Gdy pojawił się wydawca mojej drugiej książki: w 1994 roku zacząłem odczuwać presję służb specjalnych. Ci faceci, ci konkretni faceci – już w służbach z pewnością nie pracują. Chcieli zaszczuć pisarza - i nie dopuścić za wszelką cenę do publikacji „Mrówki muzycznej”. Czułem przez skórę na plecach, że jeżeli wyślę maszynopis przez pocztę polską, to przesyłka zaginie. Pojechałem więc do Warszawy i wręczyłem materiał mojej propozycji autorskiej do rąk wydawcy. Wróciłem… Szczotki drukarskie pojawiły się u mnie: do korekty po kilku tygodniach.
Nie zapomnę niesmaku i oburzenia: gdy podczas robienia korekty – facet ze służb specjalnych rzucał kamieniami do okna na drugim piętrze. Takich drobiazgów się nie zapomina. Takich rzekomych drobiazgów nie zapomina się do końca życia. W wolnej i niezawisłej Polsce – sfera niedomówień jest bardzo „interesująca”. Oczywiście, mają swoje wtyczki w wydawnictwach. Zatroszczyli się o to, aby pisarz z Polski został zepchnięty do obywatela drugiej kategorii. Od takiego wykluczenia z przestrzeni demokratycznej do kosza ulicznego na ulicy Stradom – już tylko odległość rzutu beretem.
30.11.2019.
Inne tematy w dziale Kultura