarzami

- dużo obcować z przyrodą - to koi i umacnia

- ruszać się; jeśli można - uprawiać sport, jeśli nie - spacerować

- od czasu do czasu zrobić coś szalonego, bez sensu, co zupełnie nie przystoi i nie licuje z wiekiem

- spróbować zrealizować coś, o czym kiedyś marzyliśmy - chyba że marzylismy tylko o tym, by zostać najbogatszym człowiekiem świata lub Supermenem...

Drogie Panie!

Jeśli chcecie zachować atrakcyjność i ciągle budzić zachwyt w męskich oczach, zyskujecie nową szansę - możecie go budzić nawet w równolatkach Waszych wnuków! Można oczywiście podciągać sobie biusty i pupy, wstrzykiwać botox i podejmować podobne, jakże męczące i ryzykowne zadania. Tak sobie jednak myślę, że panowie i tak chytrze odróżnią te młode wiekiem. Ja tam nie zamierzam nawet startować w konkurencji, w której jestem bez szans. Ale możemy (powiem Wam na ucho) przebić te młode ciepłem, wyrozumiałością, rozwagą, cierpliwością... a i dowcipem, humorem, polotem, wdziękiem. Młodzi lgną jak muchy do miodu... Wiem coś o tym, choć dopiero szykuję się na staruszkę :) A że romansu z tego nie będzie? Drogie Panie, a po co nam ten ambaras na stare lata? Czyżby życie niczego nas nie nauczyło? :)

Drodzy Panowie!

Żeby nie było, że jestem jakąś seksistką. Was też to dotyczy - taki niezbędnik i z Was uczyni fajnych staruszków. Można oczywiście dręczyć się na siłowniach, robić zaczeski, wciągać brzuchy, łykać różne podejrzane pigułki, udawać młodzieńców, prezentować coraz piękniejsze modele samochodów i kart kredytowych... Te metody rokują nawet pewien cząstkowy sukces - choć obarczony dużym ryzykiem i ceną. Łatwo też wyjść na idiotę:) Posługując się niezbędnikiem, może spotkacie nowy dla Was typ kobiety, którego dotąd nie dostrzegaliście - przygodę życia? Chyba że chcecie do śmierci jedno mieć w głowie:)

Drodzy Państwo!

Wy, którzy od dawna macie taki niezbędnik - sami wiecie...

Wy, którzy może zmierzacie pomału ku starości: demografia jest nieubłagana - będzie nas strasznie dużo! Ci młodzi życia z nami nie będą mieli. Wokół - tabuny starców - często zgorzkniałych, zgryźliwych, agresywnych, antypatycznych... Miejmy litość! Cóż oni, ci młodzi, winni?

I Wy, których to nie dotyczy, którzy zawsze będziecie młodzi. Oglądałam kiedyś film, pokazujący specjalny kombinezon, symulujący dolegliwości wieku podeszłego: ograniczenia aparatu ruchowego, mięśni, kłopoty z równowagą, ciśnieniem, krążeniem, pogorszenie wzroku, słuchu... Młodzi ludzie, wkładając ten kombinezon, stwierdzali ze zdumieniem, że chodzenie w nim sprawia większą trudność niż sport wyczynowy... Bądźcie wyrozumiali nawet dla tych najpaskudniejszych starców. Bycie fajnym starcem to prawdziwy kunszt. Nie każdy może być mistrzem. Za to każdy stary człowiek ma dość powodów do zrzędliwości, agresji, niechęci, lęku, smutku.

Zostać fajną staruszką - wyzwanie co się zowie! Czy się uda? Czas pokaże. A mam jakiś wybór? No mam - mogę zostać staruszką zgryźliwie-agresywną lub apatycznie-wycofaną. No to już wolę spróbować!:)

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (281)

Inne tematy w dziale Polityka