Partisan gardening Partisan gardening
1079
BLOG

Powierzyć Dudzie pieczę nad dyplomacją i docenić Kraków

Partisan gardening Partisan gardening Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 70


  
Prezes Kaczyński stwierdził, że już była taka dobra praktyka gdy prezydentem był Lech Kaczyński i dyplomacja była w jego gestii. Być może wyraźniej należy dać prezydentowi Andrzejowi Dudzie do zrozumienia, iż to właśnie jest jego właściwa domena gdzie będzie mógł skupić swoją uwagę i rozwinąć swoją aktywność najlepiej. Mamy mnóstwo problemów ze światem gdzie trzeba Polski i jej spraw bronić. Jak bardzo ta dziedzina jest zaniedbana pokazuje każdy niemal dzień, także w sferze propagandowej jesteśmy w daleko tyle. A już napewno dużo korzystniej będzie to dla wewnętrznej stabilności niż nadmierna prezydenta prezydenta w sprawy krajowe.

   

  Dotychczasowa dyplomatyczna aktywność Andrzeja Dudy bardzo była udana, że wspomnimy Szczyt NATO w Warszawie i ten ostatni Szczyt w Brukseli a także wizyty w Waszyngtonie i siedzibie ONZ bardzo były udane. Również wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie odbywała się pod naszego prezydenta opieką i to on był jej gospodarzem, choć przecież rola i władza Trumpa w systemie amerykańskim jest nieporównanie większa niż naszego prezydenta u nas. Ma prezydent Andrzej Duda wspaniałe przemówienia, głębokie, przemyślane, dobrze prezentujące polską rację stanu. Reprezentowanie naszego kraju bardzo dobrze mu wychodzi. Już może prezydent Duda mniej się uśmiechać, mniej botoksu a więcej powagi zachować, niekoniecznie już być zawsze zadowolonym i chcieć podobać się wszystkim w świecie. Śmiało może już pokazać swoją dojrzałość i chłodną pewność siebie. 


   W tym kierunku idzie też refleksja Jarosława Kaczyńskiego:

" Zawsze uważałem, iż model zastosowany przez mojego śp. Brata i mnie jako premiera sprawdził się i warto by było go powtórzyć" - mówi Kaczyński w wywiadzie dla Gazety Polskiej. "Dominująca rolę w moich czasach odgrywał ośrodek prezydencki. Na Rady Europejskie może jeździć też prezydent. Musi oczywiście uzgadniać stanowisko z rządem, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by otrzymał pełnomocnictwo i reprezentował kraj. Dziś to tak nie działa i prawdopodobnie to jest przyczyna napięć między rządem a prezydentem." 


   Coś trzeba dla prezydenta znaleźć by skuteczniej wykorzystać jego pozycję a i talenty jak najlepiej dla wszystkich. Z czasem taka rola Prezydenta mogłaby się bardziej systemowo umocnić. Także dla wyborców byłoby to jakimś na przyszłość wskazaniem jakich to kwalifikacji od kandydata na ten urząd należy oczekiwać skoro ma aktywniej kraj reprezentować. Pod tym względem nie wszyscy poprzednicy się sprawdzili. Na pewno wiele brakowało prezydentowi Komorowskiemu w dyplomatycznym obyciu jak i w językach czy rozumieniu polskiej racji stanu, którą chcemy by prezydent prezentował bez konfliktu z narodem, który za nim stoi. 

  

  Prezydent Duda może nie czuć się właściwie doceniony przez środowisko, z którego wyszedł i które powinno go wspierać. Kilka miesięcy temu wygłoszona deklaracja o inicjatywie referendum konstytucyjnego została przyjęta bardzo chłodno. Nie jest to na pewno prezydentura a la’ Komorowski, strażnika żyrandola. Ale z „syndromem Adriana” prezydent też sobie nie radzi i próbuje z nim walczyć tak jak wróg chce czyli poprzez konfrontację z PiSem. Otoczenie jakie wokół siebie zbudował prezydent jest chętne do działania i intelektualnie prężne ale też z powodu braku wystarczającego pola dla swej aktywności, szukające konfrontacji. 

   Portal „wpolityce” chętnie podgrzewa konfrontacyjne wątki, które zaostrzają napięcie między Warszawą i Krakowem już nie tylko w sprawie prezydenta. Udzielając tam wywiadu do gry wchodzi poseł Terlecki skupiony na totalnej krytyce poczynań Gowina, które złośliwie nazywa „gorszą wersją Kudryckiej”. To umniejszanie ogromnych dokonań premiera w budowaniu reformy szkolnictwa wyższego i wielkiego ożywienia w środowisku akademickim jakie ona wywołuje - już nie wygląda na zjawisko przypadkowe. Premier Gowin przeprowadza szerokie konsultacje w sprawie swojej reformy w środowisku akademickim a nie partyjnym. A pozyskanie uniwersytetów dla dobrej zmiany to jest robota tytaniczna, o czym wie każdy kto kiedykolwiek otarł się o te rejony, na pewno jest to obszar dla polityków prawicy delikatnie mówiąc niechętny. Być może to właśnie boli prof. Terleckiego, szefa klubu PiS w parlamencie, najbardziej, że coś się jednak dr Gowinowi udaje. Jeśli jest obawa, że partia „Polska Razem” umocni się pod egidą prezydenta Dudy to stanie się to chyba tylko z winy takich właśnie niesprawiedliwych i zrzędliwych krytyków jak Terlecki. Z tego powodu Terlecki traci także wiarygodność wypowiadając się w innych sprawach. Dla Gowina dokonanie czegoś tak ważnego jak reforma szkół wyższych jest celem samym w sobie i stoi wysoko ponad partyjnymi rozgrywkami.

  Czy Duda i Gowin - ludzie z Krakowa, nie są także przez prezesa z Żoliborza niedoceniani?

Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka