Po "zaliczeniu" Buchary, co zajęło mi ok.4 godzin, przetransferowałem się do Samarkandy.
W Bucharze dworzec kolejowy jest znacznie oddalony od centrum miasta - są busiki, ale można też taksówką. Chcą 50 000 sumów, ale przejeżdżający kierowca mignął światłami, co oznacza pytanie, czy chce się podwózki i zaproponował dowiezienie za 30 000 sumów.
Nie zapytałem o cenę "normalnego" pociągu - akurat za 20 minut był szybki skład do Taszkentu. Do Samarkandy zapłaciłem 180 000 sumów. Zwykły pociąg to cena pewnie w granicach 30 000 do 40 000 sumów. Tyle, że zyskałem sporo czasu na odpoczynek już w Samarkandzie.
Z dworca "wyłapał mnie" dorabiający sobie kierowca i za 50 000 sumów (4 $) dowiózł mnie do hotelu w zaułku, ale stosunkowo blisko od centrum. 200 000 ze śniadaniem, przyzwoity standard. Hotelik z zewnątrz wpasowany w tamtejsze realia, ale wewnątrz bardzo ciekawie i przyjemnie. 50 m od hotelu rodzaj garkuchni, gdzie za 15 000 sumów dostałem solidną porcję zupy z połową "lepioszki" i i dzbankiem zielonej herbaty.
Przy okazji wdałem się w rozmowę (rosyjski) z miejscowymi bywalcami tego lokalu. Szybko dogadaliśmy się, tak że zaczęli mnie traktować jak swojego, dzięki czemu uzyskałem informację, gdzie są postoje shared-taxi i ile kosztuje przejazd. Mnie interesowała trasa do granicy z Tadżykistanem i do Shahrisabz - miejsca urodzenia Timura Chromego. Ceny dla miejscowych są stałe, ale obcym oferuje się zwykle 2 razy wyższą stawkę. Trzeba negocjować, a znając cenę stałą - daje się do niej dojść. 40 000 do granicy i 100 000 do Shahrisabz.

Registan. Po przeciwnej stronie ulicy, na wysokości Madrasy tu po prawej, jest uliczka skąd zaczynają trasę do Shahrisabz shared - taxi.

Wnętrze jednej z madras.

Ozdobne wnętrza robią wrażenie.

Naroże jednej z komnat.

Samarkanda

Samarkanda
Cóż. Można się zachwycać budowlami Samarkandy i Buchary, Na mnie wrażenie robiła doskonała proporcja poszczególnych fragmentów budowli. Faktycznie, budowniczy Taj Mahal musiał "pobierać nauki" w tym regionie. Także wielka finezja zdobień wewnętrznych ze szczególnym przykładaniem wagi do okien i drzwi.
Tyle, że po obejrzeniu kilku, czy kilkunastu takich obiektów, przestaje się je rozróżniać.
"Zaliczenie" Samarkandy - całego ciągu obiektów, a starałem się wchodzić we wszystkie dostępne miejsca (ale bez objaśnień przewodników, bo jakoś nie robi mi różnicy, czy zbudowano daną madrasę w 1650, czy też 1 670 roku, i czy to zrobił Ibrahim ibn..., czy też Mahmud ibn ...), zajęło mi circa 3 godziny więc zdecydowałem się pojechać jeszcze do Shahrisabz - miejsca urodzenia Timura Chromego.
O atrakcjach jazdy tamże - pisałem w pierwszej notce. Sama miejscowość - typowa. Teren "Timura" to pozostałości murów obronnych z zachowanymi fragmentami wewnętrznej warowni + pomnik tego władcy. Całość otoczona dobrze utrzymanym parkiem.



W parku jest też miejsce na spotkania. Chyba zasady islamskie nie są zawsze przestrzegane.

Mur okalający.
Niestety, do Samarkandy dotarłem dopiero o 18.00, (czekanie na wypełnienie shared - taxi, tak, że nie udało mi się dotrzeć na występ lokalnej grupy tanecznej prezentującej tańce uzbeckie - występ zaczynał się o 19.00 a wypadało coś zjeść i trochę odpocząć. Zbyt intensywny dzień jak na mój wiek.
A następnego dnia rano - udałem się do Tadżykistanu. Tam chciałem obejrzeć zachwalaną dolinę 7 jezior i Chodżent.
O tym w następnej notce.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości