Profesor Zbigniew Ćwiąkalski jest wymieniany jako poważny kandydat na ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Ćwiąkalski podobno ma być „lepszym Ziobrą”, a nie „anty-Ziobrą”. Czy to jednak jest możliwe?
Zbigniew Ćwiąkalski wraz z Andrzejem Zollem zasłynęli konfliktem z ministrem Ziobrą i mentorem Ziobry – prof. Władysławem Mąciorem. W Newsweeku ukazał się artykuł w którym obaj panowie profesorowie wspierali zarzuty o utrzymywanie kontaktów przez prof. Mąciora z SB (IPN nie potwierdził, żeby Mącior był tajnym współpracownikiem lub kontaktem operacyjnym SB).
Ćwiąkalski cieszy się uznaniem w świecie prawniczym (jednak nie w świecie zwolenników zmian proponowanych przez Ziobrę), jednocześnie jednak jest praktykującym adwokatem. Jak wspomniał środowy Dziennik to właśnie Zbigniew Ćwiąkalski zabiega o list żelazny dla Henryka Stokłosy. Również to właśnie Ćwiakalski jest autorem ekspertyzy korzystnej dla Ryszarda Krauze, w której między innymi uzasadnia, że wezwanie na przesłuchanie nie zostało skutecznie doręczone. Jest to zwykłe „wciskanie kitu”, do którego zresztą jako adwokat ma prawo.
Oczywiście wszyscy mają prawo do obrońcy, a adwokat Ćwiąkalski może świadczyć usługi komu uzna za stosowne, również Krauzemu i Stokłosie, ale czy prokuratorem generalnym musi być koniecznie ich obrońca? „Wciskanie kitu” jest oczywiście głównym zadaniem adwokata, ale czy nie koliduje to z funkcją ministra?
Ciekawe światło na fachowość, czy też skrupulatność Ćwiąkalskiego rzuca wywiad jakiego udzielił Polityce w którym krytykował proponowane zmiany w Kodeksie i polemika z tymże wywiadem Jacka Czabańskiego, doradcy ministra sprawiedliwości zamieszczona na jego blogu.
Znany był konflikt Ćwiąkalskiego z ministrem Ziobrą dotyczący nowelizacji Kodeksu Karnego. W wywiadzie udzielonym Polityce Ćwiąkalski zarzuca osobom przygotowującym Kodeks brak podstawowej wiedzy prawniczej:
"Obok spraw słusznych, związanych na przykład z pojawieniem się nowych przestępstw komputerowych, internetowych, widać powrót do kodeksu z 1969 r., a więc do PRL, są też rozwiązania po prostu śmieszne lub wynikające z niewiedzy. Na przykład, jeżeli chodzi o wydłużenie okresu przedawnienia, autorzy nie wiedzą, że w okresie odbywania kary przedawnienie nie biegnie. Piszą więc w uzasadnieniu, że zmiana potrzebna jest dlatego, aby przedawnienie odbycia kary nie skończyło się przed terminem jej odbycia! Oznacza to tylko, że nie znają całego orzecznictwa Sądu Najwyższego w tej sprawie, a to już jest brak znajomości prawniczego elementarza."
Na swoim blogu Jacek Czabański, doradca ministra sprawiedliwości rozprawił się z zarzutami Ćwiąkalskiego:
„Stosowny zapis w ustawie polega na dodaniu par. 3 do art. 103 w brzmieniu: „§ 3. Przedawnienie wykonania kar i środków karnych nie biegnie w czasie wykonywania kary pozbawienia wolności".W uzasadnieniuzaś stosowny zapis brzmi: "Projekt przewiduje ponadto dodanie do art. 103 nowego § 3, wskazującego, że przedawnienie wykonania kar i środków karnych nie biegnie w czasie wykonywania kary pozbawienia wolności. Przepisu takiego obecnie brakuje, a wynikająca z jego treści zasada opiera się wyłącznie na orzecznictwie Sądu Najwyższego, co wskazuje na potrzebę wprowadzenia ustawowego unormowania w tym zakresie".Skoro powołujemy się na fakt, że wspomniana zasada wywodzi się wyłącznie z orzecznictwa SN, to dlaczego stawia się nam zarzut jego nieznajomości? Wypowiedź prof. Ćwiąkalskiego opiera się wyłącznie na założeniu, że czytelnicy informacji tej już nie sprawdzą.Notabene, wspomniana uchwała SN - aczkolwiek wyciągająca pożądany wniosek, że przedawnienie wykonania nie biegnie w okresie wykonywania kary - opiera się na błędnym rozumowaniu logicznym, a poza tym jest przykładem interpretacji contra legem na korzyść wykładni funkcjonalnej. Problemu nie było pod rządami kk z 1969 r., bo Kodeks tamten nie przewidywał pierwotnie kary dożywotniego pozbawienia wolności. Po zmianie w roku 1995, kiedy karę tę wprowadzono, zapomniano zmienić odpowiedni przepis o przedawnieniu, co prowadziłoby do przedawnienia wykonania kary dożywocia jeszcze w trakcie jej wykonywania. Naprawa takich błędów (a jest to jeszcze jeden z błędów kk z 1997 r.) jest jednak rolą ustawodawcy. Co też zostało uczynione.Ponadto, wprowadzając spoczywanie biegu przedawnienia w trakcie wykonywania kary pozbawienia wolności wyeliminowano jeszcze jedną niekorzystną możliwość, dopuszczalną na gruncie obecnych przepisów, a więc możliwość przedawnienia wykonania innej kary w trakcie odbywania sprawcy kary pozbawienia wolności za inny czyn. Nie wszystkie kary podlegają bowiem łączeniu i może zdarzyć się tak, że sprawca ma do wykonania kilka kar kolejno.W takiej sytuacji, dlaczego przedawnienie miało by biec prowadząc w efekcie do sytuacji niewykonalności kolejnej kary, tylko dlatego że sprawca wcześniej odbywał inną karę? Nowelizacja usuwa również ten problem.”
Jacek Czabański pointuje:
„Wywiad prof. Ćwiąkalskiego jest zaś znakomitym przykładem metody polemiki - oskarżanie przeciwników o nieuctwo na podstawie zmyślonego przykładu, który po analizie wystawia raczej świadectwo nieuctwa temu co atakuje.”
Czy prof. Ćwiąkalski pomylił się, czy też świadomie wprowadzał w błąd?
Czytelnicy Polityki dowiedzieć się jednak o tym nie mogli, gdy dopytywałem się na blogu Janiny Paradowskiej, czy będzie pokazana druga strona medalu, jakaś polemika kogoś z Ministerstwa Sprawiedliwości otrzymałem następującą odpowiedź:
„Panie Bernardzie, jaka ma być druga strona medalu do prof. Ćwiąkalskiego? Druga strona jest codziennie w mediach i podobno na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości, jeżeli Pan chce - proszę czytać i słuchać dowoli. Ja nie zamierzam robić żadnej “drugiej strony”, bo nie o tym była rozmowa. To Ćwiąkalski jest właśnie tą drugą stroną medalu.”
Tak więc czy druga strona medalu zostanie ministrem? ------------------------http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=66673http://jacekczabanski.salon24.pl/17997,index.html
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka