Ponieważ zwinięto mnie własnie za pisanie o Grossie, prawie wcale nie pojawiam się w salonie. Po przeczytaniu artykułów z "tematu tygodnia" w "URze" zerknęłam jednak, bo - jak się okazało słusznie - blogerzy nie zawiedli i pisza, nawet jeśli są to brednie pokroju notki Skoczylasa.
Napiszę krótko, bo zainspirował mnie komentarz WiKATa (chyba), który pisze, że manipulowanie historią nasiliło się, ponieważ umierają właśnie ostatni świadkowie wydarzeń sprzed lat.
To prawda, umierają, bo taka kolej rzeczy. Ale jest ich jeszcze całkiem sporo. A skoro są, to ich obecność trzeba wykorzystywać. Na przykład rejestrować ich wspomnienia, ich osobiste przeżycia.
I to robimy, jako stowarzyszenia Media i Kultura, ale robi to - własnym kosztem i niekomercyjnie portal wideohistoria.pl.
Temu służy film dokumentalny "Wieluń 1939", nakręcony własnym sumptem przez kilku "oszołomów", którzy nie dyskutują z takimi Skoczylasami, ani ze stadkiem z czerskiej, a po cichu, pracowicie, rejestrują naoczne, autentyczne relacje.
Tam jest prawda o historii Polski, tam jej trzeba szukać.
Wiele osób zapewne ma wśród swoich znajomych lub rodziny osoby z rocznika przedwojennego. Zachęcam - spytajcie. Oni sami się pierwsi nie wyrwą do opowiadania, żyli wiele lat zastraszeni i nie pytani, po prostu milczą.
Moja przygoda z historią zaczęła się własnie w taki sposób: spytałam, ot tak, od niechcenia pewnego starszego pana, co robił podczas wojny. Opowieść, jaką mi zaserwował (nie spodziewałam się ani promila z tego), spowodowała, że miałam kilka bezsennych nocy, a potem musiałam - na zasadzie przymusu wewnętrznego - poszukiwać na własną rękę.
Stąd notacje, stąd wspieranie inicjatyw takich jak "Wieluń 13 cegieł", wideohistoria etc.
Będzie tego więcej. Świadkowie jeszcze - całe szczęście - żyją. Korzystajcie z tego.
Inne tematy w dziale Kultura