Mamy 460 posłów. Ilu spośród tej liczby widać w telewizji? Pięćdziesięciu? Po cześci dlatego, ze jest wielu takich, którzy się w bieganiu po telewizjach wyspecjalizowali. Po cześci dlatego, że są tacy, którzy zapracowani nie mają czasu biegać po ekranach telewizyjnych pudełek. Ale po cześci również dlatego, że spora część z nich nie bardzo nadaje się do pokazywania ponieważ z trudem potrafi złozyć zdanie do kupy lub nie ma bladego pojęcia o tym co robi w Sejmie.
Ta reszta jest sejmową statystyką konieczną do osiągnięcia jak najwyzszego procentu zawartości tego czy innego ugrupowania w sejmowym torcie władzy. Część spośród tej ststystyki jest zapłatą za wierności i bierność. A w jaki sposób najlepiej podnieść sobie wskaźniki statystyki? Wpuścić na listy więcej mądrych i pracowitych ludzi? A po czym wyborcy poznają, że są mądrzy i pracowici? To utopia. Trzeba brać celebrytów.
Akurat najlepiej w tym przypadku radzi sobie PiS. Z całą świadomoscią powagi sytuacji obecni na jego listach członkowie tzw. rodzin smoleńskich są też rodzajem celebrytów, ludzi znanych z tego, ze są znani w danym środowisku. Jednak to czego doświadczyli ale również ich róznego rodzaju przynależność do państwowej elity akurat spośród wykorzystywanych przez partie celebrytów chyba najlepiej predystynuje ich do pełnienia państowych funkcji.
Inni sprzedadzą nam śpiewaków operowych, sportowców, laleczki z seriali i teleturniejów, kolesi z nazwiskami podobnymi do nazwisk lepszych od siebie oraz cudownie wypiękniałą Annę Kalatę wygrzebaną z postczwartorzeczpospolitowego piekła. Oczywiście trudno im wszytskim odmawiać biernego prawa wyborczego. Być może zresztą niektórzy z nich okażą się dobrymi posłami. Trudno jednak nie dojść do wniosku, że sam proceder jest aberracją a celebryci w Sejmie są zupełnie zbędnym wydatkiem. Trudno również nie dojść do wniosku, że to nie wyborcy potrzebują kilku setek poselskich darmozjadów wraz z biurami i współpracownikami.
p.s. aTU można kupować kubki z rysunkami:)

Inne tematy w dziale Polityka