Leszkowi Jażdżewskiemu
Mówi się w tych dniach dużo o tym, jak burza mózgów wyszła na ulicę i dotarła nawet do wnętrza kościołów polskich. Mówi się coraz więcej o tym, że Pan Jezusiczek jest nietolerancyjnym idolem z betonu.
Sięgam myślą do książki mniszki Faustyny, którą przed kilkudziesięciu laty czytałem, owszem. W tej dość obszernej książce mniszka relacjonuje narodowe kłótnie i rozmowy Pana Jezusiczka z matką Marią. Wiele kłótni – się powtarza. Uważam, że mniszka nic nie konfabulowała… kłótnie na szczeblu świętej rodzinki wystąpiły w czasie – gdy Adolf Hitler w Niemczech dochodził do władzy. Pokemon Pana Jezusiczka? Chyba tak. Z tych nerwowych kłótni na łonie świętej rodzinki wynikałoby, że chyba tak. Schemat wszystkich tych kłótni – był ten sam. Pan Jezusiczek bronił Niemców, a matka jego broniła Sarmatów katolickich.
Uważam, że relacja pomiędzy kłótnią na łonie świętej rodzinki, a awanturą Hitlera z zacofaną technicznie Polską – nie była przypadkowa. Hitler, pokemon Pana Jezusiczka ze złej bajki historycznej – zawalił się. Ale to nie znaczy, że wszystkie porachunki toczące się na wojnie świętej rodzinki – pokończyły się.
28.10.2020