Prezes Zarządu Prezes Zarządu
324
BLOG

Odnawialna energetyka wiatrowa

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Energetyką wiatrową zainteresowałem się na początku lat 90. XX w. Inspiracją była korona jeziora zaporowego wzniesiona około 20 m ponad poziom terenu. Duża długość spiętrzonej rzeki i imponująca długość zapory na określonej rzędnej jej korony tworzyły dogodną przestrzeń dla uzyskania w miarę jednorodnej strugi powietrza.
Wiatraki miały być niewielkie i dostosowane do napędzania alternatora 12 V (typowy, samochodowy alternator). Znając zasady łączenia źródeł prądu, grupa alternatorów miała wytworzyć napięcie na poziomie (wtedy) 220 V a kilka grup połączonych równolegle miało zapewnić natężenie prądu niezbędne do zaspokojenia potrzeb odbiorcy.
Atutem tego rozwiązania miała być współpraca z elektrownią wodną wbudowaną w koronę zapory (lata 20-30 XX w.). System alternatorów miał uzupełniać pracę elektrowni w czasie, kiedy odpowiednio duży wiatr wytwarzał energię elektryczną na poziomie eksploatacyjnym – wtedy można było ograniczyć zrzut wody do napędu turbin.
Wiatrak miał być ustawiony na stojaku nakładanym na koronę zapory a jego konstrukcja nie powinna obciążać wału zapory. Wstępne konsultacje z osobami znającymi zagadnienie energetyki wiatrowej pozwoliły na uzyskanie informacji, że Polska nie znajduje się w strefie wiatrów na tyle silnych, żeby poważnie myśleć o energetyce wiatrowej…
Ten wniosek spowodował brak mojego zainteresowania kontynuacją działania. Nie byłem już w stanie znaleźć sojusznika w poszukiwaniach rozwiązania problemu braku zainteresowania energią odnawialną…

Zdziwiło mnie bardzo, że w niewielkiej odległości od tego zbiornika na przełomie XX i XXI wieku pojawiły się pierwsze wiatraki o wysokości rzędu 100 m i długością skrzydeł rzędu 70-90 m. Okazało się, że są to wiatraki wzniesione przez kontrahenta z kapitałem zagranicznym. Mało kto zdaje sobie też sprawę z uwarunkowań umownych wiążących strony takiego kontraktu. Właściciel zawiera porozumienie z inwestorem w zakresie udostępnienia gruntu pod budowę i eksploatację wiatraka. Właściciel gruntu może pobierać korzyści w związku z nadzorem nad inwestycją. Jednak z chwilą jego śmierci powierzchnia zajęta przez inwestycję pozostaje wyłączona z prawa o dziedziczeniu a grunt staje się własnością inwestora.

Kolejną zagwozdką energetyki wiatrowej jest technika wytwarzania prądu. Gdyby przyjąć, że właścicielem jednego wiatraka jest jedna osoba, to rozkład produkcji prądu składa się z dwóch etapów – gdy wiatr jest odpowiednio duży, generator wytwarza prąd i odprowadza go do sieci energetycznej.
Z chwilą, gdy wiatr zmieni kierunek bądź osłabnie – wtedy spada wydajność urządzenia a gdy wartość nominalna spadnie poniżej napięcia roboczego sieci energetycznej, prąd już nie jest sprzedawany do sieci… więc nie ma przychodu z produkcji energii elektrycznej. Jest jednak koszt i to niemały utrzymania gotowości generatora do wytworzenia energii elektrycznej. Jest to prąd pobierany przez generator do wytworzenia pola magnetycznego wewnątrz generatora. Bez tego pola magnetycznego  wytworzenie prądu nie jest możliwe. W tym przypadku właściciel uzyskuje wynagrodzenie za prąd dostarczony do sieci, ale musi zapłacić za energię niezbędną do wytworzenia prądu w chwili, kiedy prędkość śmigu wiatraka nie pozwala na generowanie energii elektrycznej…
Tego już nie można skalkulować. Rentowność pojedynczego wiatraka w rękach jednego właściciela jest… iluzoryczna. Dopiero system pojedynczych wiatraków w ręku jednego producenta pozwala na generowanie zysku. Tym bardziej, że „energia wiatrowa” jest dotowana a poza tym odbiorcy są obciążani niewielką kwotą „na rozwój nowych technologii” – dzięki czemu koszt prądu pobranego przez wiatrak w stanie gotowości jest pokrywany przez odbiorców w postaci wyższej ceny…
Warto obejrzeć:


https://www.youtube.com/watch?v=vKz4IIRcLX0


nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka