Czy jest to film o bolesnej samotności, która znajduje ukojenie w miłosnym poznaniu drugiej istoty?
Czy raczej ideologiczny gniot mający jeszcze raz przeciwstawić prymitywnych, brutalnych wojskowych przeciętnym ludziom o dobrych sercach?
Szczerze? Nie pojmuję do końca decyzji komisji przyznającej Oskary. Film wydaje się być wtórny. Setki razy mieliśmy okazję oglądać filmy o prymitywnych, brutalnych wojskowych chcących wykorzystać do swoich niecnych celów jakieś z gruntu dobre istoty. Nie inaczej jest w tym przypadku. Potwór -krzyżówka człowieka ze zwierzęciem wodnym, zostaje pojmany przez prymitywnego, skłonnego do przemocy przedstawiciela armii amerykańskiej (źli biali wojskowi). Dorzućmy jeszcze do tego wrażliwego radzieckiego szpiega, który dostrzega w potworze ludzkie cechy, romantyczną onanistkę Elizę oraz murzynkę i mamy pełny przepis na sukces oskarowy. Meksykański reżyser Guillermo del Toro wieńczy swoje dzieło sekwencją scen, w których rzeczony potwór –człowiek wodny ukazuje swą moc powstając martwych oraz lecząc ukochaną.
Generalnie film ogląda się z przyjemnością. Choć cały czas towarzyszy nam uczucie, że gdzieś już to widziałem. Taka zręczna kompilacja z innych kinowych przebojów.
Komentarze