Na salonie dziś dużo o nagrodach i ogólnie o Kościele Katolickim. W czasach 2005-2007 taka posucha byłaby nie do pomyślenia by temat KK zagościł na salony, no może tylko z przerwą na pewnego biskupa seniora, który coś zapomniał, potem powiedział coś, potem mu się przypomniało, potem jeszcze bardziej się zaparł a na koniec to głupio mu się zrobiło, bo aż sam Benedykt XVI interweniował i w końcu się przyznał. Lepiej późno niż później (btw co za kraj! jak nie kwit na węgiel to jakieś kserówki z siódmego obiegu).
Dziś także przeczytałem inspirującą notkę autorstwa Pawła Pomianka o elitaryzmie katolików. Rzecz jasna o postulowanym. Program to iście rewolucyjny. W skrócie można to streścić jako odsiew i potem mrówcza praca tych co zostali by wolnych ludzi nakłaniać, jeśli zechcą, do wiary w Jezusa Chrystusa. Hmm?
Nie wiem czy autor naczytał się książek pisanych przez dziennikarzy typu "Qvo vadis trzecie tysiąclecie?" czy może w jakiś inny sposób doszedł do zamieszczonych stwierdzeń w swej notce, ale to co proponuje jest dla mnie nie do przyjęcia. Na moje pytanie: co to znaczy że katolik jest autentyczny, pada odpowiedź: "Stawiać twarde wymagania i jasno określić, jakie poglądy i postawy wykluczają ze wspólnoty Kościoła." Jakie postawy wykluczają? To jest język jakiegoś programu europejskiego na temat obywateli a nie spraw wiary. Wykluczyć to może Papież nakładając ekskomunikę.
Otóż pytam kto ma stawiać takie wymagania? Kto ma przeprowadzić selekcję? Czy ma powstać jakaś komisja czy inne licho? Kto ma wymagać i naznaczać czy mieszczę się w owych 15% tych prawdziwych czy nie? Jest to dla mnie niepojęte!
Jak można nawoływać do pewnego zamknięcia i izolowania by potem wyruszyć z ewangelizacją do innych? Po co od nowa z małej grupki 12 uczniów ewoluować do tysięcy i milionów? Jaki jest sens? Sztuka dla sztuki?
Papież JP II wyraźnie zachęcał w Lednicy, że jeśli nikt od nas nie wymaga to mamy wymagać sami od siebie. W sumieniu a nie w jakimś zewnętrznym weryfikatorze! To jest po prostu dla mnie nie do pomyślenia.
I jeszcze pada koronne i smutne dla mnie zdanie w jednej z ostatnich odpowiedzi pod rzeczonym postem, że "Jeśli nie utożsamiasz się z grupą, nie żyjesz jej wewnętrznym życiem, będziesz kiepskim świadkiem." Pytam na jakiej podstawie można ekstrapolować, że ktoś jeśli nie należy do żadnej wspólnoty a uczęszcza na Mszę i do Komunii Świętej to jest kiepskim świadkiem? To jest dla mnie szczyt szczytów, na który nawet nie mam sił odpowiadać. Bo klawiatura sama się od grymasu wygina :)
Autentyczni katolicy, to tacy którzy grzeszą. To tacy, którzy są świadomi swoich grzechów a nie tego, że w około mnie na przystanku na 100 ludzi tylko 15 to prawdziwi katolicy. Autentyczny dla mnie to znaczy wiarygodny. A wiarygodny to taki, który ciągle testuje wiarę i upada po to by mieć coraz większą świadomość swego grzechu ale najważniejsze - większą świadomość swego powołania do świętości.
Koniec. Kampramisa nie budie.
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html
Relacja z wręczenia Boanergesów
Bogurodzica
Moja emalia
na czas? na miejsce? na pewno! na serio!
"... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz
"... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli
"W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka