Partisan gardening Partisan gardening
751
BLOG

Święta i nieświęta Ziemia Święta

Partisan gardening Partisan gardening Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 12


image  

Czy to wojenna cisza zapanowała nad Jeziorem Galilejskim? Jak inaczej można sobie tłumaczyć pustki na tutejszych plażach i samotność błękitnych i zielonych wód jeziora na tle Wzgórz Golan jak tym, co dzieje się w Jerozolimie i promieniuje na cały kraj. Stan napięcia z Autonomią Palestyńską. Na brudnej promenadzie wzdłuż brzegów Tyberiady najwięcej jest wałęsających się Arabów z rodzinami. Te same przykurzone stragany co wszędzie, interes ledwie dycha podobnie jak w Jerozolimie. Pięknie kwitnące czerwonym kwiatem drzewa i puste jezioro. Tylko jeden pobożny Żyd w tradycyjnym stroju zszedł niżej na kamienisty brzeg by się modlić. Poza tym nie ma tu śladów charakterystycznej żydowskiej religijności, gęsto obecnej na ulicach Jerozolimy. Puste plaże choć w prywatnym, niedostępnym ośrodku w En Gev ruch i pełno ludzi - zatem to nie 40’ upał odpędza od wakacyjnych atrakcji. Podobnie jest tylko ośrodku kajakowym na górym Jordanie gdzie głośno i ruchliwie jak w ulu od dzieciaków i młodzieży. 

  Jest wojna i nie ma wakacji dla dorosłych. Po zastrzeleniu dwóch żołnierzy w Jerozolimie, tym razem przez Arabów zamieszkałych na terenie Izraela, okazało się, że wróg jest obok, może być najbliższym sąsiadem. Wróg jest w środku. Nie przeszedł tym razem przez granicę z Autonomii Palestyńskiej. On mieszka w tym samym kraju. To wróg wewnętrzny...


  W taksówce z Ben Gurion do Jerozolimy poinformowano nas o właśnie zabitych żołnierzach izraelskich. Zdenerwowany kierowca obawiał się, że nie będą zablokują miasto. W hotelu z BBC dowiedzieliśmy się, że pomszczono już żołnierzy i na Wzgórzu Świątynnym zastrzelono trzech uzbrojonych Arabów. 

  Liczymy na opiekę Opatrzności i wieczorem kierujemy się do dzielnicy chrześcijańskiej. Zbliża się pora szabasu. Miasto zamiera. Ruch uliczny ustaje. Ale w kierunku XV wiecznych murów Sulejmana ciągną także rzesze młodych żydów w tradycyjnych strojach by dojść do Ściany Płaczu. Wielu z nich to młodzi Amerykanie wychodzący z najlepszych hoteli. Uzbrojeni żołnierze są obecni przy bramach miasta.

  Przez kolejne dni napięcie w Jerozolimie narasta. Wszędzie patrole młodych żołnierzy, także dziewcząt, z karabinami. W tym upale stoją w pełnym rynsztunku. Czy to obowiązkowa służba wojskowa dla wszystkich sprawia, że ci wszyscy młodzi, którzy dominują w tej populacji są tacy urodziwi i sprawni? Nawet przewodnicy przy zwiedzaniu wykopalisk Miasta Dawida przylegającego do murów, mają przy sobie broń osobistą. Przejście do Betlejem z labiryntem okratowanych korytarzy niemal puste. Po stronie palestyńskiej taksówkarze oszukują, skarżą się na swój los aby dostać więcej a potem nie dowożą na miejsce. Kościół Narodzenia w remoncie. Idziemy z afrykańską wycieczką do tego szczególnego miejsca, maleńkiej izby pod świątynią. Mały chłopiec niesiony w chuście na placach piąstkami odpycha ludzi by go nie zgnietli w tym afrykańskim nabożnym tłumie. Betlejem tętni arabskim życiem, strojem i śpiewem z minaretu o ich porach. Nie ma tłumów turystów. 

  Dobrze jest wejść na Wzgórze Oliwne i spędzić w cieniu drzew czas zadumy przy świątyni Dominus Flevit - Bóg zapłakał - miejscu gdzie Chrystus miał płakać nad losem Jerozolimy. Widok z góry na Miasto święte i nieświęte zarazem z dominującą złotem Kopułą na Skale dokąd nie wolno już wchodzić muzułmanom na modlitwy i Ścianą utraconej świątyni. Trudno pojąć, patrząc na ten buzujący tygiel, że - wierzymy w tego samego Boga? Po lewej stronie Dolina Jozafata - wielkie białe cmentarzysko kamieni pokrywających przez tysiące lat kości czekających na Sąd Ostateczny. Spiekota, nawet kamienie parzą. Zdjęcie z widokiem dla małej nabożnej grupy Francuzów. Niżej w Kościele Narodów przy Getsemani grupa Polaków leży krzyżem podczas modlitwy - nie wyglądają na pielgrzymów, raczej bogatych turystów, zatem musieli tu przywieźć jakąś głęboką osobistą intencję.

  Powrót do miasta przez Bramę Lwią to zderzenie z odbywającą się tutaj manifestacją. Przed bramą, za świdrującym głosem muezina w rzędach klękają młodzi muzułmanie, którym represje za zabójstwo na Wzgórzu odebrało prawo do wejścia na to jedno z najważniejszych dla nich miejsc. Żołnierze izraelscy stoją z bronią za barierkami, bo tam zabito ich kolegów. Wcześniej stoją kamery, wozy telewizyjne, i niespokojne oczekiwanie. Turysta może wejść w mury miasta przechodząc przez rzędy modlących się. To będzie trwało dalej, będą ginęli kolejni ludzie a turyści w pośpiechu będą uciekać pomiędzy walczącymi. Tu zaczyna się nasza Via Dolorosa i jej najpiękniejsze stacje Męki Pańskiej jeśli wejść na chłodny dziedziniec z podcieniami, palmami i soczystą roślinnością - Klasztoru Flagellantów i jego dwóch kaplic. Zanim podąży się między arabskie stragany, wcześniej, na rozejściu uliczek pod Szpitalem maltańskim spora grupa uzbrojonego patrolu stoi tutaj godzinami w upale. Na przeciwko mała arabska knajpka z tym co tutaj najlepsze falafele, szaszłyki, humus i te wszystkie smakowite dodatki.  

  Każdego mojego jerozolimskiego dnia siadam na chwilę na schodkach przed Bazyliką Grobu. Różnorodny tłum turystów i wierzących przepływa. Napis przed świątynię by w środku nie przemawiać głośno okazuje się bardzo ważny. Bo gdy na placu przewodnik wystrojonej rosyjskiej wycieczki komentuje kpiarsko znaczenie tego miejsca podchodzi do niego z boku człowiek i w jego języku karci go głośno i skutecznie za plugawe w tym miejscu słowa.  

  Skandalem dla chrześcijaństwa jest ta świątynia. Od lat wisi nad częścią dachu ta sama brudna płachta i nie widać postępu robót na zaniedbanej przez lata elewacji. Ciemne wnętrza, niedostępna w tym roku główna nawa, kadzidła i okopcone wiecznie dymiącymi lampkami, nadmiar form zdobniczych zanikających w tej niezgodzie brudem czasu. Tylko posadzka wyślizgana przez nieustający tłum. Świątynia podzielona przez ścieranie się różnych odmian i denominacji historycznie tutaj konkurujących. Kustodia Ziemi Świętej Franciszkanów obchodzi w tym roku swoje 800 lecie i widać jej dokonania w przeróżnych miejscach śladów Chrystusa w Jerozolimie i całym Izraelu - ale tutaj wciskają braciszkowie chyba tylko jeden sandał między drzwi. I mają swoje piękne śpiewane nabożeństwo łacińskie wieczorem. 

  Porównanie do cudownej Bazyliki Świętego Piotra - miejsca gdzie chrześcijanie wszelkiej proweniencji znajdują harmonię wiary i piękna na chwałę Najwyższego - przyprawia o smutek.

  Ostatnia kolacja w Jerozolimie w szabas u Araba na starym mieście dosłownie pod karabinami. Ktoś zrzucił z daszku nad naszymi głowami jakąś butelkę i żołnierze od razu odbezpieczyli broń i rzucili się szukać sprawcy. W niepewności dokańczamy posiłek. Wszędzie pełno jest zapór i patroli żołnierzy. Muzułmanie modlą się pod murami miasta a żydzi pod Ścianą Płaczu - niesamowity widok, pieśni, tańce, modlitwy i strumienie czarno ubranych ludzi w kapeluszach i dziewcząt w czarnych i białych strojach. Cały plac zapełniony tak bardzo, że z góry z tarasu obserwujemy wydarzenie jako tutaj obcy. W nocy z BBC dowiedzieliśmy się o zabitych we wschodniej Jerozolimie muzułmanach oraz zamordowanej rodzinie żydowskiej w osiedlach żydowskich.  

   Zwiększona ilość patroli na drogach. Zawsze wśród nich jakaś długowłosa żołnierka. Każdy jest gotowy bronić Izraela i wszyscy przeszli odpowiednie przeszkolenie. Morze Martwe jest w lipcu jeszcze bardziej martwe a pustynne góry wokół jeszcze bardziej groźne, Masada niedostępna przy temperaturze ponad 40 stopni.

  Do naszych galilejskich miejsc świętych przybywają pielgrzymi z najbardziej egzotycznych kątów świata i modlą się w tych miejscach na uboczu głównych dróg. Także są tu Azjaci czy przybysze z Ameryki Łacińskiej. W Kafarnaum, skąd pochodziła większość Jego uczniów świątynia zbudowana nad odkopanymi murami domu Piotra - jak na skale: "ty jesteś opoką a na tej opoce zbuduję kościół mój". Wchodzimy do tego kościoła unoszącego się nad widoczną w dole kamienną budowlą sprzed 2000 lat. Przez szklaną podłogę widzimy wnętrze tej kamiennej chaty.

  W  pobliżu żydowski przewodnik opowiada amerykańskim turystom historię człowieka, „trouble - maker’a” z tamtych czasów. Tak właśnie żydzi najchętniej tłumaczą tą obca im religijnie postać Jezusa. Tak przetrwali by uzasadnić swoją tutaj historię. Jednak wchodzący do świątyni ludzie głównie oddają się krótkiej modlitwie bo nasza to świątynia.

  W Nazarecie w samo południe dzwony z Kościoła Zwiastowania i piękne nabożeństwo śpiewających i stróżujących tu Franciszkanów a zaraz potem ostry śpiew muezina wpada przez okna i odpowiada mu głos krzykliwego zgodnego tłumu. To oni są tutaj gospodarzami tego miasta w 80% arabskiego. Na pobliskim placyku tłumnie młodzi mężczyźni pochylają grzbiety. Głos ich przewodnika w niezrozumiałym języku ma tonację ostrą i tak samo ostro odpowiada mu tłum. Ktoś wesoły i uprzejmy podaje mi Koran w języku angielskim i nie śmiem odmówić przyjęcia. 

  Stella Maris - klasztor karmelitanek, Carmel nad zatoką pięknej Hajfy. Nie ma wizyt w klasztorze tylko świątynia otwarta wpuszcza promienie światła aż wgłąb pieczary pod ołtarzem maryjnej świątyni. Korzysta na tym przylegająca do klasztoru austriacka restauracja ze świetnym włoskim jedzeniem i widokiem na miasto i morze. Hajfa, nowoczesna i najbardziej zlaicyzowana, jedyne miasto gdzie komunikacje nie ustaje w szabas.

  Nie ma w piątkowy wieczór szabasu na deptaku w Tel Awiwie od morza obudowanym wspaniałymi hotelami. Choć potyczki palestyńsko - żydowskie dalej toczą się tam na ulicach Jerozolimy i na granicach z Autonomią Palestyńską, tutaj nikt się nie smuci. Ale turyści i wczasowicze to w dużym stopniu cudzoziemcy albo przybyli ze świata na wakacje żydzi. Miasto zapewnia bardzo wygodne i bezpieczne wczasowanie. Tutaj lato trwa ponad pół roku a w lipcu tętni życie restauracji i kawiarni przy morzu. Dalej od morza jest szabas i życie miasta cichnie, wszystko się zamyka i staje komunikacja miejska. Plaża jednak pełna parzącego piasku i morze ciepłe i pełne chętnych kąpieli. Wieczorami w restauracjach i hotelach tętni gwar szabasu w nowym stylu. Student izraelski tłumaczy, że Izraelczycy są podzieleni w sprawach religii ale Gwiazda Dawida i obrona ojczyzny łączy wszystkich razem.



Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości