Załóżmy, że Alicja Tysiąc nie rozumie niewłaściwości postawienia własnego zdrowia ponad życiem dziecka.
Lub załóżmy, że kieruje się dopuszczalnym prawem systemem wartości, który taka postawę dopuszcza.
Załóżmy, że konserwatywny system wartości, domnujący w naszym kraju uciska kobiety.
I załóżmy, że eufemizmy o "prawie wyboru" nie kryją krwawej istoty rzeczy.
Załóżmy, że Alicja Tysiąc walczy tylko o prawo do życia zgodnie z wymienionym wyżej systemem wartości.
Dlaczego w takim razie odmawia innym prawa do ekspresji innych, może przstarzałych ale przecież nie mniej uprawnionych systemów wartości?
Załóżmy, że Alicja Tysiąc jest poczciwą kobietą pragnącą tylko dobra swoich dzieci i świętego spokoju.
Skąd więc w niej triumfalizm po zamknięciu ust krytykom?

Inne tematy w dziale Polityka