Partisan gardening Partisan gardening
2743
BLOG

Nie chcemy samobójstwa Europy!

Partisan gardening Partisan gardening Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 107

 

  Najwybitniejszy uchodźca świata, XIV Dalajlama, w wywiadzie dla FAZ mówi: "Niemcy nie mogą być Arabskie. Uchodżcy powinni otrzymać schronienie tymczasowe. Jest ich tak dużo, że stają sę w praktyce problemem. Powinni wrócić i odbudować swój kraj."

  Pojawia się coraz więcej głosów wieszczących zmierzch naszego kontynentu w jego wymiarze kulturowym, społecznym, religijnym i politycznym. Różni mądrzy ludzie w kraju ale przede wszystkim zagranicą zaniepokojeni są nadchodzącą islamizacją.

  Staje się jasne i oczywiste, że trzeba się wyraźnie oprzeć tym zagrożeniom i nie starczą słowa pojedynczych intelektualistów czy lokalne prawicowe ruchy których wola jest lekceważona przez przylepianie etykiet populizmu i ksenofobii. Jednak rządy państw myślą o tym tylko, by od wyborów do wyborów utrzymać się przy władzy, zachowując względny spokój społeczny. Bez nacisku nie uczynią niczego co zmusi ich do działania w trosce o przyszłość. 

 „Europejczycy są zdolni tylko do bezsensownego kolektywnego płaczu” - zauważył algierski pisarz Boualem Sansal po atakach w Paryżu. Francja już jest islamska, zateizowana Francja nie ma ideowej siły oporu, przed przejęciem przez inną kulturę. Teraz przyszła kolej na Niemcy. Sansal widzi proces ulegania islamowi. Podobnie jak uczynił to ponad rok temu, jeszcze przed atakami na Paryż, Houellebecque w swej książce „Submission”, czyli "Uległość" Francji wobec islamu.  

  Ks.prof. Dariusz Oko, gdy mówi o zagładzie Zachodu, wspomina puste europejskie kościoły. Znam je także z Francji i z Wlk. Brytanii, opuszczone lub przerobione na świeckie komercyjne potrzeby. Ks. Oko zwraca uwagę na fakt, że to właśnie katolicy są nieustannie atakowani w prasie zachodniej i to oni traktowani są jako główni wrogowie na Zachodzie. To zaślepienie lewicową ideologią nie pozwala mówić o prawdziwych problemach. O problemach, które ukrywają rządy.

 Ostatnio z większym szacunkiem prasa niemiecka cytuje wypowiedzi ekonomisty Thilo Sarazina, który pisze w swojej książce „Niemcy likwidują się same — o tym, jak własnymi rękami wystawiamy nasz kraj na niebezpieczeństwo”: 

"Pod względem kulturalnym i cywilizacyjnym wzorce społeczne, które reprezentują islamscy imigranci, oznaczają regres. Pod względem demograficznym niebywale wysoka płodność islamskich imigrantów stanowi zagrożenie dla kulturalnej i cywilizacyjnej równowagi w starzejącej się Europie”.  Sarrazin zbadał środowisko emigracji muzułmańskiej w Niemczech i odkrył, że tylko 34% z nich ma stałą pracę. Nie są więc oni oczekiwaną siłą napędzającą rozwój, jest odwrotnie. Na pokaz tolerancyjni Niemcy na przykład wolą jednak wysyłać swoje dzieci do szkół gdzie jest mniej dzieci emigrantów, wolą zamieszkiwać dzielnice, w których nie ma ani obcych ani tym bardziej schronisk dla azylantów. 

  Dzisiaj, gdy jesteśmy szantażowani przez Berlin - z powodu oporu wobec przyjmowania obcych ludzi, o nieznaym pochodzeniu i nieznanych zamiarach - trzeba czegoś więcej niż tylko pasywne "nie". Trzeba uzasadnienia tej postawy i dokonania poruszenia w instytucjach Unii Europejskiej, oświadczeń rządów, zdecydowanych lokalnych sojuszy państw i odważnych deklaracji w obronie utrzymania naszej europejskiej kultury, naszej tożsamości. Nie można czekać aż kolejna fala muzułmanów zmusi nas do kolejnej defenzywy, lub do decyzji niezgodnych z naszą wolą tak jak stało się to z wolą ludzi w Niemczech, Austrii, Belgii itd.

  Chociaż wizja największych zagrożeń na razie Polski jakby bezpośrednio nie dotyczy to jesteśmy uparcie naciskani by "solidarnie" dźwignąć to europejskie jarzmo niepewnej przyszłości pod ciężarem obcej kultury. 

  Niemniej, właśnie Polska i kraje środka i wschodu Europy, które nie doświadczyły jeszcze panującego na zachodzie bałaganu i społecznych czy humanitarnych szantaży, ani też uzależnień bytowych na co dzień, powinny zacząć mówić językiem faktów i oczekiwań narodów. Zakłamanie w poprawności politycznej doprowadziło do paradoksalnej rzeczywistości - do tolerowania szariatu w państwach chlubiących się prawami człowieka, wolnością jednostki i liberalną demokratycją. Mamy tam do czynienia z fałszywie brzmiącym językiem mediów oraz elit politycznych a naprzeciwko tego rzeczywistość ludzką, pełną obaw i wątpliwości co do rozwagi rządzących oraz o własny los w swoim domu, z którego powoli ludzie czują się wykorzeniani.

Patrząc z boku, widać jaśniej i trzeba posłuchać tych, którzy nie są uwikłani w codzienne niebezpieczne sąsiedztwo na ulicy, w szkole, obok meczetu, że można żyć inaczej, swobodniej i bardziej u siebie.

 Podczas  Katholikentage w Lipsku doszło do skandalicznej sytuacji. Zaproszono wszystkich do debaty ale odrzucono katolików z AfD, jedynej siły, która opowiada się za Europą wiary i tradycyjnych wartości. Kościół niemiecki znalazł się w pułapce między dobroczynnością, którą w Kościele wspiera państwo a kulturą chrześcijańską. Złośliwi twierdzą, że Kościół niemiecki wybrał państwo, co w mocno zlaicyzowanym byłym NRD ale gdzie jest największe poparcie dla tradycyjnych wartości, gdzie działa Pegida a AfD ma najwięcej zwolenników, takie zachowanie katolików zostało bardzo źle przyjęte. 

  Są w Europie środowiska, partie i siły, które myślą w podobny do naszego sposób. Rozproszone i gnębione przez media. Ale coraz powszechniejsze jest przekonanie, że wola większości Europejczyków nie jest brana pod uwagę. To trzeba zmienić.

   A skórę, coraz mniej popularnej Merkel, mogłaby uratować poufna rozmowa i dogadanie się z Kaczyńskim w jakimś Małym Cichym, ale na tak wielką siłę politycznej wyobraźni u pani kanclerz chyba nie można liczyć. A byłaby to jakaś szansa dla Europy.

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka