Prezes Zarządu Prezes Zarządu
361
BLOG

Deflacja czy zastój gospodarczy ?

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Gospodarka Obserwuj notkę 3

Na początku lat 90. XX w. pewien młody człowiek stawił czoła zjawisku, które olreślił jako "inflacja". Polegało to na zaobserwowaniu zjawiska wzrostu cen na produkty w miarę upływu czasu.

Moim zdaniem nie była to żadna "inflacja", nawet z przydatkami "super" i "hiper". W mojej ocenie było to zwykłe samoregulowanie rynku. Bo wcześniej ceny były uzaleznione wyłącznie od polityki rządu. Niskie ceny nie pozwalały na zakup odpowiedniej partii surowca do zachowania ciągłości produkcji a zapotrzebowanie było... Przy zwyżce dochodów społeczeństwa było ono skłonne zapłacić więcej, aby tylko poszukiwany towar otrzymać.

Błędna w moim przekonaniu diagnoza "inflacji" doprowadziła do zupełnie innego zjawiska. Mimo, że produkcja była na znacznym poziomie ilościowym, zapotrzebowanie potrafiło wchłonąć produkt podobny zza granicy. I tutaj okazało się, że ten "zagraniczny" produkt jest lepszy jakościowo, niż produkt wytworzony w kraju, a poza tym dostępny niemal w każdej ilości... Nadal jednak likwidowano przemysł rodzimy - co przy wzroście ilości produktu sprowadzonego zza granicy pozostawało niezauważone...

I tak dobrnęłiśmy do sytuacji, w której znaczna częć społeczeństwa pozostała w braku środków na życie. Owszem, doraźny system pracy za granicą przedłużył tylko stan nieświadomości osób zarządzających polską gospodarką. Fachowcy nadal nie dostrzegali sytuacji radykalnego spadku siły nabywczej polskiego społeczeństwa.

Z chwilą, kiedy przemysł polski przestał już konkurować nawet z produktem niskiej jakości, kiedy znaczna część rodzin podzielonych między osoby pracujące za granicą i pozostające w kraju połączyła się, wtedy został ograniczony import pieniądza do Polski. A społeczeństwo polskie pozostaje już bez wynagrodzenia i doszło do sytuacji, że nawet najtańszy produkt nie ma już nabywców, którym zaledwie wystarcza na minimum potrzeb.

Wystarczy przejść po placówkach wielkopowierzchniowych. Zamiast wysokich regałów, jest tylko kilka półek wystających nieco ponad podłogę. Na półkach już tylko jeden rząd produktów zamiast kilku rzędów i jakoś sporo wolnego miejsca wokół regałów, a jeszcze niedawno trudno było tam nawet przejść...

I oto specjaliści od pieniądza z dumą podnoszą fakt "deflacji" - czyli zwiększania się wartości pieniądza, obserwowany obniżaniem cen...

Tak, rzeczywiście obniżeniu podlegają ceny produktów, na które już nie ma siły nabywczej. Te artykuły muszą mieć nizszą cenę, aby jeszcze ktoś je kupił. A właściwie wykupił, bo dany asortyment po wyprzedaniu ostatnich sztuk z magazynu już nie jest odnawiany...

Tak wygląda prawda o polskiej "deflacji". Nie wartość pieniądza wzrasta, upada polskie społeczeństwo, które starzeje się i wymiera, a młodzi pryskają za chlebem za granicę, bo tu nadal nie ma pracy...

Niestety, nie wzrasta siła nabywcza pieniądza - bo społeczeństwo przejada swój kapitał poprzez zadłużanie się i lichwiarskie zapędy firm parabankowych.

Jedynym rozwiązaniem jest postawienie na rodzimą gospodarkę, na uruchomienie prac intewencyjnych, które być może obciążą upadający budżet - ale te właśnie wynagrodzenia mają szansę zwiększenia siły nabywczej polskiego społeczeństwa. Wtedy wzrośnie zapotrzebowanie na inne produkty i dopiero wtórny podział wytworzonego dochodu narodowego odtworzy kapitał spożytkowany na zorganizowane prace interwencyjne. A zaległości jest niemało...

Myślę, że jest też sposób na ochronę tego kapitału przed eksportem poza granice Polski. Gdyby były to różne formy bonów zakupowych, ograniczonych wyłącznie do produktu wytworzonego w Polsce - to jest jeszcze jakaś szansa dla zachowania właściwej relacji między podażą i popytem, bo każdy przypływ pieniądza na rynek nie tylko zwiększy zapotrzeowanie ilościowe, ale również spowoduje próbę przywrócenia cen gwarantujacych refundację poniesionych kosztów produkcji czy dystrybucji produktów.

I wcale nie będzie go żadna "inflacja" - a powrót do cen gwarantujących możliwość samofinansowania gospodarki zniszczonej wadliwymi decyzjami po 1990 roku...

 

http://biznes.interia.pl/waluty/news/rpp-stopy-procentowe-pod-presja-deflacji,2175295,1023

 

nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka