Beret w akcji Beret w akcji
239
BLOG

W patrolu sanitarnym (Wspomnienia Krystyny) -cd.4

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Z książki "Na kompletach i na barykadach"

Sytuacja Śródmieścia Południowego pogarsza się; wróg skierowuje tu ogień artylerii i salwowych moździerzy zwanych "krowami". Ludność ponosi krwawe straty. Na Kruczej wiele domów uległo zniszczeniu, szerzą się pożary.

Któregoś dnia znajduję się w podwórku domu Mokotowska 53 (obok szpitala), gdy zaczyna strzelać "rycząca krowa". Jeden z pocisków rozbija najwyższe piętro domu, obok którego stoję. Pył opada, na pustym podwórku dostrzegam rannego żołnierza. O ścianę oparte są nosze, ale przecież do noszy potrzeba przynajmniej dwóch osób, a ja jestem sama. Właśnie z klatki schodowej wygląda nieznajomy mężczyzna. Wołam:

- Niech mi pan pomoże przenieść rannego!

- Nie mogę, w piwnicy mam żonę z małymi dziećmi.

Wybucham:

- Ty łobuzie, ja cię tu zaraz zastrzelę!

Wkładam rękę do kieszeni.

- Proszę nie strzelać, już idę.

Niesiemy rannego do szpitala. Nieznajomy cywil pyta:

- Miałaby pani sumienie mnie zabić?

- Nie mam broni i nie umiem strzelać. Chciałam tylko zmusić pana, żeby pan ze mną odniósł rannego.

Ze szpitala na Mokotowskiej jest bardzo blisko podwórkami do mojego mieszkania przy Kruczej. Biegnę dowiedzieć się, czy "krowa" nie zburzyła domu. Wszystko w porządku; zawaliło się tylko trzecie piętro oficyny, ale nikt nie zginął, bo wszyscy byli w piwnicach. Mamusia martwi się bardzo, że zanieczyściła się woda, po którą panowie tyle godzin pod ostrzałem stali w kolejce.

Nasi chłopcy kopią tunel pod ulicą Wiejską z domu nr 9 w kierunku Izby Przemysłowo- Handlowej oraz podkop pod ulicę Matejki. Widocznie dowództwo coś planuje. Żołnierze kopiący tunel pracują w bardzo trudnych warunkach, jest gorąco, ciasno. Wśród kopiących są Gruzini. W pewnym momencie część stropu osypuje się, jeden z Gruzinów zostaje przysypany. Natychmiastowa interwencja kolegów nie dopuszcza do tragedii. Gruzin trafia do naszego szpitalika. Nie potrafię się z nim porozumieć, nie wiem, czy mu coś dolega; leży spokojnie, nie jęczy.

Zachorowała Hanka "Uborć", ma wysoka gorączkę. Nie orientujemy się, co jej jest, a doktora "Żmii" już nie ma w naszym szpitaliku.

Poległ "Leszek Biały", którego wszystkie tak lubiłyśmy. Nie mówimy chorej Hance o jego śmierci. Ktoś zawiadamia ojca Leszka mieszkającego blisko, przychodzi pożegnać się z synem. Nigdy nie zapomnę jego bólu: głaszcze zmarłego syna po twarzy, przemawia do niego, ucina pasmo włosów. nie mogę tego wytrzymać - zaczynam głośno szlochać. Wyprowadzają mnie i zamykają w łazience, żebym się uspokoiła.

Odnosimy Hankę do szpitala, gdzie są lekarze; same nie potrafimy postawić diagnozy i nie miałybyśmy możliwości jej leczyć.

Trzydziestego sierpnia nasze oddziały przystępują do natarcia na Niemców w dwóch kierunkach - na Wiejskiej i na Matejki. Nie udaje się dostać do wnętrza Izby Przemysłowo- Handlowej (po wypaleniu części drzwi Izby okazalo się, że są one zabarykadowane), natomiast zajmujemy szereg willi i pałacyków przy ul. Matejki. Teren jest trudny do obsadzenia: niska, rozproszona zabudowa nie stwarza naturalnej osłony, jesteśmy bardzo dobrze widoczni z okien hotelu poselskiego.

W ogródku otaczającym pałacyk Tyszkiewiczów blisko drucianej siatki leży chłopak. Czołgam sie do niego z nieprzyjemnym uczuciem, że Niemcy doskonale mnie widzą. Nie orientuję się, czy na taką odległość celność strzałów jest duża, ale chyba tak, skoro jego trafili. Wolno posuwam się wśród wysokich traw. Żeby chociaż rosły tutaj drzewa! Wydaje mi się, że żandarmi obserwują mnie i naigrawają się ze mnie - może ich bawią moje wysiłki ukrycia się, pozwalają mi posuwać się, a zaczną strzelać dopiero, gdy będę u celu? Chłopak jest już blisko, dzieli nas dwa metry, metr, nareszcie do niego dotarłam. Przekonuję się, że nie żyje. Szukam w kieszeniach dokumentów - zamiast nich znajduję parę złotych zegarków. A więc narażałam życie dla martwego szbrownika!

Zobacz galerię zdjęć:

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości