Kilka miesięcy temu telewizja epatowała nas historią małego chłopca, chyba ośmiolatka, którego opieka społeczna próbowała odebrać rodzicom, ponieważ uznano, że chłopiec jest zbyt pulchny. Rodzina wygrała - warunkowo - batalię w sądzie, czyli pozwolono dziecku normalnie żyć, pod warunkiem, że zostanie poddany drakońskiej diecie. Najbliżsi chłopca nie mieli wyboru i kilka tygodni temu tv znów odwiedziło tę rodzinę i okazało się, że chłopak zrzucił kilka kilogramów, przez co rodzice i dziadkowie mogą zaczynać spać spokojnie, choć najmniejsze potknięcie grozi natychmiastowym zniszczeniem tej rodziny i tego dziecka.
Jak nie oglądam programów typu interwencje, tak raz zatrzymałam się na audycji "Ekspresu reporterów", w której była mowa o ojcu, wychowującym samotnie dwie córki w wieku 9 i 11 lat. Samotnie, gdyż żona i matka okazała się alkoholiczką i błąka się po rynsztokach, nie utrzymując żadnych kontaktów z rodziną. Zostawiła jednak wieczną pamiątkę swoim dzieciom, ponieważ zmagają się jej córeczki z różnymi problemami zdrowotno rozwojowymi spowodowanymi alkoholizmem matki. Ojciec pracuje, dziewczynki uczą się w szkole i odnoszą coraz większe sukcesy na swoją miarę. Ojciec sprawiał wrażenie człowieka zupełnie normalnego i zdrowego, wypowiadał się jak człowiek wykształcony, konkretnie i spokojnie. Ma bowiem taki problem, że kuratorka przydzielona jemu i jego córkom uznała, że trzeba te córki zabrać do domu dziecka. Mimo interwencji dyrektorki szkoły, nauczycieli, specjalistów pracujących z dziewczynkami, dobrej opinii jaką cieszy się ta rodzina wśród swojej społeczności, kuratorka postanowiła tę rodzinę zniszczyć. Jej wersji widzowie nie usłyszeli, ponieważ przez telefon oznajmiła dziennikarzowi, że jest w pracy i nie chce, by jej przeszkadzano, więc wywiadów nie udziela.
W zasadzie nie ma miesiąca, żeby nie pojawiła się taka sprawa w mediach. Bo to bieda w domu, bo rodzice niewykształceni....więc urzędnicy biorą sprawy w swoje brudne łapska i chcą zbawiać świat.
Jednak są rodzice, do których opieka społeczna nie puka, wręcz przeciwnie, stają się powoli celebrytami. To rodzice 9 letniego Xaviera, który wydał niedawno swoją raperską płytę. Ja rapu nie słucham, ale 9 latek to coś ciekawego na polskim rynku, tym bardziej, że wieść o nim zatacza coraz szersze kręgi, według znawców robi karierę w Internecie na miarę Cleo i Donatana. Sprawdziłam, cóż to takiego i oto próbka tekstów 9 letniego chłopca:
"obsypuje dziwki hajsem",
"biorę blanta, sypię do niego dobry towar",
"mam wyjebane na to i lecę dalej z tematem",
"kodeina płynie w moich żyłach"
"mój rap jak pojebany wpierdala się do mieszkań"
No i jak wam się podoba? Może kupicie płytę swoim dzieciom, żeby posłuchały sobie dobrego mocnego rapu? Pomożecie przy tym młodemu utalentowanemu chłopcu w karierze. Słyszałam, ze płyta kosztuje ok 16 zł. W sam raz na dzień dziecka.
Xavier został zaproszony wraz z rodzicami do dzień dobry tvn i mówi, ze żeby się wylansować, o trzeba zapodać jakiś mocny towar. Rodzice nie widzą nic złego w jego aktywności i mówią, że jak on zacznie brać tą kodeinę, to oni mu zdecydowanie zabronią. A Xavier chwali się, że ma wielu fanów, a firmy przysyłają mu różne gadżety, na przykład dostał koszulkę od firmy, która nazywa się Illuminati War.
Ja jestem przeciwna odbieraniu dzieci rodzicom, ale obejrzyjcie to nagranie ze studia tvn i sami powiedzcie, czy Xavier nie jest zbyt spasiony? Jak rodzice mogli doprowadzić go takiej nadwagi? Pewnie za dużo śmiej żelków dostał pod choinkę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości