Nowe ramy finansowe Unii Europejskiej na lata 2028–2034 od początku wywołują spór. Krytycy ostrzegają, że rosnące potrzeby budżetu i proponowana centralizacja decyzji mogą oznaczać wyższe podatki oraz słabszy wpływ państw członkowskich na wydawanie środków.
Budżet UE pod największą presją od lat
Projekt nowych ram finansowych Unii Europejskiej na lata 2028–2034 spotkał się z licznymi głosami krytyki. Zarzuca mu się przesadną centralizację, co może podważać decyzyjność np. krajowych samorządów. Również pomysł stworzenia zasobów własnych UE z części podatków zbieranych od obywateli państw członkowskich może być trudny do przeforsowania.
— Powszechna krytyka dotyczy tego, jak bardzo przewodnicząca Ursula von der Leyen scentralizowała ten budżet. On jest zbudowany na jednym planie narodowym, teraz już nazwanym regionalnym, jednym planie dla rolnictwa, takim wielkim kotle, w którym jest wszystko, bo jeszcze rybołówstwo i parę innych wydatków budżetowych. Nigdy start negocjacji nie był takim falstartem — mówi agencji informacyjnej Newseria Janusz Lewandowski, poseł do Parlamentu Europejskiego, były komisarz UE ds. budżetu i programowania finansowego.
Elastyczność i rozliczanie efektów zamiast refundacji
Budżet nowej unijnej perspektywy ma być bardziej elastyczny, aby umożliwić szybsze reagowanie na kryzysy i nowe priorytety. Zamiast refundacji wydatków system ma się opierać na wynikach. Wypłaty będą uzależnione od osiągnięcia konkretnych kamieni milowych i celów. Państwa członkowskie będą tworzyć zintegrowane plany krajowe i regionalne, w których będą programować środki z wielu funduszy. Priorytetami nowego budżetu są innowacje, cyfryzacja, konkurencyjność i zielona transformacja, a także inwestycje w obronność i bezpieczeństwo.
— Centralizm wydatkowania środków jest ryzykowny, patrząc także na rolę polskich samorządów, jeżeli chodzi o wykorzystywanie środków europejskich. On może być szczególnie groźny, gdyby był połączony z mechanizmem warunkowości związanym z praworządnością, bo w przypadku gdyby taki mechanizm został uruchomiony, to bardzo łatwo pozbawić mieszkańców polskich samorządów także istotnej części środków, a pewnie rząd centralny zwalałby wtedy winę na złą Unię Europejską, że odbiera Polakom pieniądze — ocenia Marek Tatała, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej.
Prawie 2 bln euro i duża pula dla Polski
Budżet UE na lata 2028–2034 ma wynieść prawie 2 bln euro wobec 1,2 bln w poprzedniej perspektywie, z czego znaczną część przeznaczono na: konkurencyjność (ok. 515 mld euro), rolnictwo i spójność (ok. 300 mld euro), działania zewnętrzne (ok. 190 mld euro) i inwestycje w ludzi (w tym edukacja, np. Erasmus+, ok. 40,8 mld euro). Polska otrzyma największe środki, ponad 123 mld euro, głównie na inwestycje w infrastrukturę, transformację energetyczną i innowacje. Prawdopodobnie jest to jednocześnie ostatni budżet, w którym nasz kraj będzie beneficjentem netto.
— Spodziewaliśmy się, że już nadchodzący budżet postawi nas w roli płatnika netto. Tak nie będzie i to jest dobra wiadomość, ale musimy mieć na uwadze złożoność tej nowej koncepcji, którą przedstawiła Komisja Europejska. Myślę, że ona będzie jeszcze ewoluować co do sposobu podzielenia środków na koperty, także te przeznaczone dla poszczególnych państw członkowskich i wewnętrznego zarządzania tymi pieniędzmi — przekonuje Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Skąd pieniądze? Nowe zasoby własne
W konstrukcji nowego wieloletniego planu finansowego Unii Europejskiej kluczowe znaczenie mają źródła przychodów do wspólnego budżetu, które miałyby pochodzić z podatków, akcyzy i handlu emisjami ETS2.
— Nowe źródła zasilania budżetu są naprawdę Europie niezbędne z wielu przyczyn. Niestety daleka droga od ich ogłoszenia do ratyfikacji w parlamentach narodowych, bo wszystkie formy opodatkowania są i będą ich prerogatywą. Mnie się nie udało jako komisarzowi zbudować jakichś nowych źródeł zasilenia budżetu europejskiego — przyznaje Janusz Lewandowski.
Akcyza dla UE? Spór o precedens
Zdaniem Marka Tatały pomysł przekierowania części wpływów z akcyzy na wyroby tytoniowe do budżetu Unii może stworzyć niebezpieczny precedens, który otworzy drogę do dyskusji o dostępie do środków z akcyzy na alkohole czy paliwa. Koszt tylko tego podatku to jest około 4,5 mld zł rocznie i tyle musiałby znaleźć minister finansów. Zmiany związane z podatkiem akcyzowym mogą w przyszłości skutkować tym, że KE będzie ingerować w wysokość stawek, sugerując ich podwyższanie.
— Polska powinna sceptycznie patrzeć na zwiększanie tych zasobów własnych i apelować o to, żeby po prostu skupić się na stronie wydatkowej, a nie dążyć do wprowadzania nowych podatków, które mogą uderzyć także w naszą gospodarkę — podkreśla Marek Tatała.
Z tego artykułu dowiedziałeś się:
- Dlaczego nowy budżet UE jest krytykowany za nadmierną centralizację
- Na czym polega przejście z refundacji kosztów na rozliczanie efektów
- Jakie kwoty i priorytety przewidziano w budżecie 2028–2034 oraz co to oznacza dla Polski
- Jakie są kontrowersje wokół nowych „zasobów własnych” UE, w tym udziału akcyzy
na zdjęciu: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK
TW
Inne tematy w dziale Polityka