Bylem na wszystkich popierających Ukrainę i pamarańczową rewolucję demonstracjach w Warszawie. "...Kijów - Warszawa - wspólna sprawa..." to hasło o którym wiedziałem, że zmieni bieg historii. Zmieniło, choć nie do końca tak jak miałem wtedy nadzieję, że zmieni. A nadzieję miałem na to, że pamiętając o trudnej wspólnej historii będziemy potrafili kierować się przede wszystkim wspólna lepszą przyszłością, dzięki czemu przestaniemy być wiecznie rozgrywani przeciwko sobie przez Rosję.
Od tej pory entuzjazm demonstracji zdążył zamienić się w pragmatykę i szarzyznę codziennej polityki. Ukraina w jakimś stopniu swoją szansę przegrywa ale podstawowe osiągniecie pomarańczowej rewolucji jakim było przebudzenie się narodu ukraińskiego nie zostało zaprzepaszczone. Naród ukraiński zasmakował wolności i łatwo jej nie odda.
Za to stosunkach dwustronnych po obu stronach pojawiły się komanda pożytecznych idiotów, które z wykorzystaniem prawdziwych historycznych problemów i prawdziwego bólu i pamięci mordów usiłują nas skłócić ku uciesze Rosji. Niestety również prezydent Ukrainy choć w przyjaźni z polskim prezydentem gra nacjonalistyczną kartą. Mimo to polski prezydent wielkodusznie odwracając wzrok zaprasza go do Polski w oczywisty sposób popierając go w walce o prezydenturę. Gdyby taka operacja miała szansę powodzenia poparłbym ją wszystkimi kończynami. Ale nie ma.
Już dziś oczywistym jest, ze choć z poparciem wielu państwowych organów Juszczenko przegra. I czas spojrzeć na sytuację nieco mniej romantycznie a bardziej pragmatycznie. Z całym szacunkiem, nie ma sensu popierać kogoś o kim wiadomo że przegra. Należy przyjrzeć się sytuacji, ocenić szanse i skutki podjęcia decyzji i ją podjąć.
Najprostszy rachunek zysków i strat powienien nasze zainteresowanie kierować na Julię Tymoszenko. Bo przecież nie na Janukowycza. Julia Tymoszenko wprawdzie sprawia wrażenie polityka cynicznego ale to przecież i tak lepiej niż polityk uległy wobec Moskwy czy polityk przegrany. Julia Tymoszenko ma szansę wygrać te wybory. I lepiej żeby je wygrała wiedząc o tym, że Polskę ma za plecami. Ukraina nie zawsze będzie słaba i rozbita. Wierzę, że kiedyś podniesie się z kolan. Lepiej byłoby wtedy rządzących nia polityków mieć po swojej stronie.

Inne tematy w dziale Polityka