Tak, być może ten tekst powinien ukazać się na Forum Rosja-Polska. Zdecydowałem jednak, że jako skierowany bardziej do Polaków niż do Rosjan pojawi się na moim macierzystym blogu. A i na Forum, które na szczęście wciąż radzi sobie nieźle przyda się chwila oddechu od codzinnego młotkowania.
Uważany jestem, co uważam za wielką przesadę, za jaskiniowego rusofoba. Niesprawiedliwość powyższa jest tym bardziej bolesna, że z Rosjanami najczęsciej rozmawia mi się dość dobrze a przynajmniej na tyle na ile pozwala moja znajomość języka rosyjskiego. Nie jestem rusofobem, jestem krytykiem państwa rosyjskiego oraz jego ideologii.
Z drugiej strony skłamałbym gdybym udał, że nie ma we mnie głębokich pokładów niechęci wobec Rosji we wszystkich jej wcieleniach. Takie emocje mają swoje oczywiste uzasadnienie w krzywdach jakich doznaliśmy od wschodniego sąsiada w bliższej i dalszej historii, w konfliktach, które wielokrotnie nas różniły. A jednak byłbym głupi, gdybym uważał, że należy odtrącić nieśmiałe sygnały o chęci może nie pojednania ale akceptacji wzajemnej przewidywalności i akceptowalnego sąsiedztwa. Oczywiście również dlatego, że z natury jestem wielkoduszny i rzadko odtrącam wyciągniętą do mnie rękę ale przede wszystkim z powodów czysto utylitarnych, które w sprawach międzypaństwowych mają przed emocjami priorytet.
Od dawna próbujemy być europejskim / zachodnim specjalistą d/s wschodu. Czasem nam się to udaje jednak jeżeli naszą ambicją jest prowadzenie polityki opartej na Testamencie Giedroycia dzieje się tak zdecydowanie zbyt rzadko. A to dlatego, że eksponując nadmiernie emocje postrzegani jesteśmy (najczęściej niesłusznie ale co to zmienia?) jako irracjonalnie rusofobiczni.
Dlatego właściwym wydaje mi się pzrekonanie naszych zachodnich partnerów o mylności takiego nas postrzegania. Manifestujmy oficjalny entuzajzm wobec pomysłu polsko-rosyjskiego pojednania (niech prezydent jedzie na obchody rosyjskiego dnia zwycięstwa). Nie powinno to jednak przeszkadzać w krytycznym obiektywizmie działań rzeczywistych. Taka dychotomia, w stosunkach międzyludzkich niedopuszczalna, w mojej ocenie w stosunkach międzypaństwowych jest sprawdzona i bywa konieczna.

Inne tematy w dziale Polityka