Jerzy Bokłażec Jerzy Bokłażec
668
BLOG

Ucieczka od religii

Jerzy Bokłażec Jerzy Bokłażec Polityka Obserwuj notkę 6
Uczniowie uciekają z lekcji religii – głosi nagłówek artykułu w Onecie. Ten tytuł być może ma pobudzić naszą wyobraźnię (Uciekają? No to łapać ich! Doprowadzać! Karać!), ale czytając dalej dowiadujemy się, że nie chodzi o ucieczki, lecz o rezygnację przez niektórych uczniów ze szkolnej katechezy w reakcji na wliczanie oceny z religii do średniej.

To dobra wiadomość, choć najlepsza byłaby informacja o wyprowadzeniu religii ze szkół tam, skąd przyszła, czyli do przykościelnych sal katechetycznych. Jeśli rodzice naprawdę chcą szkodzić swoim dzieciom, indoktrynując je religijnie i narażając na kontakty z katechetami (...opowiadała dzieciom, jak to jednej pani, która przyjęła komunię bez spowiedzi, z ust buchnęła krew po zetknięciu z hostią, źródło) to trudno, mają do tego prawo, które zapewnia im konstytucja. Nie ma jednak powodów, aby w tym procederze uczestniczyła szkoła publiczna, która powinna kształcić i wychowywać, a nie wpajać wiarę w baśnie, cuda, zabobony i propagować religijną, aspołeczną moralność, zaostrzającą podziały między ludźmi i generującą konflikty społeczne. 

Na razie nie widać jednak szans na to, aby polskie szkoły przestały oferować uczniom cotygodniowe lekcje „miłości bliźniego” i dlatego cieszy każda informacja o tym, że sami uczniowie postanawiają lepiej wykorzystać czas, który do tej pory tracili na tych zajęciach. Z Onetowego tekstu nie wynika, jaką skalę ma to zjawisko, na razie nie jest chyba powszechne, ale można oczekiwać, że się nasili. A to dlatego, że wliczanie oceny z religii do średniej niektórzy katecheci wykorzystują w ten sposób, że zwiększają wymagania, czyli dokręcają ideologiczną śrubę, co może wywołać reakcje obronne. Onet cytuje krakowski „Dziennik Polski”: Uczniowie żalili się nam wówczas, że aby mieć lepszą ocenę na świadectwie, muszą „zaliczyć” wszystkie majówki, drogę krzyżową, wszystkie pierwsze piątki miesiąca, brać udział w scholi i oazie, a chłopcy muszą być ministrantami. 

No i bardzo dobrze, tylko przyklasnąć. Jeśli takie obyczaje zapanują w każdej polskiej szkole, to coraz więcej uczniów (lub ich rodziców, jeśli to oni podejmują decyzje) będzie sobie przypominać, że religia nie jest przedmiotem obowiązkowym. A średnią ocen można podnieść, wykorzystując odzyskany czas na naukę przedmiotów naprawdę pożytecznych.

Świat, w którym istnieją religie, nie jest szczególnie sympatycznym miejscem. Jestem przekonany, że świat bez religijnych wierzeń, dogmatów, przesądów, bez religijnego przymusu, bez religijnej przemocy byłby lepszym światem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka