Kiedy zastanawiałam się przed kilkoma chwilami nad tym, dlaczego nie chce mi się napisać kolejnej politycznie zaangażowanej notki to doszłam do wniosku, że mam dość.
Mam dość komentowania na bieżąco doniesień medialnych. Mam dosyć pochylania się nad wrzutkami, tematami zastępczymi, kłamstwami, oszczerstwami, bluzgami, szykanami, przejawami totalnej głupoty, chamstwa i zbydlęcenia. Razi mnie to, co wylewa się na mnie z telewizji, Internetu oraz gazet. Razi, brzydzi, odpycha. Jestem dość wrażliwą kobieta z bardzo jasnym, jednoznacznym system wartości. Dla mnie białe jest białe, czarne jest czarne. Wcale się nie chwalę, bo nie wiem czy jest czym. Być może to wada. W każdym razie, jeśli chodzi wyścig szczurów po dobra materialne i splendory, z pewnością przeszkadza. Nie chadzam na kompromisy z nikim, nigdzie. Taki mam zakłuty łeb. Omijam starannie podtykane mi nachalnie autorytety, mody i fasony. Potrafię założyć kurtkę, która ma chyba ze 20 lat, bo mi się nadal podoba i uszyła mi ją mama. Po co sobie maluję laurkę? Bo to rzutuje jak odbieram współczesny świat. A widzę wszędzie jedna wielka kloakę. Oczywiście nie dosłownie: wszędzie. Wychodzę przed dom i widzę piękne kwiaty w ogródku, kot przeciąga się w trawie, sąsiad zagaduje uprzejmie spragniony kontaktu ze światem. Idę ulicą, pachną krzewy, ciepłe powietrze… idę sprężystym krokiem, umysł mam ostry i czysty. Życie może być piękne…
A jednak. Gdzie nie spojrzeć tam intelektualnie, moralnie i obyczajowo śmierdzi. Takiego stopnia obrzydzania i schamiania języka i obyczajów nie pamiętam, choć pierwsze lata mojego życia przypadają na ciemny wiek komuny. Pewno kiedyś nie było lepiej, tylko mniej.
Obok programów propagandowych, były w telewizji i te przyzwoite. Zresztą media były mniejsze, skromniejsze… mam wrażenie, że ta mentalna młocka, że przemysł manipulacji i zakłamywania rzeczywistości był słabszy, bledszy. Mogę się mylić: byłam wtedy dzieckiem więc zrozumiale jest, że mniej mnie to obchodziło.
I nie mam tu na myśli tylko polityków, dziennikarzy i celebrytów wydalających z siebie regularnie, nieprzypadkowo, systematycznie fekalia obelg, inwektyw, chamskich sformułować i słów stygmatyzujących. Ostatnio: pedofil, wariat, oblężona twierdza. A nawet: morderca.To oczywiści tylko przykłady z ostatnich dni, bo wymieniać można by długo. Zbyt długo, żeby po drodze nie musieć wstać i udać się do kibla by kilka razy pościć pawia – mówiąc bardzo, bardzo kolokwialnie, ale mam przeczucie, że tak trzeba. W tej obrzydliwej nagonce, w tym dobrze zorganizowanym przemyśle pogardy, zwanym przez rządzących żartobliwie: polityka miłości, biorą też udział ludzi pozornie po naszej stronie, pozornie o poglądach prawicowych. Tutaj przypomina mi się artykuł Igora Janke o narodzie Kaczyńskiego, który przedstawiał niemały przecież elektorat Pis-u jako zacofaną, ograniczoną, prymitywną i niezdolną do samodzielnego myślenia sektę. Jednak nie politycy, dziennikarze,celebryci i pozornie obiektywni publicyści budzą mój niesmak najbardziej. Najbardziej rzygać mi się chce słuchając tzw. ekspertów, którzy dla kilku srebników i minut przed kamerą gotowi są sku.. się i ośmieszyć dziedzinę nauki, która rzekomo reprezentują. Ci wszyscy pseudo obiektywni socjolodzy, politolodzy, psycholodzy i Bóg jeden raczy wiedzieć, co jeszcze, bełkoczą swoje pół objawione prawdy i podkreślają cały czas, że przemawia przez nich nauka, dyplom, wykształcenie. „Ja jako socjolog…” zaczyna taki, a kończy zdanie jak zwykły dureń spod budki z piwem w najlepszym razie, a w najgorszym wypowidaja jawną, oczywistą nieprawdę. Ja bym ich wszystkich do wora, a wór do jeziora – oczywiście nie dosłownie, a medialnie. Krzywdzą wszystkich: siebie, najbliższych a najbardziej uczelnie i profesorów, którzy pozwolili im skończyć studia.
Rożne są sposoby by wytłumaczyć ten potop gó…, który nas ze wsząd zalewa. Wiele jest mądrych koncepcji, ale nie będę ich wszystkich przedstawiać, bo ta przydługa notka stałaby się długa nie do zniesienia. Powiem o aspekcie, który wydaje mi się najbardziej niebezpieczny. Myślę, że tym wszystkim producentom zabawek do wykrzywiania ludzkiej psychiki chodzi nie tylko o to by wykpić i zmieszać z błotem przywódcę jedynej partii opozycyjnej. Chodzi im nie tylko by wygrać najbliższe wybory i utrzymać się przy władzy, nie tylko o ty by do końca świata i jeden dzień dłużej zachować obecny, skorumpowany, złodziejski, mafijny, nieudolny, niesprawiedliwy status quo. Chodzi im o coś jeszcze bardziej strasznego. Chodzi im o to, by odmóżdżyć i odwrażliwić społeczeństwo. W tej ciągłej powodzi gów.. w końcu zamyka nam się wola buntu, przestają nas kolejne przykłady łamania reguł oraz przekraczanie granic dobrego smaku i obyczajów razić, zaskakiwać, oburzać. Zaczynamy przyzwyczajać się, że przyzwoitego, kulturalnego i dobrze wykształconego człowieka, czy całe grupy społeczna wyzywa się od najgorszych, miesza z błotem, szykanuje. Stajemy się odmóżdżoną, pozbawioną serca i sumienia masą, która powoli traci też z horyzontu system tradycyjnych wartości i punktów odniesienia. Próbuję się zdewaluować znaczenie w życiu społecznym rodziny, i systemu wartości, na której oparta jest kultura chrześcijańska. Mami się nas totemami bliżej nieokreślonej nowoczesności, europejskości, ucieczką od tzw. obciachu. Mamy być robotami niewrażliwymi na to szambo, które nas otacza. Bo kiedy już to się stanie, to będą mogli zrobić z nami wszystko. I nikt nie wstanie i nie powie: nie pozwalam, nikt nie krzyknie: protestuję!
A przy okazji chciałam powiedzieć, że bicie piany przy niektórych medialnych wrzutkach tutaj na salonie24 przez najbardziej popularnych nawet czasami blogerów, wydaje mi się także niestety wpiswyać w ten czarny scenariusz.
Inne tematy w dziale Polityka