Sobota 20 października. Idę Alejami Racławickimi. Liście opadają. W głowie mam fałszywe zdania fałszywych polityków. Syf z plakatów wala się pod nogami. Nadepnąłem właśnie na twarz Pani XY z Piechoty Obywateli. Dalej wszedłem na przyrodzenie pewnemu kandydatowi z Potworów i Spółki. Zaczynam się zastanawiać czy ich to boli. Ludzie chodzą im po twarzach, wąsach, nerkach i rzęsach. Auuu. Znowu jakiś kandydat. To jakaś paranoja. Zawracam. Idę dziesięć kroków ale po chwili znowu wracam. Zaciskam zęby, zatykam uszy i idę. Prosto na Krakowskie Przedmieście. Nierówny chodnik faluje i zwija się z bólu. Kiedy mam kawałek wolnej przestrzeni to nawet na sekundę zamykam oczy.
Doszedłem do Krakowskiego. Ale ulga. Trochę tu mniej tłoczno. Większość studentów wyjechała do swoich domów. Będą krzyżować kandydatów w niedzielę od 6.00 do 20.00 . Co na to Mel Gibson? Z witryn sklepów błyskają światła. Ubrania krzyczą: kup mnie! Nie, mnie! - inna kolekcja z kolei negliżuje się i w dodatku przecena. Kiedy przechodzę nagle przez wielkie lustro ubrania zyskują twarze albo mordy, stopy, włosy, łysiny, palce. Zaczynam się czuć jak na Orwellu. Dzień bez polityki przemienia się w dzień nienawiści. Twarze stają się coraz wyraźniejsze. Zaczynam poznawać w nich kandydatów. Zaczynają rosnąć. Niektórzy zaczynają się materializować jak z chodnika na Racławickich. Krzyczą. Krzyczą nie gdzieś w niebo, na prawo czy na lewo, tylko w moją stronę. Zaczynam biec, wręcz uciekam, słowa jak w Matriksie kule, mijają moją sylwetkę. Zakładam okulary jak Neo i nagle... wpadam w szybę, którą niesie dwóch ludzi. Patrzę w ciemność. Otwieram po chwili oczy. Widzę tapety. Ruchome twarze w telewizorze. Widać, że coś mówią ale ja ich nie słyszę. Podkręcam głośniej i nic. Spoglądam na ekran komputera. W przeglądarce strona salonu24. Wchodzę do kuchni. Zrywam kartkę z kalendarza. Jest sobota 20 października.
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html
Relacja z wręczenia Boanergesów
Bogurodzica
Moja emalia
na czas? na miejsce? na pewno! na serio!
"... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz
"... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli
"W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura