Reżim Kaczyńskich ufundował wykształciuchom mentalny Katyń

PiS nazywając i "eleminując" większość ynteligencji z życia polskiego nazwał ich wykształciuchami. Dorn wcześniej hieny dziennikarskie nazwał ścierwojadami. W wiadomościach od paru dni prof. Bralczyk wyjaśnia kolejnym stacjom telewizyjnym, że język debaty się zaostrza. Potem lecą migawki z przemówień polityków na czele z "ofermami" Tuska i "spieprzaj dziadu" Kaczyńskiego - to trochę już nuży ale nic to!

W ustach Kaczyńskich te wszystkie podziały, ktore zostały wywołane przez nazywanie po imieniu pewnych rzeczy pokazały jak "słowo" jest skuteczną bronią. Mniej okazale wyglądają dokonania słowotwórcze PO. Wszystkie wypowiedzi są nacechowane dużą emocjonalnością ale i przenika przez ich znakomitą większość pewna bezsilność. Bezsilność, która ciągnie się od wyborów 2005 roku.  Kaczyńscy natomiast są jak synowie gromu. Rażą słownictwem, zniechęcają wiele grup zawodowych. Ich wypowiedzi są czarnobiałe. Bulwersują i doprowadzają do wściekłości. Zupełnie inny efekt jest z wypowiedziami Niesiołowskiego. Są barwne, trącą pewnym infantylizmem, wprawiają w śmiech. I pozostaje po nich tylko śmiech, ktory jest krótki i szybko zapominany. Ile można w końcu oglądać youtuba z przeróbkami wyśmiewającymi Kaczyńskich. Każdemu, nawet zatwardziałemu krytykowi PiS może się to znudzić.

Dorn już dawno nazwał pewną grupę ynteligencji wykształciuchami. Uraziło to wielu ludzi nauki. Tuba GW to podłapała i przy każdej okazji powtarzała, aż weszło to w normalny obieg języka potocznego. Kaczyńscy swoimi poczynaniami wzmacniają ten przekaz do dziś. Sprawa lustracji była także czynnikiem, ktory nie pozostał obojętny dla zdefiniowania człowieka wykształconego. Osobiście mam wrażenie, że Dornowi i Kaczyńskim chodziło również o pewien typ wychowania człowieka.

Reakcje wykształciuchów były różne. Przeciwnicy, a tacy są w większości w polskiej nauce, obrazili się i od razu ripostowali. Było to doskonale widać na wykładzie prof. Zybertowicza na Zjeździe Socjologów w Jeleniej Górze w tym miesiącu. Niektórzy się szczycili, że nie poszli na ten wykład, także podział widać wyraźnie obserwując choćby tych, którzy badają społeczeństwo. Natomiast co z tymi co się nie obrazili? Jak ich nazwać? Reżimowi naukowcy? Odszczepieńcy? Nie wiem? Ale na pewno tacy by się znaleźli i którzy się nie obrazili na słowa Dorna. Zresztą te słowa były wypowiedziane w kierunku tych, którzy dobrze się czuli w III RP.

Kaczyński według niektorych dziennikarzy czy socjologów wprowadził w Polsce reżim, który pod przykrywką demokracji próbuje rządzić w sposób totalitarny. Oceny te są śmieszne, a tym bardziej gdyby Kaczyńscy chcieli w taki sposób prowadzić rządy to by już dawno pozamykali GW albo Politykę. Na szczęście wielu dziennikarzy w Polsce, tych najbardziej ciętych na Kaczyńskich nie spotkał i zapewne nie spotka los Politkowskiej.

Można powiedzieć, że reżim Kaczyńskich ufundował wykształciuchom mentalny Katyń. Katyń, w którym oni siedzą i nic nie mogą zrobić. Jedynym ich ratunkiem jest pijana morda Prezia albo Tusk z bijącą z jego twarzy beznadziejnością i bezradnością. Przez jedno słowo Dorna, Polska zobaczyła jakich ma zakompleksionych uczonych. Ich ego jest na prawdę wielkie. W końcu nie będzie Kaczor pluł na w twarz ni dzieci nam wykształcał.