Makabryczna lista Donalda Tuska wyciągająca polityczne trupy jako kandydatów do Parlamentu Europejskiego to swoiste kuriozum. Tylko cynizm i kolesiowe cwaniactwo mogło skłonić byłego premiera a obecnie szefa Rady Europy do skompilowania takiej grupy osób z politycznych przegranych albo szczęśliwie minionych a plasujących się na marginesie polityków. Nie wiadomo na co liczy Tusk? Czy na to, że uda mu się dobrać zespół posłusznych mu i wdzięcznych bo wyciągniętych z lamusa? Czy też ma jakiś ukryty swój cel w zapewnieniu kumplom sutej politycznej emerytury? Wszak uposażenie europosła sporo polskiego podatnika kosztuje i na poziom lepszych europejskich dochodów obdarowanego wynosi. Wiele nie trzeba tam umieć bo nawet ściągawki do głosowań się dostaje.
Lista ta ma być złożona z entuzjastów Europy a Unii Europejskiej w szczególności. Jest to lista bardzo ciekawa gdyż od centrum do lewa szczęśliwie minionej sceny politycznej się rozciąga, wiele sugerując na temat powiązań i sympatii naszego byłego premiera. A zatem jest tam nieusatysfakcjonowany finansowo prezydent Komorowski, jest Jerzy Buzek Europie stale wierny ale też, niespodzianka, bo Marek Belka i Leszek Miller - parlamentarni lewoskrzydłowi. Jest Hanna Suchocka i Kazimierz Marcinkiewicz (to na prawdę zadziwiające za co ta nagroda?) oraz była premier Ewa Kopacz. Można śmiało powiedzieć, że Lista Tuska to Lista Berlińska - utrwalająca to co jest zgodnie z obecnym rządem kanclerz Merkel i na jego korzyść.
Zapowiada się jednak, że po przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego wejdą zupełnie inni, nowi europosłowie bo Europa Zachodnia przeżywa konserwatywne odchylenie i wzrost nieufności do obecnie reprezentujących ją przedstawicieli państw. To nie tylko problemy Grecji i Włoch czy Europy Wschodniej to także Austriacy i Francuzi są z UE niezadowoleni.
Świeży powiew wnosi właśnie prezydencja Austrii i wiązane z nią postulaty kanclerza Kurza. „ Sebastian Kurz chce drastycznie zmniejszyć liczbę unijnych komisarzy” - pisze Die Welt. Zmniejszyć liczbę komisarzy z 28 do 18 i wprowadzić rotację na tych stanowiskach - to pozwoli z „szacunkiem potraktować pieniądze podatników” szukając oszczędności w administrowaniu urzędami unijnymi. Zmniejszenie liczby komisarzy zwiększy także efektywność działania tych instytucji. Należy też zrezygnować z jednej z dwóch lokalizacji parlamentarnych i ograniczyć się do Brukseli bo co miesięczna podróż na jeden tydzień obrad do Strasburga to dodatkowy koszt 200 mln euro rocznie.
1 lipca Austria przejmuje prezydencję. „ Jeśli chcemy uratować Europę to Bruksela powinna dawać przykład w cięciach administracyjnych wydatków” - mówi Kurz. To tylko niektóre z jego postulatów, także zwiększenie wydatków na ochronę europejskich granic.
Nie wiadomo czy plan Kurza się powiedzie, raczej jest to mało prawdopodobne w obecnej kadencji PE ale otworzy się głośny temat w poszczególnych państwach, które coraz bardziej są niezadowolone z unijnych regulacji.
Tymczasem Lista Tuska jest inicjatywą tajemną i idzie pod prąd oczekiwanym zmianom. Ma stworzyć to, co już raz próbowano, utworzenie szczególnego typu parlamentarzystów europejskich, którzy już nie będą podlegali lojalności z krajem pochodzenia. Będą elitą elit - lojalnych tylko wobec nadrzędnej nad krajami UE instytucji.
Inne tematy w dziale Polityka