Z książki "Na kompletach i na barykadach" Wspomnienia Krystyny.
Działalność konspiracyjna
Został aresztowany starszy brat mojej koleżanki z innego kompletu, Zosi Sobotówny. Gestapo zabrało go w nocy z domu. Jego zamężna siostra-bliźniaczka, mieszkająca osobno, przyszła rano do rodziców zapytać, czy coś się nie stało z bratem, bo miała przeczucie czegoś złego. Przeczucie się sprawdziło... Zosia jest zrozpaczona, trudno się jej uczyć. Wszystkie jej serdecznie współczujemy. Rozumiemy, że sprawa marnie wygląda, istniałyby szanse wyjścia z więzienia, gdyby brat był aresztowany przypadkowo, ale po niego specjalnie przyszli do domu, musieli więc mieć obciążające informacje.*
Chcę się włączyć do walki z Niemcami. Szukam kontaktów z Polską Podziemną. Nie jest to łatwe, obowiązują zasady konspiracji.
Do organizacji wprowadza mnie moja przyjaciółka, Marysia Karwowska. W ustalonym terminie zgłasza sie do mnie pani o pseudonimie "Róża". Przynosi ze sobą różaniec, wypowiada słowa przysięgi, a ja powtarzam je trzymając palce na krzyżu. Ogarnia mnie wielkie wzruszenie, chociaż świadkiem jest tylko jedna osoba.
Przysięgłam walczyć o wyzwolenie Polski z niewoli ze wszystkich sił - aż do ofiary mego życia, a tajemnicy dochować cokolwiek by mnie spotkało. Od tej chwili jestem żołnierzem Armii Krajowej.
Otrzymuję pseudonim "Szczara", jest to nazwa małej rzeczki na Wileńszczyźnie (nie podoba mi się, ale nie wypada protestować). Marysia ma pseudonim "Wisłoka", to również nazwa rzeki, ale ładniej brzmi.
Moi rodzice nie wiedzą, że wstąpiłam do AK. Baliby się ciągle o mnie, lepiej im tego oszczędzić.
Pierwsza zbiórka odbywa się w mieszkaniu rodziców Maryli Gogolewskiej, którzy mają zakład krawiecki przy ul. Żurawiej. Maryla jest w moim wieku, ma ciemne włosy i oczy, usposobienie żywe, energiczne. Poznaję koleżanki z patrolu, do którego mnie przydzielono. Rozpoczynamy przeszkolenie sanitarne. Kurs prowadzi "Dźwina"**, dyplomowana pielęgniarka będąca studentką tajnej medycyny. Nie przedstawia się nam; zasadą jest, żeby znać jak najmniej nazwisk. Zdajemy sobie sprawę, dlaczego. Wiemy, jakie metody śledztwa stosują Niemcy, gdy chcą się czegoś dowiedzieć. Wracając ze zbiórki myślę o tym, że mój tatuś w latach młodości prowadził polską bibliotekę w Płocku i w Wyszogrodzie, co wówczas w zaborze rosyjskim było zakazane przez rząd carski. Teraz ja wkraczam na drogę nielegalnej działalności. Widocznie taki jest nasz polski los.
Dowiaduję się, że tak przeze mnie szanowana dawna wychowawczyni i profesorka języka polskiego, pani Maria Strońska, została aresztowana. Już dawno przestała nas uczyć. Widocznie całkowicie poświęciła się działalności konspiracyjnej. Jestem bardzo przygnębiona. Taki wspaniały człowiek dostał się w ręce zbirów. Kolejna nauczycielka Królowej Jadwigi w gestapo. Ile jeszcze ofiar będzie potrzeba, żeby wygrać wojnę?
O losach pani profesor Strońskiej dowiedziałam się wiele lat później.
Maria Strońska, ps. "Pani Maria", pełniła funkcję szefa Wydziału Łączności Oddziału II Komendy AK. Wydział ten był odpowiedzialny za pocztę konspiracyjną, zapewniającą powiązanie Oddziału II z pocztą centralną AK, za zewnętrzne powiązania między wydziałami oraz za łączność kurierską ze zbornicami meldunków znajdującymi się poza Warszawą.
W listopadzie 1943 roku postanowiła po raz pierwszy pojechać jako kurierka do Wilna. Gestapo wiedziało już o fałszowaniu przez wywiad AK dokumentów uprawniających do przekroczenia granicy Ostlandu, tak zwanych Durchlasscheinów. Gestapowcy w Małkini otrzymywali codziennie z centrali w Warszawie wykaz Durchlasscheinów z numerami i nazwiskami osób, którym wystawiono autentyczne dokumenty. Marii Strońskiej w takim wykazie nie mogło być. Pojechała z falszywymi dokumentami wprost w ręce gestapo. Aresztowali ją na stacji w Małkini. Po przesłuchaniach została wysłana do Oświęcimia. Niemcy nie dowiedzieli się, jaką funkcję pełniła ani jak się naprawdę nazywała.
Gdy "Pani Maria" leżała chora na tyfus w oświęcimskim bloku 29, rozpoznała ją jej była uczennica, Irena Przesmycka,*** pełniąca funkcję pielęgniarki. Powiedziała do umierającej:
- Pani nie musi się mnie obawiać. Uczyła mnie pani przez dwa lata. Byłam aresztowana w sprawie pani profesor Białokurowej. Może chce pani coś komuś przekazać?
Na wpół przytomna pani Strońska odpowiedziała:
- Ja nie jestem Strońska - zachowała bowiem świadomość, że nie wolno jej się do niczego przyznawać. Zmarła pod przybranym nazwiskiem.
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości