pink panther pink panther
4771
BLOG

Czarny marsz, Nowacka, garść euro czyli bułgarska uczona i Mao.

pink panther pink panther Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Watykan jak Pałac Zimowy. Albo Watykan i Polska jest Pałacem Zimowym naszych czasów, które muszą być zdobyte przez siły postępu tego świata.  Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Takie skojarzenie mnie naszło, kiedy dotarłam do informacji, że w samym środku Imperium Osmańskiego w roku 1876 założony został Robert College, który wykształcił kilkudziesięciu wybitnych Bułgarów, wówczas poddanych tureckich, a którzy niemal bez wyjątku okazali się wybitnymi politykami nowego państwa Bułgaria jeszcze w XX w. Robert College był drugą zagraniczną instytucją edukacyjną założoną poza granicami USA. Pierwszy amerykański college założony został w XIX w Sofii, wówczas Imperium Ottomańskie.

 Jednym z  wybitnych absolwentów amerykańskiego Robert College  był Ivan Peev-Płaczkow, ur. 1864 r.  polityk Partii Ludowej i dwukrotnie minister edukacji w rządach Bułgarii: 1900-1901 i 1912-1913 oraz wieloletni członek Bułgarskiej Akademii Nauk. Bułgarski patriota miał córkę Charitinę Ivanownę , która wyszła za mąż za aspirującego młodzieńca  z klasy średniej z portowego naddunajskiego miasta Łom – pana Todora Tzvatanowa Borowa.  Naprawdę pan Todor  nazywał się Todorov nie Borow. Lub Teodor Pine, jak w bułgarskiej biografii jednego z jego synów. Ta ciekawa żonglerka nazwiskami ojca jest zupełnie nieznana zachodnim wielbicielom jego młodszego syna, słynnego filozofa.

No więc pan Todor Tzvetanow-Borow-Pine  był wybitnym pracownikiem nauki bułgarskiej w zakresie badań literackich zarówno przed II WW jak i w czasach komunizmu i to nawet prominentnym. Oraz szczęśliwym ojcem (dzięki małżonce Charitinie córce ministra w burżuazyjnej monarchii bułgarskiej) dwóch bardzo uzdolnionych synków: starszego -Ivana Todorova – uczonego bułgarskiego w zakresie badań atomowych i uczestnika radzieckiego programu nuklearnego u akademików radzieckich: Nikołaja Nikołajewicza Bogoliubowa, Anatolija Łogunowa i Wiktora Gerszowicza Kaca/Katza. Oraz młodszego ur. w 1939 r. Tzvetana Todorova , który miał studiować język bułgarski i literaturę w Sofii. No a w roku 1963 otrzymał stypendium rządu francuskiego i wyjechał do Paryża aby zrobić doktorat.

Sprawa tego stypendium rządu francuskiego dla członka bułgarskiej najwyższej nomenklatury z bardzo „wrażliwymi” koneksjami z sowieckim programem atomowym jest konsekwentnie przemilczana przez zachodnich biografów pana Todorova.  We francuskiej wiki  jest info, że „musiał uciekać z komunistycznej Bułgarii”.

Pan Tzvetan „musiał uciec” i rząd francuski to docenił, dając mu jeszcze przed zrobieniem doktoratu i uzyskaniem obywatelstwa francuskiego – posadę dyrektora jakiegoś działu w molochu o nazwie Centrum Narodowym Badań Naukowych. W wieku lat 28.  Pan Todorov zrobił rzeczywiście oszałamiającą karierę naukową we Francji , zapewne dzięki temu, że na początku lat 60-tych nauką o nazwie semiologia zajmował się sławny profesor Roland Barthes, wnuczek słynnego oficera armii francuskiej, podróżnika i gubernatora kolonii  francuskiej Wybrzeże Kości Słoniowej, wielki marksista, wielbiciel Sartre,a Stalina, Simone de Beauvoir, Mao Zedonga i semiologii a prywatnie homoseksualista.  
Pierwszym dziełem pana Todorova opublikowanym we Francji było „Théorie de la littérature, textes des formalistes russes” ( Teoria literatury, teksty formalistów rosyjskich) wydane w prestiżowym wydawnictwie Le Seuil w 1965 r. Chłopak miał wtedy lat 26. Od roku 1965 regularnie wydawano mu książkę, głównie w wydawnictwie Le Seuil. W 1981 r. była to książka pt. „Mikhaïl  Bakhtine, Le principe dialogique”.

Michaił Bachtin , bardzo skromny uczony radziecki, zupełnie nieznany na Zachodzie do lat 60-tych urodził się w 1895 r.w  mieście Orzeł w rodzinie pracownika banku z aspiracjami ziemiańskimi. Znaczną część życia spędził z rodzicami w Wilnie i Odessie a zaczął studiować  na Uniwersytecie w Petersburgu w 1913 najprawdopodobniej literaturę i filozofię. M.in. u słynnego profesora Tadeusza Stefana Zielińskiego, który był od 1884 miał tam katedrę a w latach 1907-1908 był dziekanem. Bachtin studiów nie ukończył więc długi czas funkcjonował ze swoimi przemyśleniami na obrzeżach nauki radzieckiej. W latach 1930-1961 mimo, iż cały czas pracował naukowo, wydrukowano mu zaledwie 3 artykuły. Ale za to zaliczył 5 lat zsyłki w Kazachstanie za uczestniczenie w jakichś spotkaniach dyskusyjnych w Leningradzie w roku 1928. I tak  mu się upiekło, bo wyrok opiewał na 5 lat łagru, którego by nie przeżył z uwagi na chorobę, która w 1937 r. zakończyła się amputacją nogi.

Do czasów aresztowania dzielił się swoimi przemyśleniami w kółku podobnych entuzjastów z pogranicza filozofii, teorii literatury, estetyki, religii etc, wśród których były znane nazwiska: Walentyn Wołoszynow czy Paweł Miedwiediew. Tuż po odbyciu zsyłki zaczepił się na Wyższej Szkole Pedagogicznej Republiki Mordowii, ale go wyrzucili i wylądował  gdzieś pod Twerem jako nauczyciel w szkole. Jeszcze przed wojną nauka radziecka dała mu szansę w Sekcji Teorii Literatury w Instytucie Literatury Światowej im. Gorkiego w Moskwie a stopień naukowy kandydata nauk uzyskał w 1946 na podstawie pracy „Rabelais w historii realizmu". Oraz etat w katedrze literatury ogólnej w  Wyższym Instytucie Pedagogicznym  Mordowii.

W roku 1961 r. nastąpiła rzecz dziwna, bowiem pięciu prominentnych uczonych radzieckich z Instytutu Literatury  Światowej im.  Gorkiego w Moskwie napisało pismo, w którym oświadczają, iż uważają się za naukowych uczniów Michaiła Bachtina z tej Mordowii. Aby przenieść się do Moskwy i opublikować w formie książkowej swoje 2  dzieła:  o Rabelais i o Dostojewskim musiał biedak czekać do roku 1969. Warto zapamiętać tę datę: rok 1969 pierwszy druk dawno napisanych książek Bachtina.

A tymczasem do Paryża w ślad za niezwykle uzdolnionym  „uciekinierem Todorovem” przyjechała w 1965 r. panna Julia Kristeva z Bułgarii. Ona również otrzymała stypendium rządu francuskiego. Pani Julia Kristeva urodziła się w 1941 r. w miasteczku Sliven wg jej biografów w rodzinie chrześcijańskiej i chodziła początkowo do szkoły Sióstr Dominikanek. Ale z jej wywiadu dla jakiejś bułgarskiej dziennikarki wynika, że to ojciec miał być wierzącym chrześcijaninem i w dodatku jakimś „kościelnym księgowym” a matka miała być ateistką i darwinistką. I tatuś miał pani Julii powiedzieć, żeby nie chodziła do kościoła. Bo w Bułgarii od 1944 zainstalował się komunizm.

W życiorysie pani Kristevej jest sporo białych plam bowiem nie wiadomo, czy rodzina wyprowadziła się z miasteczka Sliven, gdzie była katedra prawosławna ale nic nie wiadomo o choćby kaplicy katolickiej a co dopiero o szkole sióstr dominikanek.  

 Po zainstalowaniu komunistów w Bułgarii wszystkie Kościoły chrześcijańskie miały bardzo ciężko, ale Kościół Rzymsko Katolicki miał najciężej, ponieważ w oczach  komunistów był „agentem Watykanu i faszyzmu”.  Na początek w roku 1949 zostali wyrzuceni wszyscy księża i zakonnicy –cudzoziemcy. A następnie  podobnie jak w PRL czy w Chorwacji, komuniści bułgarscy zmontowali co najmniej 3 duże  procesy przeciwko księżom, zakonnikom i wybitnym działaczom katolickim zwłaszcza na początku lat 50-tych.  Lista osób biskupów, księży, zakonników i świeckich aresztowanych tylko w 1952 r. obejmuje 56 osób.
Wyroki śmierci zostały wydane na 6 osób w tym:  

- skazani 3 października 1952 r. , rozstrzelani 11 listopada 1952 r. : biskup ordynariusz nikopolski Eugeniusz Bosilkow, ur. 1900, ojciec Kamen Wiczew Jonkow przełożony seminarium duchownego, ur. 1883 r. ojciec Jozafat Sziszkow asumpcjonista ur. 1884 r., ojciec Paweł Dżidżow r. 1919 r. przełożony seminarium duchownego w Płowdiw,

- ojciec Józef Tonczew skazany 6 czerwca 1952 , wyrok wykonany 23 stycznia 1953,

-  dr Petko Momchilow, lekarz ortopeda i położnik, wyrok wydany 4 grudnia 1952, wyrok wykonany 23 stycznia 1953 r,.

Ponadto w śledztwie został zamordowany tuż po aresztowaniu 1 września 1952 r. ojciec Fortunat Bakalski, ur. 1916 , redaktor katolickiej gazety „Prawda”. Natomiast skazany w dniu 29 października 1952 r.  na 12 lat więzienia biskup Iwan Romanow  ur. 1878 r - zmarł w więzieniu w dniu 8 stycznia 1953 r.

Wyroki na lat 20 więzienia wydano w stosunku do 5 księży, wyroki na lat 15 – 9 skazanych a na 12 lat do 14 lat więzienia – 17 osób, w tym zmarły Biskup Romanow.
Należy pamiętać, że Kościół Rzymsko Katolicki liczył sobie zaledwie kilkadziesiąt tysięcy wiernych (obecnie liczy sobie 74 tysiące – 1% społeczeństwa). Taka ilość wyroków śmierci na księży była relatywnie najwyższa w stosunku do liczby wiernych w krajach komunistycznych. Wg polskiego misjonarza o. Krzysztofa Kurzoka  bułgarska spólnota katolicka poniosła największe straty ludzkie i materialne  od dyktaturą komunistów i wyszła z komunizmu jako – NAJBIEDNIEJSZA wspólnota.

Tak więc skoro zdolnej pannie Julii udało się dostać pod koniec lat 50-tych na sofijski uniwersytet, to raczej nie mogła być z rodziny katolika a mało też prawdopodobne, że z rodziny wierzącego prawosławnego.  A źli ludzie w samej Bułgarii, w tym niejaki pan Nikołaj Frołow pozwolił sobie nawet na sugerowanie, że w tak policyjnej komunistycznej dyktaturze opowieść o tym,  że taka sobie zwyczajna Bułgarka z ulicy (jak się przedstawia na Zachodzie pani Julia ), mogłaby otrzymać pozwolenie na wyjazd za granicę bez szczególnych rodzinnych powiązań z komunistyczną wierchuszką lub szczególnymi powiązaniami z tajnymi służbami/wywiadem – to jest żart. W stolicy państwa Sofii w latach 60-tych był 5 (słownie: pięć) kawiarń a połowa gości to byli tajniacy.

Do tego dochodzi inna ciekawostka. Oto w angielskiej wiki ktoś napisał, że pani Julia Kristeva „była zaznajomiona z dziełem Mikołaja Bachtina przed swoim wyjazdem z Bułgarii”. Czyli przed grudniem 1965 r. A tymczasem dwa dzieła Bachtina zostały wydane w formie książkowej dopiero w 1969 r. Wcześniejsze zaś artykuły, jak napisano w jego biografii , „wszystkie trzy artykuły” zostały wydrukowane na przestrzeni 31 lat między latami 1930-1961. Mikołaj Bachtin był nieznany nawet w świecie naukowym ZSRR do roku 1961.
A tymczasem naukowiec niemiecki dr Hans Harder z Martin –Luther Universitat Halle Wirtenberg pisze, że „sława Bachtina powstała głównie dzięki poznaniu go przez takich postmodernistycznych teoretyków jak naukowiec bułgarska Julia Kristeva, która podobno przedstawiła jego pisma na seminarium Rolanda Barthes’a w Paryżu..”.

Pani Julia lubi opowiadać, jak to wyrwała się do Francji głównie dzięki temu, że nieżyczliwy jej dziekan był nieobecny na uczelni tego dnia, gdy miała zgłosić się do ambasady francuskiej po wizę i kwity na stypendium. Ale na szczęście życzliwy jej zastępca dziekana potajemnie zaprowadził ją do ambasady.

Od siebie mogę dodać, że zapewne oboje z tym „zastępcą dziekana” – przedzierali się do ambasady francuskiej – kanałami. Dla każdego, kto żył w tym ustroju takie opowieści to zwykłe bajki, żeby nie powiedzieć- grube kłamstwa. Aplikacja na stypendium zagraniczne stypendium rządowe była z pewnością rozpatrywana przez parę komisji partyjnych i służby specjalne. Najbardziej przez służby specjalne. I nie zainteresowanie komunistów bułgarskich semiologią i psychoanalizą zadecydowały o pozwoleniu czy raczej – zleceniu magiste Kristevej – wyjazdu do Paryża. Podobnie jak wyjazdu brata faceta, który siedział po uszy w programie atomowym Bułgarii a nawet ZSRR 2 lata wcześniej. No ale.

No a jak już wylądowała w grudniu 1965 r. w Paryżu, to jakoś tak weszła w posiadanie prac naukowych cudzoziemca, którego nikt we Francji a i w Bułgarii – nie znał.

No i pani Julia szybko się wybija na tych seminariach Rolanda Barthesa, który już opiekował się innym „uciekinierem z Bułgarii” panem Tzvetanem Todorowem .   I trafia na miłego Francuza, pana a właściwie towarzysza Jacquesa Sollersa, który wydał książkę i założył pisemko poświęcone literaturze awangardowej o nazwie „Tel Quel’.  No i pani Julia,  ambitna kobieta naukowiec z dalekiej komunistycznej Bułgarii – wchodzi do komitetu redakcyjnego pisemka i szczęśliwie wychodzi za mąż za pana Sollersa. A następnie oboje zaczynają wielbić Mao Zedonga legendarnego pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Chin. Poza tym zajmowała się zgłębianiem psychoanalizy, krytyką poststrukturalistyczną (serio) a zatem i strukturalizmem oraz semiotyką. Oraz feminizmem. Przede wszystkim femizmem. Który w latach 60-tych miał twarz np. Susan Sontag z USA, która podziwiała sztuki teatralne Grotowskiego a szczególnie jego zaciętą nienawiść do Kościoła, którą na jakichś szkockich warsztatach teatralnych – objawiał raczej publicznie. Feministka i , jak mówią towarzysze radzieccy, „lesbianka” Susan Sontag ogłosiła wówczas śmierć białego człowieka. Że jest on odpowiedzialny za wszelkie zło na planecie.

Akurat w tych latach  a dokładnie w 1966 małżonka Mao Zedonga towarzyszka  Jiang Qing oraz trzech innych towarzyszy nazywanych pieszczotliwie „Bandą Czworga” zachęciła komunistyczną młodzież chińską do zwalczenia pozostałości burżuazyjnych przeżytków, w ramach czego wszystkich z wyższym wykształceniem albo wywieźli na wieś do prac rolnych, albo zaszczuli na miejscu a poza tym zajmowali się demolowaniem muzeów, świątyń, kościołów katolickich i bibliotek. Również prywatnych mieszkań.  W ramach tych rozrywek został wyrzucony z okna 4 piętra najstarszy syn jednego z najbardziej zasłużonych chińskich komunistów Deng Xiaopinga – Denga Pufanga, doprowadzając go do urazu kręgosłupa i paraliżu od pasa w dół.  Te zabawy trwały do roku 1976 a wzbudziły zachwyt w pewnych kręgach lewicy francuskiej. Na przykład w pisemku Tel Quel, którego część redakcji a konkretnie tow. Jacques Sollers, tow. Julia Kristeva, tow. Roland Barthes udali się z oficjalną wizytą do ChRL.  Można powiedzieć, że poszli  w ślady „cesarzy lewicy”  Sartre’a i Simone de Beauvori, którzy w  1955 r. odwiedzili Chiny i zrobili wielką furorę.

Po powrocie delegacji pisemko wydało dwa numery specjalne poświęcone Chinom. Pełne zachwytów. Towarzyszka Kristeva miała napisać, że „Mao wyzwolił kobiety” i że „odwieczny problem płci został rozwiązany”. Na pytania o „przemoc” miała odpowiadać, że „nie zauważyła”. Entuzjazm towarzystwa sięgnął takich wyżyn, że sobie zażyczyli takiej samej „rewolucji kulturalnej we Francji”. Trudno się dziwić, skoro, jak pisze zgryźliwie po latach w Le Figaro Guy Sorman 15 października 2007 r. w artykule pod tytułem: „Mao albo dziwna fascynacja francuska sado-marksizmem”, dwaj naprawdę nawiedzeni maoiści Christian Jambet i Guy Ladreau mieli publicznie ogłosić, że:”…Mao jest zmartwychwstałym Chrystusem” a „Czerwona Książeczka napisanymi na nowo Ewangeliami”.
Pozostając w takiej właśnie konwencji myślenia towarzyszka Kristeva  broniła starego chińskiego obyczaju bandażowania stóp kobiecych aby były jak najmniejsze – jako wyrazu WŁADZY kobiet a nie ich – zniewolenia.
Tego typu poglądy i w sumie mętny życiorys z czasów bułgarskich nie tylko nie powstrzymały kariery młodej Bułgarki we Francji ale wręcz je przyspieszyły. I rozszerzyły na USA a potem na inne kraje. Już we wczesnych latach 70-tych była visiting profesorem na Columbia University. 

We Francji zdobyła, tak jak Tzvetan Todorow – bardzo prestiżowe posady naukowe – rządowe i w 1997 order Legii Honorowej. Czy za popularyzowanie badań nieznanego wcześniej „uczonego radzieckiego”, który w ramach swoich zainteresowań dziełami Francois Rabelais zajmował się np. średniowiecznym obyczajem zwanym Świętem Głupca? I który ludziom radzieckim uświadomił w ramach edukacji o religiach, że Święto Głupca polegało m.in. na tym, że  „…szczególnie nieokiełznane były owe zabawy niższego kleru na Nowy Rok i w święto Bożego Ciała…”.

Mamy zatem apogeum walki władzy komunistycznej z Cerkwią Prawosławną i Kościołem Rzymsko Katolickim a gdzieś tam w Mordowii jakiś cichy niedobity syn bankiera „uwypukla” specyficzne obyczaje średniowieczej katolickiej Francji i jej kleru. Nikt się tym przez kilkadziesiąt lat nie interesuje, bo walka z cerkwią i kościołem jest prowadzona przy użyciu towarzysza Nagana i gułagu. Ale jak przyszły nowe czasy, czasy „konwergencji” i „zbliżenia ustrojów”, to trzeba było tak jakoś subtelniej.

Przydały się bardzo te wszystkie post-nauki, post-filozofie, dekonstrukcje.  Minęły lata. Pani Kristeva w najbardziej mieszczański i burżuazyjny sposób prowadzi praktykę prywatną w zakresie psychoanalizy, jak setki innych pań prowadzi interesy wróżbiarskie i horoskopowe w Paryżu.
I nadal jest ikoną lewicy, wspierającą w potrzebie towarzyszy z dawnych lat. W 2007 ufundowała nagrodę imienia Simone de Beauvoir, co bardzo spodobało się przybranej córce Simone i jej staremu kochankowi Claude’owi Lanzmannowi. Są w jury.
No i w grudniu 2016 laureatkami tej raczej bardzo skromnej nagrody (kwota 10 tysięcy Euro) został tzw. ruch „Ratujmy Kobiety” z Polski, który zorganizował w październiku w kilkunastu miastach Polski tzw. czarny marsz polegający na manifestacjach kobiet żądających liberalizacji ustawy o aborcji a
„tak wogle” „walczących z dyktaturą PiS”. Co wyrażały w różny , czasem obsceniczny i wulgarny sposób, głównie przeciwko PiS i Kościołowi Katolickiemu.

No  i dostały nagrodę „za walkę o wolność i prawa kobiet” od kobitki, która uważała, że prawdziwa wolność kobiet jest w Chinach, gdzie kobiety były przez lata zmuszane do aborcji w przypadku już drugiego dziecka, chyba że pierwsze było dziewczyną. Czyli gorszym dzieckiem.

I ta maoistka i wojująca lewaczka została przyjęta w 2011 r. na audiencji przez Papieża Benedykta XVI jako „intelektualistka” w czasie słynnych spotkań w Asyżu. Jak niezapomniany intelektualista Bauman u Papa Francesco.

Watykan jak Pałac Zimowy.


Ciekawski, prowincjonalny wielbiciel starych kryminałów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo