Jak donosi GPC w tym samym czasie kiedy Sejm debatował nad aferą Plichty / Tuska w sejmowej restauracji odbywała się impreza organizowana przez "Politykę". Impreza, na której obecni byli Jacek Rostowski, Cezary Grabarczyk, Grzegorz Schetyna, Sławomir Neumann (tak tak, ten sam, który przed wyborami obiecywał, że po wyborach Platforma nie podniesie podatków). Impreza otwierana przez marszałek Ewę Pół Metra w Głąb Kopacz, prowadzona przez Janinę Paradowską i Jerzego Baczyńskiego, z żółtymi kartkami dla takich polityków jak Antoni Macierewicz, zielonymi dla polityków PO i PSL oraz specjalną nagrodą za "merytoryczne zalety" dla Anny Grodzkiej. Imprezę mailowo pośród dziennikarzy reklamowało Biuro Prasowe Kancelarii Sejmu.
Nie pamiętam, który to amerykański dziennikarz zapytany o swój największy zawodowy sukces powiedział, że za największy uważa to, że z żadnym politykiem nie przeszedł na "ty". Może to i sytuacja idealna i trudna do osiągnięcia, ale stopień zblatowania władzy z teoretycznie mającymi ją kontrolować mediami sprawia, że media tzw. "wiodące" tracą na wiarygodności i na znaczeniu niejako na własne życzenie. Ten proces będzie pewnie jeszcze trwał latami, ale jest już dość wyraźny.
Być może dzięki niemu przeciętny zjadacz medialnego gówna dowie się któregoś dnia, że największym problemem jego, jako obywatela, i jego kraju, jako obywatelskiej wspólnoty, nie są księża biegający całymi stadami po ulicach i gwałcący wszystko w promieniu kilkunatu metrów od promienia sutanny, ale banda złodziei i hochsztaplerów udająca jego stronników.
Inne tematy w dziale Polityka
