Bogusław Chrabota Bogusław Chrabota
2884
BLOG

Kluzik, Tusk i frondyści

Bogusław Chrabota Bogusław Chrabota Polityka Obserwuj notkę 47

 

 
Czy fronda grupy Joanny Kluzik – Rostowskiej (JKR) z PiS się powiedzie? Czy powstanie z niej licząca się partia polityczna? Czy zaistnieje w przyszłorocznych wyborach? Czy i w jakim stopniu przejmie elektorat PiS? To pytania, które nieodmiennie intrygują większość komentatorów politycznych w Polsce. Rozłam w PiS to niewątpliwie jeden z ważniejszych podziałów na polskiej scenie partyjnej ostatnich dziesięciu lat. Już jego skutek, czyli powstanie klubu parlamentarnego kwalifikuje to zdarzenie do politycznej pierwszej ligi. Trafienie jednak na szczyty – by trzymać się tej metaforyki – nie oznacza wcale utrzymania się w ekstraklasie. By w niej pozostać, trzeba spełnić kilka istotnych warunków i tu zaczynają się wertepy. Czy środowisko PJN stworzy profesjonalne struktury, wykreuje autonomiczny program, zbuduje atrakcyjny marketingowo wizerunek? To pytania na razie bez odpowiedzi. A jakie są szanse? Posłużmy się analogią…Niemal dokładnie dziesięć lat temu te same pytania i te same wątpliwości towarzyszyły powstawaniu Platformy Obywatelskiej. Odszczepieńcem ze środowiska Unii Wolności był wtedy Donald Tusk. Okoliczności i atmosfera były – z grubsza rzecz biorąc – podobne. Tusk i grupa polityków byłego KLD przegrała wewnętrzną konkurencję z ludźmi Bronisława Geremka. Groziła im marginalizacja na listach wyborczych UW w nadchodzących wyborach parlamentarnych 2001. Przeciwnicy Donalda Tuska (W. Frasyniuk) przyklejali mu etykietę polityka niefrasobliwego, nielojalnego i destabilizującego scenę polityczną. Bronisław Geremek grzmiał, że jest gotowy na wszelkie porozumienia, ale nie z partią, którą tworzy się, by zniszczyć UW. Tylko Tadeusz Mazowiecki, nieco wbrew powszechnemu w partii klimatowi niechęci powtarzał, że dla tych, którzy wyjdą drzwi wciąż pozostają otwarte. Nowe środowisko miało na początku także pewne problemy z samookreśleniem. Twórcy PO określali nową formację jako „platformę ludzi środka”, czyli nijak. I tu analogie się kończą…W przeciwieństwie do grupy JKR Donald Tusk wyprowadził z Unii Wolności zwartą grupę działaczy dawnego Kongresu Liberalnego. Było to środowisko o mocnych korzeniach programowych i z solidnym zapleczem intelektualnym. Co więcej, już w momencie frondy przejęło część struktur UW. Nie bez znaczenia był związek z rozpędzonym po udanej kampanii prezydenckiej Andrzejem Olechowskim i silnym w Sejmie i na Pomorzu Maciejem Płażyńskim. Platforma powstała na dodatek w roku wyborczym i od razu zadeklarowała się jako komitet wyborczy. Efekt? Natychmiastowa kampania, 65 mandatów w Sejmie i status największej partii opozycyjnej w parlamencie. Dalszą część tej historii znamy doskonale. Po co ta analogia? Ano po to, by PSJ mogła przejrzeć się w niej jak w lustrze. Donald Tusk w 2001 pokazał jak się wygrywa. Ten precedens – mimo powszechnego wówczas w Unii Wolności powątpiewania w szanse Platformy– stał się podręcznikowym przykładem politycznego blitzkrieg. Wzorcowym – jak mało który - w historii ostatnich dwudziestu lat. Pytam więc posłów PJN jak wypadacie na tym tle? Gdzie wasze zaplecze, struktury, a przede wszystkim wola walki? Pytam i czekam na odpowiedź.  
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka