Kto odważył się przedstawić elitę wielkopostną na balu ropuch dewocyjnych i sprawił, że bańka nabożności pękła. Gdzie jest ten gracz, który rozśmieszył pięć milinów widzów pokazaniem kleru od środka. Oto i on. Reżyser w całym tego słowa znaczeniu. Władca wyobraźni tłumu. Wojtek Smarzowski – mistrz w odsłanianiu koturnowych gierek i pogrywek.
Talent nad talentami. Generał wyobraźni ludowej i nie tylko ludowej. Mistrz w wypuszczaniu tej wyobraźni ze skostniałych kiczogrywajek i zabobonów. Mistrz w przywracaniu postępowi tego co mu się należy. Dowód jak na dłoni, że artyści są wieczni. Oto filar normalności polskiej. Filar historyczny: nie do zastąpienia żadną z kości komedianta na przykład… zaczynają i nie obracają się by nie popaść nigdy w banał złotousty swoimi zachowaniami i swoim słownictwem odradzając świat i przywracając szacunek. Podnoszą nadzieję ku gwiazdom – wszędzie tam, gdzie zaczyna się ona chwiać.
Gdańsk dwudziesty ósmy wrzesień tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty ósmy rok
Inne tematy w dziale Kultura