Dziś nad ranem, bo mecz rozpoczął się po 2 w nocy polskiego czasu, zmarnowałem prawie dwie godziny oglądając mecz Agnieszki Radwańskiej z Jekateriną Makarową.
Mecz skończył się wynikiem 6:4; 6:4. Z tym, że nic tam nie było normalne. Najpierw Aga prowadziła 4:0. Potem przegrała 8 gemów pod rząd, do stanu 6:4; 2:0. Następnie wygrała 3 gemy pod rząd by przegrać kolejne trzy i cały mecz.
Z tym, że to nie Jekaterina wygrała mecz - to Agnieszka przegrała. I nie piszę tego dlatego, że jestem kibicem Radwańskiej. Gdyż ...
Pierwszy raz widziałem jak Aga nie trafia w kort.
Nie działało żadne "firmowe" uderzenie Radwańskiej. Całą precyzję uderzenia, którym rozbijała inne zawodniczki szlag trafił. Większość piłek zagranych wzdłuż linii wyrzuciła poza pole gry. W tym w frugim secie z banalnego minięcia przy siatce zagrała z pół metra poza linię boczną.
Piłki grane do końcowej linii wychodziły poza pole gry. Widząc to skorygowała długość odbicia. Niestety prawie wszystko co odbijało się przed linią pola serwisowego było łatwym łupem dla Rosjanki.
Również siatka nie była dziś sprzymierzeńcem Polki. Piłki zagrane przez Agnieszkę lądowały w siatce równie często jak na aucie.
W rezultacie statystyki meczu wyglądają tragicznie. 27 niewymuszonych błędów Polki vs. 22 niewymuszonych Rosjanki. Nie pamiętam meczu, w którym Aga robiła by tyle błędów. Widziałem mecze, gdzie Radwańskiej brakowało siły. Ale nie widziałem jeszcze meczu, gdzie by tak szwankowała precyzja.
Mecz oglądałem z angielskim komentarzem. I komentatorzy również nie wiedzieli co się dzieje.
Co prawda wątpię, by ktoś przejmował się wpisami blogera ale ... . Ponieważ Agnieszka zdobyła już kwalifikację do Stambułu to odpuścił bym resztę turniejów i przygotował bym się w Krakowie do tego ostatniego. W takim stanie lepiej otrzymać karę za opuszenie turnieju niż pokazać się na korcie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości