Pielgrzymka piesza to trud przemielony przez modlitwę. Im mocniej płynąca z otwartego serca, w którym widać wszystkie nasze wewnętrzne świnie, tym większa radość w niebie. Jedną ze skutecznych form modlitwy, bo podwójną, jest piosenka. Jedna z nich „Zrzuć ciężary na Jezusa, On kocha cię” jest taką pod nogę. Kiedy w jej takt, ze stopami pełnymi pryszczy i bąbli, wyskoczymy w górę i lądujemy na twardym asfalcie – to czujemy, że żyjemy.
W końcowych scenach „Trzech kumpli” Bronisław Wildstein mówi, „a może ja chcę, by moje życie miało ciężar”. Mówi to w kontekście Maleszki, który przed pozostałymi przyjaciółmi nie opowiedział jak to było naprawdę z jego donosami na ich zgraną niegdyś paczkę. Nigdy nie było skruchy… Skruchę dziś kupuje się w fastfudzie, przeżuwa i wypluwa. –To co, przebaczasz mi? – Tak. – I zapominamy co było? – Tak, dobra już. – Sztama? – Sztama! Chodźmy na piwo.
Wyobraźnia miłosierdzia nigdy nie była moją bajką. Ja sprawy wyobraźni w tym przypadku zostawiam Bogu. Wyobraźnia miłosierdzia to rzecz, która najlepiej zafunkcjonowała w dolinie nicości. Przebaczenie, pojęcie, jego konotacje zostały zdewaluowane przez nią, która jak postmodernizm wpłynęła w znaczenia i je przytępiła, krawędzie stały się niewidoczne, niostre. Ciężar tego pojęcia sprowadza się już tylko do tego ile waży atrament zakreślający granice.
W „Dolinie nicości” głównemu bohaterowi, Wilczyckiemu, śnią się modlący ludzie w jasnej poświacie. Podczas czytania i po skończeniu książki nurtowało mnie z coraz większym natężeniem pytanie: dlaczego Wildstein pożałował atramentu i nie wpuścił Wilczyckiego do „relanego, w powieści” kościoła. Tam, za kruchtą mógł widzieć, mógł zobaczyć modlących się ludzi. Wilczycki z jakichś powodów, odruchów sumienia mógł wejść chociaż za próg świątyni? Wildstein mógł nie żałować atramentu i wpuścić Wilczyckiego do jakiegoś pięknego warszawskiego kościoła, albo w Zamościu, albo w Tomaszowie Lubelskim, gdzie Wilczycki zakończył urlop i stamtąd począł wracać do Warszawy, a gdzie znajduje się piękne modrzewiowe sanktuarium z XVII wieku. Możliwości miał wiele. W mojej interpretacji zadecydował jeden czynnik. Nie pozwoliła im na to… wyobraźnia miłosierdzia.
Nie dalej jak dwa tygodnie temu, byłem na niedzielnej mszy. Zaskoczyły mnie pozytywnie dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że podczas odgrywanej scenki zamiast nudnego kazania, na ścigaczu wjechał nawą boczną motocyklista. Scenka się skończyła i wyjechał środkiem. Druga, to ta, w której usłyszałem wezwanie w modlitwie wiernych z ust młodego celebransa (niedosłownie ale całkowicie oddaje to sens): „Módlmy się za naszego biskupa by miał odwagę stawać w obronie nienarodzonych”. Byłem na mszy w Lublinie…
Koniec. Kampramisa nie budieT.
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html
Relacja z wręczenia Boanergesów
Bogurodzica
Moja emalia
na czas? na miejsce? na pewno! na serio!
"... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz
"... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli
"W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka