A dlaczego niby nie? Ma doświadczenie, jest Europejczykiem, zna królową, gra w polo (to też piłka tylko mniejsza, a konie jakoś da się upchnąć na nowym stadionie Legii). Ba, działał w fundacji Jolanty Kwaśniewskiej, co jest rekomendacją samą w sobie. Gdy wreszcie zostanie oczyszczony z zarzutów drzwi do rządowej kariery staną otworem. Ostatecznie nie tylko Boni chce pracować dla kraju. Pracuje już Chojna-Duch (znana głównie z niepłacenia podatku od wynajmu mieszkania, gdy była wiceministrem finansów). Panie ministrze Ćwiąkalski - czas robić porządki!
Skąd ten żart o panu Dochnalu? Rzeczpospolita podała, że doradcą pani minister Ewy Kopacz został niejaki Krzysztof Mika. Doradza gratis!
„Krzysztof Mika, pod skrótem K. M., jest wymieniony w raporcie NIK, który sprawdzał wykonanie budżetu za 2000 rok. Inspektorów zszokowała wtedy wysokość umów, które zawierał z biurem prasy i informacji Ministerstwa Zdrowia. Na 72 umowach o dzieło zarobił w ciągu roku 209 tysięcy złotych. Dla porównania: minister zarabiał wtedy rocznie 96 tysięcy brutto. Średnia pensja w resorcie nie przekraczała 3 tysięcy.
Inspektorów zaskoczył też zakres zadań wykonywanych na rzecz ministerstwa. „Bardzo szeroki" kwitowali. I wymieniali: przygotowanie i prowadzenie szkoleń z mediacji i negocjacji, wykłady z zakresu efektywności przedsiębiorstw, szkolenie personelu z zakresu public relations, szkolenia z zakresu ekonomii i gospodarki finansowej, przygotowanie wystąpień ministra."
Pani Kopacz potrzebuje doradców, ostatecznie dotychczas jedyny sukces jaki osiągnęła to zadłużenie szydłowieckiego ZOZu, którym kierowała na 3,5 mln zł, co przy ówczesnym budżecie gminy na poziomie około dwudziestu milionów złotych stanowiło pokaźną kwotę. Ponieważ szpitale są warte więcej niż jeden szydłowiecki ZOZ to i zadłużyć można je na znacznie większe kwoty, PR jak najbardziej będzie więc potrzebny. I może pan Mika doradzi zmianę fryzury.
Rzeczpospolita stawia też pytanie, czy procedury były przestrzegane:
"– W urzędzie praca każdej osoby powinna być określona umową i umieszczona w Biuletynie Informacji Publicznej. Nawet jeśli ktoś nie bierze pieniędzy czy pracuje jako wolontariusz. Umowa musi jasno określać, jakie są zadania takiej osoby. I być jawna – mówi Grażyna Kopińska, szefowa programu „Przeciw korupcji” Fundacji Batorego."
Czy procedury były przestrzegane pani minister?
Niezośna lekkość wolności słowa rezerwowa: http://www.wolnoscslowa.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka