Beret w akcji Beret w akcji
229
BLOG

W patrolu sanitarnym (Wspomnienia Krystyny) -cd.3

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Z książki "Na kompletach i na barykadach"

- Co mam robić?

- Trzeba oprzeć o siebie krzesełko z rannym, żeby nie spadł, i trzymać go mocno za głowę, żeby nią nie poruszał. Czy siostra przed powstaniem pracowała w szpitalu?

- Nie.

- Trudno, jakoś będzie.

Zrobiłam, co mi polecił i odwróciłam oczy. Lekarz się zdenerwował. Podniesionym głosem zwrócił mi uwagę:

- Proszę się opanować.

Zmusiłam sie do patrzenia na ręce lekarza. Bez znieczulenia dłubał różnymi narzędziami w ranie. Z trudem to wytrzymywałam. A chory nie reagował, może nie czuł bólu? A może wystarczyło, że ja cierpiałam za niego?

Lekarz skończył, załozył opatrunek. Ułożyliśmy rannego w jakiejś sali na materacu; nareszcie ma spokój - może zemdleć, może zasnąć, może nawet umrzeć.

- Panie doktorze, czy on będzie żył?

- Sądzę, że ma szanse. Przepraszam, że tak ostro panią potraktowałem, ale inaczej nie miałbym z pani pożytku. ile pani ma lat?

- Osiemnaście.

- Czy pani odbywała praktykę w szpitalu przed Powstaniem?

- Nie. Ukończyłam tylko teoretyczny kurs udzielania pierwszej pomocy.

- W takim razie bardzo dzielnie sie pani zachowała. Dziękuję za pomoc. Wróciłam na kwaterę. Po tych przeżyciach nie mogłam zasnąć.

Po kilku dniach wstapiłam do szpitala, żeby odwiedzić rannego. Chociaż był to człowiek zupełnie obcy, zbliżyła mnie do niego tamta trudna noc. Dowiedziałam się, że zmarł na tężca...* Rana była zanieczyszczona.

Śródmieście Południowe przeżywa sukces: po licznych atakach kompania "Tadeusz" batalionu "Ruczaj" zdobyła "Małą Pastę" przy ul. Piusa XI! Na naszym odcinku, niestety, bez zmian - Niemcy utrzymują swoje pozycje w gmachu YMCA, w Izbie Przemysłowo-Handlowej i w Sejmie.

Chłopcy przeczytali w "Biuletynie Informacyjnym", że w Paryżu dziewiętnastego sierpnia wybuchło powstanie. W mieście trwają walki uliczne francuskiej armii krajowej i paryskich policjantów z okupantem, wojska amerykańskie są o dwadzieścia kilometrów. Pod koniec wojny obudził się duch w mieszkańcach stolicy - Francuzi chcą się zrehabilitować w oczach świata.

Po paru dniach dowiadujemy się, że Paryż jest już wolny, armia amerykańska wkroczyła doń dwudziestego drugiego sierpnia. Powstanie trwało zaledwie parę dni. My walczymy już ponad trzy tygodnie...

W dniu dwudziestego szóstego sierpnia (święto Matki Boskiej Jasnogórskiej) odbywa się nabożeństwo przy ołtarzu umieszczonym w bramie domu, w którym kwateruje nasza kompania. Ja nie mogę być na nabożeństwie, pełnię dyżur na stanowisku w bramie domu przy ul. Wiejskiej 5. Nagle tuż obok mnie następuje potężny wybuch. Kłęby pyłu wypełniają bramę. Z tego pyłu wyłania sie łączniczka "Maryla", woła:

- Chodź szybko, tam z pewnością są ranni.

Idziemy po omacku z noszami. Dookoła prawie nic nie widać. Pył powoli opada. Cały narożnik uprzednio wypalonego budynku legł w gruzach. Spoza zwaliska gruzów wychodzi kulejąc ranny żołnierz. Pytamy:

- Ilu was tu było?

- Trzech, ale tamci dwaj byli w samym środku i na pewno zginęli. Odejdźcie stąd, bo Niemcy mogą za chwilę zaatakować.

Nie słuchamy, odrzucamy cegły, wydobywamy ciężko rannego. Ma tylko jedną nogę, jest potłuczony, oszołomiony, ale przytomny. Martwi się, czy mu nie zginął długi, oficerski but, but z nogi, ktorej już nie ma... Zapewniamy, że wszystko jest w porządku. Układamy go na noszach. Lżej ranny denerwuje się:

- Odchodźcie stąd natychmiast! Ja idę.

Podnosimy nosze z rannym, robimy kilkanaście kroków. Następuje drugi wybuch. Biegniemy z noszami, byle dalej od fatalnego miejsca. Namawiam żołnierza z urwaną nogą, żeby się wyspowiadał u naszego kapelana księdza "Burzy". Początkowo nie chce:

- Czy siostra uważa, że już tak źle ze mną?

- Nie, skądże, przecież ludzie spowiadają się w różnych okolicznościach.

- Mnie nie zależy na spowiedzi.

Rezygnuję z dalszych nalegań, nagle sam się decyduje:

- Niech siostra poprosi księdza. Zrobię to dla żony. W razie czego będzie zadowolona.

Wiem, co ma na myśli i rozumiem, dlaczego świadomie pomija najtrudniejsze słowo. Wkrótce umiera.

Cdn.

 

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości