Zaognia się spór japońsko-chiński o wyspy na Morzu Południowochińskim

Antyjapońskie protesty w Chinach
Niedziela jest drugim dniem antyjapońskich demonstracji w chińskich miastach, które rozpoczęły się w sobotę atakiem na ambasadę Japonii w Pekinie po decyzji rządu japońskiego zakupu spornych wysp na Morzu Południowochińskim, do których roszczenia zgłaszają także Chiny.

Japoński rząd chce wykupić sporne wysepki za ponad 2 miliardy jenów (ok.26 milionów dolarów) od prywatnego japońskiego właściciela nazywane przez Japończyków Senkaku a przez Chińczyków Diaoyu. Pekin określił ten krok jako "prowokacyjne pogwałcenie" jego suwerenności.
W sobotę demonstranci oblegali japońską ambasadę obrzucając ją kamieniami, jajkami i butelkami oraz atakując kordony policji uzbrojonej w pałki i tarcze.
Japonia Agencja Prasowa napisała:
- Chińskie okręty patrolujące wpłynęły na nasze wody terytorialne
- Chiny wysłały statki w pobliże spornych wysp
- Japoński rząd potwierdza, że wykupi sporne wyspy
Protest wznowiło w niedzielę rano ok. 100 demonstrantów, pod hasłem: "Japonio, wynoś się z Chin!", którzy zgromadzili się przed ambasadą strzeżoną obecnie przez sześć kordonów policji. W kierunku ambasady poleciały butelki wypełnione wodą. Wznoszono okrzyki: "Zwróćcie nam nasze wyspy!", "Japońskie diabły, precz!".
W innych chińskim miastach, m. in. w Czengdu i Qingdao, demonstranci plądrowali sklepy i niszczyli japońskie samochody.
Do zaostrzenia sporu doszło w ub. piątek, kiedy Chiny wysłały do grupy spornych, niezamieszkałych wysepek sześć jednostek rozpoznawczych. Chińskie media opublikowały liczne teksty potępiające posunięcie Tokio.
Reuters podkreśla, że problem wysp jest obecnie wyjątkowo niewygodny dla rządzącej Komunistycznej Partii Chin zajętej obecnie przygotowaniami do zjazdu, na którym ma dojść do zmiany pokoleniowej wśród chińskich przywódców. Oczekuje się m. in. ustąpienia ze stanowiska przywódcy partii prezydenta Hu Jintao.
Oburzenie wobec polityki Japonii może z jednej strony przyczynić się do wzmocnienia jedności, ale z drugiej obnaża wzrastające niezadowolenie Chińczyków domagających się ostrzejszego kursu wobec Tokio.
- Myślę, że nadszedł czas aby rząd chiński wykazał twardą postawę. Popatrzcie co czują ludzie. Rząd powinien zareagować- powiedział dziennikarzom jeden z demonstrantów, którzy przedstawił się jako Xue. - Nie mam na myśli wojny, ale ostrzejsze kroki, takie jak sankcje. Widać przecież w jakim stopniu Japonia jest uzależniona od naszej gospodarki - dodał.
Pomimo pogłębiających się związków gospodarczych, Chiny i Japonię dzieliły i nadal dzielą wspomnienia okrucieństw, jakich dopuszczali się w Chinach żołnierze japońscy po agresji w latach 30. i 40 ub. wieku. Obecnie oba państwa dzieli spór terytorialny na Morzu Południowochińskim, gdzie mogą znajdować się znaczne zasoby gazu ziemnego.
14 chińskich aktywistów aresztowano w Japonii. Zostaną odesłani do Chin. Zostali aresztowani, gdyż wylądowali na niezamieszkałej wyspie, do której prawa roszczą sobie zarówno Pekin, jak i Tokio. Chiny zażądały wypuszczenia działaczy. Między obydwoma krajami narasta napięcie.

Sześć chińskich okrętów wtargnęło na wody Japonii
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało w komunikacie, że statki przeprowadzały nadzór morski. Misja ta "odzwierciedla naszą jurysdykcję nad wyspami Diaoyo" oraz ma celu ochronę chińskich interesów - napisano w oświadczeniu.Ministerstwo już wcześniej wypowiadało się w podobnym tonie.
Premier Japonii Yoshihiko Noda powiedział, że Tokio "podejmie wszelkie niezbędne kroki", by zapewnić bezpieczeństwo wokół archipelagu. Rzecznik rządu Osamu Fujimura mówił o "bezprecedensowym działaniu" ze strony Chin. Chiński ambasador w Japonii został wezwany do MSZ, gdzie wręczono mu oficjalny protest.
Opracowano na podstawie:
Gazeta Prawna
WP.PL Wiadomości
Inne tematy w dziale Polityka