ojciec & dyrektor ojciec & dyrektor
475
BLOG

Wimbledon: Dramatyczne dwa sety ...

ojciec & dyrektor ojciec & dyrektor Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

... trzeci, na szczęście bez niespodzianki.

Agnieszka Radwańska zaczęła Wimbledon od „mocnego uderzenia”. Dwa pierwsze mecze na poziomie - wygrane światowej „czwórki” nie podlegały żadnej dyskusji. I tak powinno być jeśli w najważniejszym turnieju spotykają się zawodniczki o różnicy w rankingu WTA odpowiednio 114 (Meusburger – WTA 116) i 94 (Johansson – WTA 98) pozycji.

Można było zakładać, że 52 – Keys też przejdzie gładko. Niestety było inaczej.

Pierwszy gem do zera dla Agi. Czekałem więc na brejki a tu nic. Co prawda Aga przełamała na 5:7 ale wcześniej nie wykorzystała dwóch innych szans na przełamanie a co więcej sama obroniła się cztery razy! Fakt, Amerykanka „ma papiery na grę” np. serwowała lepiej niż dobrze – 15 asów w 3 setach. Ale to raczej zeszłoroczna finalistka grała poniżej oczekiwań. Z niezrozumiałych dla mnie powodów dużo piłek po returnach Agnieszki lądowało blisko i pośrodku pola przeciwniczki. Owszem, trochę przeszkadzało słońce. Ale ulubiona przez Agnieszkę defensywna taktyka nie polega na wystawianiu prostych piłek rywalce. Na szczęście w pierwszym secie Madison Keys nie umiała wykorzystać prezentów, co okazało się nomen omen kluczowe dla tego meczu.

Amerykanka pod presją grała lepiej. Po pierwsze kilka razy obroniła potrójnego brejka serwując asy!!! Po drugie przełamała Agę 2 razy przy jednej stracie podania. Co więcej widząc, że „ranking nie gra” starała się z powodzeniem wykorzystywać złe zagrania Polki. Kilkakrotnie zagrana przez środek piłka wracała na stronę Agnieszki tuż przy linii - nie do odbioru.

Na swój prywatny użytek mam teorię, że Agnieszka czasami potrzebuje adrenaliny, więc jak idzie zbyt łatwo „zasypia”. Niestety kilka razy nie zdążyła się obudzić przed przegraniem meczu. Tym razem niewysoka kara tylko 4:6 w drugiem secie oraz niepotrzebnie długi czas spędzony na korcie.

Obawiałem się trzeciego seta. Tu jednak wróciła (wice)mistrzyni Wimbledonu. Piłki zaczęły lądować tuż przy liniach bocznych Amerykanki. I nawet wybronienie się przed przełamaniem 5 asami serwisowymi nie zmieniło wyniku seta. Agnieszka wygrała bezdyskusyjnie 6:3 i cały mecz 2:1.

Mecz trwał 2 godziny 22 minuty. Agnieszka zaserwowała 2 asy przy 15 przeciwniczki. Stosunek punktów wygranych do „niewymuszonych błędów”:

Agnieszka 23:10, Madison 67:51

Reszta statystyk tutaj.

Warto wspomnieć, że najbliższa przeciwniczka – Cwetana Pironkowa (WTA 72) też rozegrała 3 sety (6:1; 4:6; 6:2). Zaś Li Na, z którą powinna się Aga spotkać w ćwierćfinale spędziła na korcie tylko 21 minut mniej (4:6; 6:0; 8:6).

Gdzieś w drodze z Polski i do Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości